Serdecznie witam w Nowym Roku!!
Od 19 oddawałem się sylwestrowemu szaleństwu. Impreza była rewelacyjna. Punkt kulminacyjny nie nastąpił, jak to zwyczajowo przyjęte, o północy, ale już o 21:02 za sprawą niezwykle oryginalnych życzeń:
"Rafał życzę ci dużo miłości, dużo szczęścia w życiu [przyp. red.: no co za szlachetność], już się raczej nigdy nie spotkamy [przyp. red.: nie byłbym taki pewien], nawet możesz wykasować mój numer [przyp. red.: dziękuję za pozwolenie], ale kocham tylko jednego faceta który mnie pragnie a ja pragnę jego."
Tak wymyślnych życzeń nigdy jeszcze nie dostałem. Żeby w jednym zdaniu życzyć wszystkiego dobrego, a zaraz kopnąć mnie w dupę. Tylko pogratulować!! No tak, oszczędność na smsach, bo i tak pisze wiadomość, to przy okazji Cię wypier*** z mojego życia. Oczywiście lepszego dnia nie można było wybrać. Zawsze to musi być jakiś sylwester, imieniny, urodziny, święta, do wyboru do koloru. Skoro mamy się rozstawać, to zróbmy to z wielkim hukiem i przytupem, żebyś mnie dobrze popamiętał. W tak iście 'zajebisty' nastrój to nawet ja nie potrafię nikogo wprowadzić.
Możecie sobie wyobrazić jak koncertowo zjebał mi się humor na resztę wieczoru. Tu podziękowania dla współimprezowiczów, którzy skutecznie starali się odwracać moją uwagę od tego co mnie spotkało. Oczywiście Rafał musiał też zapalić sobie papierosa a nawet dwa (od dzisiaj nie palę!). Koło 1:30 to się musiałem położyć trochę, wszyscy myśleli, że śpię, a ja miałem potrzebę się wyryczeć (zresztą kolejny raz tej nocy). Możecie powiedzieć, że płacz to oznaka słabości... ja mam inne zdanie, więc musiałem dać upust łzom. Zadzwoniłem też do Mayday'a i Pauli się wyżalić.
Z wrażenia jakie mnie dopadło to byłem w stanie odpisać tylko jedno zdanie: Szkoda, że zabrakło Ci odwagi spojrzeć mi w oczy. Aż dziwne, że nie rzuciłem telefonem o ścianę.
Takich spraw nie załatwia się przez telefon, a tym bardziej nie przez smsy!! To jest na poziomie gimnazjum. Niektórzy mieli rację mówiąc, że nie pasujemy do siebie intelektualnie, bo jestem za inteligentny. Chyba po tych 4 miesiącach spotykania się należy mi się jakieś wytłumaczenie, choćby przez szacunek do mojej osoby. To że nie masz za grosz godności nie znaczy, że można mnie potraktować jak niepotrzebną rzecz i tak po prostu wyrzucić ze swojego życia. Jak chcesz zerwać kontakt to zrób to z klasą!!
Zadzwoniłem dzisiaj. Kilka razy. Nikt nie odbierał... Koło 21 miałem wątpliwą przyjemność rozmawiać z owym facetem. Odwagi nadal brakuje, żeby chociaż ze mną porozmawiać przez tel. Jak trzeba było załatwić zwolnienie to się do mnie wydzwaniało kilka razy dziennie. Widać nasza znajomość nic nie znaczyła, szkoda, że tak długo dawałem się oszukiwać że jest inaczej. Agata miała rację, że powinienem skończyć to już dawno, ale Rafał oczywiście nie używał rozumu i miał nadzieję... to teraz jest beznadzieja... chciałem tylko kogoś pokochać i żeby ktoś w końcu mnie pokochał...
Oby ten rok szybko się skończył, bo ledwo się zaczął to już mam go dość. A najlepiej jakby planowany koniec świata przyszedł szybciej niż w grudniu.
***
Sylwestrowe party bardzo pozytywnie wspominam. Od godziny 19 do około 9 rano balowaliśmy. Były ciepłe i zimne zakąski, wódka ze spritem i burnem, grzane wino. Wszystko czego dusza zapragnie:)) Bawiliśmy się w kameralnym gronie; nawet 8-letnie dziecko było wśród nas, więc musieliśmy zwracać uwagę na słownictwo (oczywiście do czasu :P) Szkło także się tłukło. Tańce z mopem też miały miejsce. Muzyka była wszelkiego rodzaju, od disco polo, przez Ich troje, aż do zagranicznych nutek. Foteczki też narobiliśmy, aby były dla potomnych.
O północy poszliśmy na nad Odrę na wały (początkowo był plan aby iśc na Rynek). Tam spotkaliśmy się z innymi znajomymi. Wypilim my szampana, pooglądaliśmy fajerłorki i wróciliśmy na mieszkanie.
O północy poszliśmy na nad Odrę na wały (początkowo był plan aby iśc na Rynek). Tam spotkaliśmy się z innymi znajomymi. Wypilim my szampana, pooglądaliśmy fajerłorki i wróciliśmy na mieszkanie.
Rok 2012 został okrzyknięty "Mydełkiem Fa" (stąd tytuł postu, chociaż miałem wiele innych pomysłów). O 7 nad ranem robiliśmy głośny przegląd piosenki chodnikowej (policja i tak nie mogła do nas przyjechać, bo przecież już dzień był i hałasować można:P). Rihanna może się schować (a jak usłyszę gdziekolwiek "Men down" w jej wykonaniu, to gwarantuję, że fala agresji jaka ze mnie będzie wypływać doprowadzi do nieszczęścia).
Nawet 8-letnie dziecko nauczyliśmy tego kawałka po kilku sesjach :P a matka twierdzi, że Wierzę w Boga to się nie umie nauczyć od 2 miesięcy, a w godzinę już zapamiętało hity naszej młodości :D
BTW. Obejrzałem sobie statystyki i widziałem, że o północy było 9 wejść na mojego bloga. To miło, ale czy nie było ciekawszych rzeczy do roboty tego dnia niż czytanie moich wypocin xD
BTW. Obejrzałem sobie statystyki i widziałem, że o północy było 9 wejść na mojego bloga. To miło, ale czy nie było ciekawszych rzeczy do roboty tego dnia niż czytanie moich wypocin xD
Przykro mi, że tak się "związek" skończył. Ale teraz wiesz już, że wszyscy mieli rację i ona nie była Ciebie warta.
OdpowiedzUsuńA o tym płakaniu zapomnij, w Twoim przypadku to było uzasadnione i wcale nie uważam tego za słabość :D
Nie zazdroszczę otrzymania tak oryginalnych życzeń :/
OdpowiedzUsuńSpójrz na to od strony pozytywnej: osoba, która w ten sposób się zachowała po prostu nie była Ciebie godna i dzięki temu przykremu sms-owi nowy rok będzie dla Ciebie rokiem nowych szans, nowych spotkań, nowych nadziei. Wszystko, co najpiękniejsze dopiero jest przed Tobą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Błagam, przez smsa? Powinieneś jak najszybciej o tym zapomnieć, bo nie jest warta Twojej uwagi skoro robi takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńAle pomyśl sobie, że zrobiła to jeszcze w starym roku, a nowy jest czystą kartą i wiele może się zdarzyć ;)
Sposób zerwania (moment zresztą też) przynajmniej nie pozostawia wątpliwości co do tego, że to nie było wiele warte. Nowy rok to, jak pisze Kasia - tabula rasa ;)
OdpowiedzUsuńNa mojej osiemnastce też było ośmioletnie dziecko :D ale takie dzieci mają to do siebie, że wcześnie chodzą spać ;)
Ah... szkoda słów na sms....
OdpowiedzUsuńno tak, bardzo oryginalne zakończenie znajomości... nie ma co... no ale cóż, mamy nowy rok, można zacząć od początku i może tym razem życie nas miło zaskoczy ;)
OdpowiedzUsuńa "Mydełko Fa" to jak widzę jest nieśmiertelne :D
...nie no, słabe i niskie - tak oceniam sposób, w jaki koleżanka się zachowała.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzednikami, że rozpoczęty rok może być czasem nowych szans i doświadczeń. Życzę Ci aby 2012 był dla Ciebie "dobry".
Kochany! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńPowaliłeś mnie tą notką!
Nie myślałeś rozumem, to czym? hehehe
Naiwność... skąd ja to znam?
Wiesz, nie wiem, jak to w innych "grupach społecznych", ale na naszej półce takie zakończenie znajomości to norma! Sam tego doświadczyłem, ale w urodziny. Przed tą informacją było napisane "nie przyjadę na urodziny, bo...". Ile ryczałem! Ile cierpiałem! Wtedy, tylko ja wiedziałem.
Uważam płacz za bardzo dobrą reakcję. Faceci ze łzami w oczach są bardziej seksi. Tak, czytam i zastanawiam się, jak musisz być bardzo przystojny...
Dobrze, że pod ręką masz tak szczerych i bliskich sobie ludzi.
Ponoć cierpienie uszlachetnia i wzmacnia. Kto mam miękkie serce, ma twardą dupę... Ze mną tak jest... hehehe
Zdrowia! Ponad wszystko! Bo to uważam za najcenniejsze! I miłości! A propos jej... nie oczekuj, że Ciebie sama znajdzie. Szukaj sam...
:)
Twoja notka zainspirowala mnie do napisania pewnej notki... Juz niebawem:)
OdpowiedzUsuńMAX! i ERJOTA!
OdpowiedzUsuńZapomnieć nie jest łatwo. Po siedmiu latach związku potrzebowałem wielu następnych na zapomnienie. I nie sądzę, bym do końca zapomniał, tym bardziej, że właśnie z nim wyobrażałem sobie życie. Przecież była firma, dom i w ogóle...
Poza tym nie jest łatwo zacząć coś nowego i jak najszybciej... Dystans? Przeżyłem wiele! Bardzo wiele! I chyba dalej nie potrafię zdystansować się do wielu rzeczy. Jestem człowiekiem i niestety takim, który mimo doświadczeń jest dalej naiwny, ufny, szczery i chyba dalej popełniam te same błędy...
Staram się inaczej... ale miłość nie wybiera...
W sumie to ja, nie Erjota... ale może?
Erjota! Pozostań sobą, mimo krzywd, jakich doznałeś. To banalne, ale wiesz, że szczere. Mam nadzieję, że uda Ci się szybko uporać z tym wszystkim :)
Banalne... jak coś pisz... mail na blogu...
ps. nie zbawiam świata i ludzi. Już nie. Ale rozmawiać zawsze mogę, co nie?
Michał
Dziękuję za słowa otuchy... nie łatwo zapomnieć, ostatnie kilka miesięcy nie były podporządkowane tylko mi; czasami też patrzyłem na kogoś innego i zmieniałem priorytety... teraz widzę, że nie warto było...
OdpowiedzUsuńale doświadczyłeś i możesz to zmienić. Pytanie czy chcesz i czy warto? Zmieniając to dalej pozostaniesz sobą?
OdpowiedzUsuńale się wymądrzam, mając sam ze sobą problemy...
z moich komentarzy może coś wyniesiesz. z mojego bloga może też...
banalne - czas leczy rany! nie wierzyłem w to, a może nie chciałem?
Po przeczytaniu z ulgą stwierdzam,że nadzieja w istnienie wrażliwych mężczyzn nie upadła.. Ja na do widzenia usłyszałam tylko 'takie życie'... a uczucia mogłam sobie schować do kieszeni.
OdpowiedzUsuńLife is brutal.
Aach, przypomniała mi się jeszcze "przygoda" koleżanki, dziś się z tego śmieje, ale wtedy to był dramat. Na pożegnanie usłyszała: Enjoy new options ;)
OdpowiedzUsuńjak to mówią "tego kwiatu jest pół światu", skoro nie była w stanie powiedzieć Ci wszystkiego w twarz, to zdecydowanie nie była Ciebie warta:)
OdpowiedzUsuńciężko może zaakceptować takie mało pocieszające hasło, ale cheer up i do przodu:)