Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 28 czerwca 2017

"Ostatni rekrut"

Ze wstępu: "Debiutanci mają ciężej niż popularni autorzy (...) Takich się po prostu czyta, a debiutantów - odkłada na niższą półkę." Może dlatego po "Ostatniego rekruta" sięgnąłem dwa lata po wydaniu, mimo że o książce autor wspomniał mi dobre kilka lat wcześniej. Inna sprawa, że nie był on dostępny w każdej księgarni.

 Thomas Blake - Ostatni rekrut

wtorek, 27 czerwca 2017

Dupogodziny

Jeśli ktoś by mnie zapytał na czym polega obecnie moja praca to bym odpowiedział, że na odsiadywaniu dupogodzin. Szef się kręci tu i ówdzie i nie ma jak się wyrwać wcześniej z pracy. A zwykle dwie ostatnie godziny udaję, że próbuje pracować. Za to chirurgicznego szefa nie ma, to i nie ma zbyt wielu operacji. Ginekolodzy też się gdzieś porozjeżdżali.

środa, 21 czerwca 2017

"Lunatyk"

Autor kompletnie mi nie znany. Robiłem dwa podejścia do kupna tej książki. W kolejce książek jakie zakupiłem przed urlopem zajmowała ostatnie, dziesiąte miejsce.


Wojciech Dudka - Lunatyk

piątek, 9 czerwca 2017

Piątek

Z okazji mojego przystosowywania się po urlopie do pracy, nie wiedzieć czemu nie byłem w tym tygodniu obdarowany zbyt wieloma obowiązkami. Taki stan rzeczy bardzo mnie męczy, bo wówczas muszę sam sobie szukać zajęcia, a to nie lada wyzwanie. I to ciągłe spoglądanie na zegarek i myślenie: a w Punta Cana jest dopiero 7 rano...

środa, 7 czerwca 2017

Cieszymy się

Powroty z wakacji bywają nawet miłe. Nie żebym się stęsknił bardzo za pracą, ale przyznam że trochę brakowało mi atrakcji i złośliwych komentarzy niektórych osób.

poniedziałek, 5 czerwca 2017

"Despacito"

W czwartek, 18 maja, byłem już na skraju wyczerpania. Spiąłem się z szefem i przyznam, że miałem ochotę rzucić mu wypowiedzeniem. Powstrzymywało mnie tylko to, że dzieliły mnie już godziny od urlopu. No i też to, że rzuciłem kilkoma epitetami w dyżurce i wyładowałem z siebie negatywne emocje. W piątek było już lepiej, bo około godziny 12 szef zadzwonił do mnie na salę operacyjną i powiedział, że jak ortopedały długo mają jeszcze zamiar się guzdrać to on może mnie zastąpić, a ja mogę pójść do domu. Może doszły do niego plotki, że dzień wcześniej coś tam przebąknąłem o zwolnieniu z pracy i próbował załagodzić sytuację. No cóż, 5 miesięcy bez urlopu to za długo. Tym bardziej, że od marca moje wyjazdy to były głównie konferencje i szkolenia i jakoś nie umiem sobie przypomnieć spokojnego weekendu.