Teoretycznie sesja egzaminacyjna zaczyna się 23 stycznia. Praktycznie już trwa (niektórzy zaczęli już w grudniu).
To, że ja także rozpocząłem ten ulubiony okres przez studentów dziś zauważyłem na dobre, kiedy to przejrzałem się w lustrze z samego rana. Widok zarośniętego od kilku dni faceta zdecydowanie mówi sam za siebie - i wcale mi z zarostem nie jest do twarzy. Potrzebuję czasu na naukę, więc rezygnuję z czynności, które uważam chwilowo za niepotrzebne.
I tak muszę się dziś przeprosić z moją maszynką do golenia, bo niestety muszę pójść jutro na ostanie zajęcia w tym semestrze, a nie chcę ludzi straszyć po drodze.
Dodatkowo zauważam u siebie takie objawy jak:
- rozdrażnienie
- poddenerwowanie
- ciągła analiza ile mam jeszcze czasu do egzaminu
- obliczanie na jaki długi czas nauki starczy mi wypita właśnie kawa
- ścisłe wyliczenie godzin snu (musi być 6 godzin, choć optymalnie jest 8)
- sprawdzanie poczty po 100 razy na godzinę (dziwię się, że w tym roku nie robię tak z fb)
- niechęć do wychodzenia z domu
- ograniczenie życia towarzyskiego (może w sobotę na jakieś piwko z kimś się umówię, ale nic więcej)
- chęć spania w dzień
- podkrążone oczy
Rok temu do tych objawów zaliczyłbym także:
- nagła chęć sprzątania
- robienie prania i sprawdzania co chwilę czy pralka na pewno pierze
- prasowanie (a nie znoszę tego robić)
- obmyślanie listy zakupów i jadłospisu
Pediatria obecnie rządzi. Im mniej mam czasu tym więcej przerabiam danego dnia. A ostatnio się nieco opuściłem, więc do nadrobienia jest całkiem sporo.
Z dwojga złego to wolę sesję zimową niż letnią. I tak jest zimno, więc nie chce mi się tyłka z domu ruszać. Latem jest o wiele gorzej, bo to na rower lub na spacer bym poszedł, a to na jakieś lody z kimś się umówił, a to coś jeszcze innego.
PS. Widzę, że się zmieniła czcionka w komentarzach, i można bezpośrednio każdemu napisać odpowiedź.
- ścisłe wyliczenie godzin snu (musi być 6 godzin, choć optymalnie jest 8)
- sprawdzanie poczty po 100 razy na godzinę (dziwię się, że w tym roku nie robię tak z fb)
- niechęć do wychodzenia z domu
- ograniczenie życia towarzyskiego (może w sobotę na jakieś piwko z kimś się umówię, ale nic więcej)
- chęć spania w dzień
- podkrążone oczy
Rok temu do tych objawów zaliczyłbym także:
- nagła chęć sprzątania
- robienie prania i sprawdzania co chwilę czy pralka na pewno pierze
- prasowanie (a nie znoszę tego robić)
- obmyślanie listy zakupów i jadłospisu
Pediatria obecnie rządzi. Im mniej mam czasu tym więcej przerabiam danego dnia. A ostatnio się nieco opuściłem, więc do nadrobienia jest całkiem sporo.
Z dwojga złego to wolę sesję zimową niż letnią. I tak jest zimno, więc nie chce mi się tyłka z domu ruszać. Latem jest o wiele gorzej, bo to na rower lub na spacer bym poszedł, a to na jakieś lody z kimś się umówił, a to coś jeszcze innego.
PS. Widzę, że się zmieniła czcionka w komentarzach, i można bezpośrednio każdemu napisać odpowiedź.
oj tam, męski zarost jest sexy!
OdpowiedzUsuńW sesji letniej najgorsze jest to, że część egzaminów jest pod koniec czerwca/na początku lipca, a część we wrześniu.
OdpowiedzUsuńU nas tak było, że zerówka z analizy i algebry, dla wybranych osób, była jakoś koniec semestru/początek sesji. A I termin był chyba 29 czerwca, dwa kolejne we wrześniu. Całe szczęście dla mnie na zerówce się skończyło ;)
I jeśli chodzi o moją uczelnię, to najgorsze są te 2-3 tygodnie przed sesją, kiedy bywają 3-4 kolokwia w tygodniu i do tego trochę projektów. Moja grupa ma jakieś niewyobrażalne szczęście, bo jak dotąd to zdarzają się maks. 2 kolosy w tygodniu, a kolejny tydzień (i ostatni semestru) będzie spokojny, bo mamy tylko jedno koło i to w poniedziałek.
--> Królowa Wszechrzeczy: owszem jest, ale nie u wszystkich :P
OdpowiedzUsuń--> Kasia: Ja w lecie zawsze się boję kampanii wrześniowej, bo wtedy całe wakacje są do dupy. Czasami dało się załatwić zdawać egzamin wcześniej (Np. poczatek lipca) aby do końca września mieć spokój. Od 5 roku mam coś takiego jak sesja ciągła, czyli pierwsze terminy mogą być już w maju (najczęśćiej dotyczy to egzaminów ustnych gdzie sam wybieram termin).
Teraz też jej sesja ciągła i trwa do końca lutego, mimo że w połowie lutego zaczynają się zajęcia.
Znajoma także siedzi nad pediatrią i stęka :) Objawy,które zaliczasz do poprzedniego roku obserwuję u siebie- nagle NATYCHMIAST muszę sprawdzić przepis na potrawę,na którą nagle przyszła mi ochota, umyć wannę, sprzątnąć królikowi ;) Dzieci przy okazji też jakoś ogarnąć. A wszystko to w pierwszej minucie po rozpoczęciu nauki. :P
OdpowiedzUsuńI to wszystko trzeba NATYCHMIAST zrobić, bo inaczej nie będzie można się w spokoju uczyć :D
OdpowiedzUsuńNo tak sesja się zaczeła :)Widać to też na zajęciach z wfu.
OdpowiedzUsuńWszyscy albo "ćwiczą" z notatkami .. albo śpią. Więcej jest tych śpiących :)
Ja ostatnio spie po 2-3h i mam kryzys.
Moje zachowanie jest prawie podobne do zachowania słynnej mgr. Cis- Trans, nigdy nie wiadomo jak wiatr powieje...
ale jak dobrze pójdzie będziemy mieli tydzień ferii !
Nice nice!
A co do egzaminów, ile ich masz?
pediatrie i ortopedie
OdpowiedzUsuńginekologie i anestezjologie zdałem rok temu
Ta, stara, dobra sesja i nagła chęć na robienie czegokolwiek tylko nie na patrzenie w książki :}
OdpowiedzUsuńJa tam wolę sesję letnią biorę rower, kocyk, wodę, coś do jedzenia. Kierunek Wisła. Siadam i mogę się uczyć po kilka godzin non stop :} (tudzież jak mi się nie chce czterech żadnych liter ruszyć, to mam duuuuży balkon, ino wody brak):}
W sesji zimowej zawsze łapie mnie deprecha, więc zdecydowane NIE dla sesji zimowej a TAK dla letniej:}
Pozdrawiam!
Zajrzałam przypadkiem, zostaję na dłużej, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńTwoje objawy sesyjne są standardowe ;p
Ja z sesją zimową już zakończyłam przygody na zawsze, tylko letnia i koniec zabawy w studiowanie, ale właśnie zimowe wolałam zdecydowanie bardziej, w zasadzie z tych samych powodów, bo i tak się siedzi w domu.
Ale ale Twoje objawy są zgodne z objawami mego lubego, który aktualnie chirurgię na zmianę z ginekologią i medycyną nuklearną przerabia dniem i nocą, a ja udaję, że nie istnieję żeby mu nie przeszkadzać. Wyniszczający ten Wasz kierunek ;p
Generalnie wytrwałości w nauce i powodzenia :)
Pozdrawiam.
Medycyna nuklearna??? Ja nawet nie pamiętam kiedy miałem taki przedmiot, a co dopiero jego nauka :P
OdpowiedzUsuńGinesy akurat fajne były- jeden z najmilej wspominanych egzaminów. Chirurgia też spoko jeśli ktoś ma zapędy zabiegowe, bo inaczej takie zakuwanie bezsensowne się robi.
do objawów muszę jeszcze dorzucić przewlekły głód - wymówka żeby pójść do kuchni i zajrzeć do lodówki
Uff czyli studiujesz na innej uczelni niż On ;p bo u niego to przedmiot tylko i wyłącznie na 6 roku. A jeszcze nie wczytałam się tak żeby wiedzieć gdzie urzędujesz ;)
OdpowiedzUsuńCo do głodu, to tu niezawodnie przydaje się kobieta ;p Obiadki, ciasta, ciasteczka na wynos, z dostawą, z zaproszeniem do siebie, czego dusza zapragnie, żeby tylko miał więcej czasu na naukę. Hmm jak tak siebie czytam, to chyba mu za bardzo dogadzam. Hmm.
A tak serio, to podniesienie tyłka żeby przejść się do lodówki to idealne i czasem w sesji jedyne ćwiczenie fizyczne. :)
Dobra ja padam więc spać. Dobranoc!
a do tego trzeba jeszcze dopisać siedzenie na blogu :P
OdpowiedzUsuńOj tak - sesja to bardzo kreatywny czas, jeśli chodzi o wymyślanie sobie zadań, które pomogą choć na chwilę uwolnić się od nauki. Moim ulubionym jest chyba sprzątanie [sic!] oraz nagła potrzeba robienia zakupów. No i ile pomysłów na wpisy blogowe przychodzi wtedy człowiekowi do głowy! :)
OdpowiedzUsuń--> Lena: w plenerze nie potrafię się uczyć, próbowałem w parku ale nie wychodziło. Biblioteka i czytelnia też odpada
OdpowiedzUsuń--> NEMST & S-K: Blogowanie właśnie pół roku temu rozpocząłem podczas sesji :D ile to pomysłów na wpisy miałem, czasem parę razy dziennie pisałem :]
Dziś sprzątnie mnie ominęło, ale i tak czuję się już zmęczony więc marnie widzę naukę :P
Za oknem śnieg na przemian ze słoneczną pogodą co mnie doprowadza do depresji:D
Idę się przespać :D
Każdy ma jakieś swoje sposoby :} Ja uwielbiam się zatopić w książce na Plantach/Na Rynku czy właśnie nad brzegiem Wisły pod Wawelem, muszę mieć hałas, dobrą, słoneczną pogodę i coś do żarcia < -- to warunki koniecznie bym cokolwiek się nauczyła :}
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię, że jedynie poza tą sesją została Ci jeszcze jedna :}
Pzdr! :}
hałas jeszcze ok:) bo w zupełnej ciszy tez nie potrafię się uczyć, ale słońce to mnie dekoncentruje :D
OdpowiedzUsuńMężczyzna bez zarostu jest jak dżdżownica!
UsuńW tym roku dopiero doświadczam prawdziwego "niechcemisię" i "zrobięwszystkobysięnieuczyć". Widzę listę kolosów z tych wszystkich dziwnych przedmiotów i mam odruchy wymiotne i nie mam ochoty się uczyć.. Twoje studia są przynajmniej ciekawe. Moje mi obrzydły!
Karo:)
UsuńZapewniam Cię, że nie raz mam do nauczenia się takich bzdur jakich sobie nie wyobrażasz, mimo iż sama nazwa przedmiotu wydaje się przystępna... ://
Jak czytam twoje wpisy to cieszę się ze studia mam już za sobą, zapewne nie były tak ciężkie jak twoje ale przypominając sobie sesje.....brzuch na nowo zaczyna mnie boleć ;-/ bleeee
OdpowiedzUsuńZ całodziennego uczenia jedyną chwilą miłą w ciągu doby był....sen....:-) poważnie, tak było u mnie.........
O jedzeniu nie piszę bo wiecznie się odchudzałam :-)) hehehe
W każdym bądź razie życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki byś wszystko pchnął do przodu :-) aaaaa i na blog zagłosuję, Nieufny już mój głos dostał, teraz czas na Ciebie :-)
Ja mam wypisane co kiedy robie :P dokładny plan dnia
OdpowiedzUsuńnie wiedzieć czemu przerwy w nauce wychodzą mi bez problemu, a z nauka niestety gorzej :P
Pytanie nieco z czapy przy tym wątku, ale w końcu to blog Studenta Medycyny:) Potrzebujemy informacji na temat prosektorium przy AM we Wrocławiu? Miałeś tam może zajęcia?
OdpowiedzUsuń