Byłem wczoraj w kinie na Sherlocku Holmsie. W jednym kinie miałem zarezerwowane dwa miejsca, a w drugim jedno. Ponieważ nie znalazłem nikogo chętnego do towarzystwa to poszedłem tam gdzie było jedno miejsce. A i tak było lepiej utytułowane niż te drugie dwa. Oczywiście obdzwoniłem znajomych, nawet na fb i gg napisałem błagalny opis, aby ktoś się zjawił chętny na wyjście, ale nikogo nie było - a to się uczą, a to jutro może, a to wczoraj byli - no fajnie, że ktoś mnie zabrał ze sobą. A później jak ja mówię, że nie mogę gdzieś iść to mi ludzie mówią, że się alienuję :] Zapamiętam to sobie :P
Podobnie jak to zrobiła Wetka, też nie obejrzałem zwiastuna. Pierwszą część widziałem kilka razy i bardzo mi się spodobała kreacja detektywa. W drugiej części w postaci głównych bohaterów wcielili się Ci sami aktorzy.
Film bardzo mi się podobał (choć przyznam, że pierwsza część chyba bardziej). Fajne efekty specjalne. Sarkastycznych śmiesznych tekstów też nie brakło. Tylko zakończenia spodziewałem się trochę bardziej widowiskowego.
Ale film polecam do obejrzenia, najlepiej w kinie :))
Dzisiejszy dzień pański miał być dniem nie-naukowym - mimo że grafik zakłada przerobienie 21 zagadnień.
Niestety.
Wczorajsza sobota też była nie-naukowa, gdyż byłem nie wyspany i nic mi nie wchodziło do głowy, więc mam trochę materiału do nadrobienia.
***
Dzisiejszy dzień pański miał być dniem nie-naukowym - mimo że grafik zakłada przerobienie 21 zagadnień.
Niestety.
Wczorajsza sobota też była nie-naukowa, gdyż byłem nie wyspany i nic mi nie wchodziło do głowy, więc mam trochę materiału do nadrobienia.
Ja mam dzis na poniedzialek nauki full z Kuratora Rodzinnego... Blech... Trza sie wziasc
OdpowiedzUsuńMy wczoraj mieliśmy dylemat na co iść najpierw, bo teraz w kinie sporo premier, padło na Kota w Butach:) ale Holmes następny;)
OdpowiedzUsuńweryfikacja słowna: demons
OdpowiedzUsuństrach się bać - czy to o poście, o kocie, o holmsie czy o erjocie:D
mnie się bać??:P
OdpowiedzUsuńoo, my idziemy w pt na szerloka:P miło, że polecasz:)
OdpowiedzUsuńU mnie z wyjściami ze znajomymi jest tak, że albo nikt nie chce bo coś tam, albo nagle wszyscy się piszą i z małego wyjścia robi się wycieczka szkolna :D Trochę obłęd.
OdpowiedzUsuńDrugiego Sherlocka widziałem w piątek, podobał mi się mniej niż pierwszy ;)
Pozdrawiam
Także wg mnie pierwsza cześć była lepsza :)
OdpowiedzUsuńJa miałam właśnie do wyboru Sherlock albo Underworld :}
OdpowiedzUsuńCzekam jednak na Underworlda :}
Pozdrawiam! :) I zapału życzę coby te 21 zagadnień jednak przerobić :P
Piszę trochę nie pod tym tematem, co mnie interesuje, ale ... co tam ;p
OdpowiedzUsuńMianowicie: moje pytania krążą wokół Erasmusa i języka włoskiego. Erasmus- warto? A język włoski.. no właśnie. Przymierzam się do tego, aby zacząć naukę, ale nie do końca jestem pewna tego, czy po pierwsze mi się przyda (no bo, jakby nie patrzeć- ten język raczej nie dominuje w wielu krajach europejskich), po drugie- jak trudny to język (np. porównując z angielskim, niemieckim i polskim), a po trzecie- ile czasu (mniej więcej) trzeba przeznaczyć na naukę, aby dość swobodnie dogadać się z Włochemw jakiejś niebanalnej sprawie, zakładając, że nauka języka nie spawia danej osobie większych klopotów ? :)
Włoski jest prosty, co do nauki to zależy ile na niego czasu poświecisz to tak szybko go opanujesz.
OdpowiedzUsuńI oczywiście warto. reszta na temat Erasmusa w starszych postach.
Lena: nadal do nauki się zebrać nie mogę. Coś mnie samopoczucie nie rozpieszcza :]
Nie mogę uwierzyć, że nie znalazłeś nikogo chętnego na film...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze pierwszą część mam do nadrobienia:P
a ja jeszcze tego filmu nie widziałem, pewnie pójdę na niego w tym tygodniu i też pewnie sam :P bo to marudzenie znajomych mnie wkurza - może jutro, a na to ja nie chcę i tak dalej :P
OdpowiedzUsuń--> Miss stress: chętni to może i by byli, ale zawsze 'coś' im przeszkadzało...
OdpowiedzUsuń--> Sansenoi: no właśnie... zawsze marudzą :]
Anonimowy, moja koleżanka studiująca prawo i administrację (wydaje mi się, że trudność studiów ma tu znaczenie, dlatego piszę, bo nie ma porównania z medycyną jednak) chciała jechać na Erasmusa, naukę ciągle odkładała
OdpowiedzUsuńna egzamin językowy poszła ot tak, praktycznie znając tylko podstawowe zwroty, bez nadziei na zdanie
test strzelała, wypowiedź napisała jej prawie całą znajoma sms-em-zdała
pojechała prawie nie umiejąc języka, dała radę, po pół roku gada płynnie po włosku
chodziłam z nią do klasy-na pewno nie miała ponad przeciętnych zdolności językowych
a tak na temat: akurat do kina rzadko próbujemy wspólnie wyjść, ale inne wypady, planowane imprezy itp. u nas wypadają fatalnie... kurczę, większość to nawet się nie stara, najmniejsza wymówka-nie dam rady... ble
Hm... nie no, zdolności do języka chyba jako-takie mam (w trzy tygodnie podszlifowałam angielski z podstawowego i zdałam na zaawansowany z rozszerzeniem).
OdpowiedzUsuńTylko boję się, że zaczynać naukę trzeciego języka, to może być już lekka przesada, że będzie się myliło bla, bla, bla... ;P
Szczerze mówiąc w tym całym wyjeździe język nie był moją największą obawą, mimo, że go nie znałem...
OdpowiedzUsuńporozmawiaj ze studentami ze swojego wydziału co byli na erasmusie.
trudno jest porównywać różne uczelnie i różne wydziały, bo każdy ma inna specyfikę i tak samo jest we Włoszech - każda uczelnia ma inaczej organizowane zajęcia (jedne bardziej są nastawione na nauczanie teoretyczne inne praktyczne).
Dzięki, wiem na co pójdę do kina w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńTwój post uświadomił mi dlaczego tak rzadko bywam w kinie. Po prostu rzeczywiście trudno zgrać się z kimś znajomym na wspólny wypad, a ja chodzenie do kina traktuję jako imprezę towarzyską i samemu czułbym się w kinie cokolwiek nieswojo.
OdpowiedzUsuńNa szczęście jestem już umówiony z kumplem i w przyszły poniedziałek wybieramy się właśnie na "Sherlocka". A do tej pory może uda mi się jeszcze raz zobaczyć pierwszą część, którą bardzo lubię.
Pozdrawiam :)
Co racja to racja. Też się jakoś nieswojo czułem. Ale film chciałem zobaczyć, a później nie miałbym kiedy i została by marna wersja w internecie.
OdpowiedzUsuńA pierwszą część też sobie jeszcze raz chętnie obejrzę :))
bez przesady, z biegiem czasu się przyzwyczaicie do tego, że pójdziecie sami, zwyczajnie będzie coraz więcej ważnych spraw, które utrudnią zgranie terminu. Chociaż ja chodzę na późne seanse
OdpowiedzUsuńMyślę, że to ze względu na to że wyszedłem z tą propozycją w ostatniej chwili.
OdpowiedzUsuńOstatnio do mnie koleżanka dzwoni o 19 żebym na 21-21.30 wpadł do niej na sushi. Musiałem odmówić, bo już wcześniej się umówiłem. Gdyby rano zadzwoniła to pewnie bym przyszedł:)