Dzisiaj mija 12 dzień nauki pediatrii. Teoretycznie przerobiłem wszystkie pytania, których jest około 275. Praktycznie każdego dnia czegoś nie zrobiłem i w ten oto sposób uzbierało mi się do nadrobienia pytań w ilości 40.
Na razie do gustu przypadła mi kardiologia (dużo rzeczy można wywnioskować na logikę znając fizjologię i patofizjologię), reumatologia (o dziwo!) oraz stany nagłe u dzieci. Pozostałe działy (czyli większość) jakoś staram się przyswoić, ale idzie to bardzo opornie.
Najbardziej leży i kwiczy alergologia z pulmonologią, gdyż czekam na dostawę podręcznika autorstwa "mojego" profesora, który należy opanować - zapewne spis treści też byłoby wskazane aby znać xD.
Moja znajomość endokrynologii, a w szczególności diabetologii niestety nie powala na kolana.
Ostatecznie zostaje szkolny sposób na naukę, czyli sypianie z podręcznikiem - kiedyś pomagało :]
Egzamin praktyczny będę mieć 27 stycznia w piątek, a nie dwa dni później w niedzielę, jak to początkowo zakładałem.
Dzień z nocą mi się poprzestawiał na dobre (vivat academia! vivat sesja!). Wczoraj siedziałem do 4 rano - nie znaczy, że się aż tak długo uczyłem., choć większość czasu spędziłem przed otwartym skryptem. Jak się kładłem spać to się zastanawiałem jaki mamy dzień: czy już jest sobota lub czy jeszcze trwa sobota...
Muszę przewietrzyć mózg, a właściwie jego resztki. Idę na piwo :P
Najbardziej leży i kwiczy alergologia z pulmonologią, gdyż czekam na dostawę podręcznika autorstwa "mojego" profesora, który należy opanować - zapewne spis treści też byłoby wskazane aby znać xD.
Moja znajomość endokrynologii, a w szczególności diabetologii niestety nie powala na kolana.
Ostatecznie zostaje szkolny sposób na naukę, czyli sypianie z podręcznikiem - kiedyś pomagało :]
Egzamin praktyczny będę mieć 27 stycznia w piątek, a nie dwa dni później w niedzielę, jak to początkowo zakładałem.
Dzień z nocą mi się poprzestawiał na dobre (vivat academia! vivat sesja!). Wczoraj siedziałem do 4 rano - nie znaczy, że się aż tak długo uczyłem., choć większość czasu spędziłem przed otwartym skryptem. Jak się kładłem spać to się zastanawiałem jaki mamy dzień: czy już jest sobota lub czy jeszcze trwa sobota...
Muszę przewietrzyć mózg, a właściwie jego resztki. Idę na piwo :P
Jak ja lubię moje studia w takich chwilach i te niewielkie ilości wkuwania. Jak na razie to wypada jeden egzamin w semestrze, gdzie trzeba nauczyć się książki na pamięć, a tak to spokojnie można się nauczyć w kilka godzin.
OdpowiedzUsuńhehehe;) Trzymam kciuki za starszego Kolegę! Ja póki co wałkuję tzrecioroczne mikroby. Syf straszny, nie mogę się do tego zabrać, a egzamin coraz bliżej,a nie dalej...
OdpowiedzUsuńM.
PS No i widzę, że wszędzie "dzieła" autorstwa profesorów to świętość. Na to nie ma wyjątków;)
--> Kasia: zazdraszczam :P
OdpowiedzUsuń--> Anonimowy: mikroby to samo zło!!! najbardziej niesprawiedliwy to był egzamin jaki chyba miałem okazję zdawać.
Czekamy na egzamin.. :) Powodzenia.
OdpowiedzUsuńLepiej się módlcie :P
OdpowiedzUsuńmoże jeszcze krzyżem w kościele mamy leżeć, żebyś zdał, nie ma mowy ;)
OdpowiedzUsuńsolidarnie tez uczę się pediatrii. powodzenia Tobie i sobie.
OdpowiedzUsuń--> Altu: klęczenie na grochu by wystarczyło :P
OdpowiedzUsuń--> Anonimowy: A kim żeś jest, żeś się solidaryzujesz ze mną?? :))
40 pytań do nadrobienia to jeszcze nie tragedia, to znaczy zależy czy odpowiedzi na te pytania są skomplikowane czy nie :P ale masz rację, przewietrz mózg, tylko uważaj, bo ostatnio wieje strasznie i zamiast przewietrzenia wyjdzie wywianie mózgu i co wtedy? :P
OdpowiedzUsuństudentem jestem ;)
OdpowiedzUsuń--> Sansenoi: Odpowiedzi na te pytania może i nie były skomplikowane, ale tematy wykraczały poza moje zainteresowania i podszedłem do nich na zasadzie: nie chce mi się :P
OdpowiedzUsuńA piwko było smaczne:)) później spacerek w śniegu też był przyjemny :)) a z mózgu nic raczej nie zostało, im bardziej się uczę tym bardziej on się kurczy :D
--> Anonimowy: tego się domyśliłem:P ale liczyłem na szerszą odpowiedz:D
taki pseudo lekarz bo dentysta. co do pediatrii to nie taka jak Twoja (z zakresu) no ale zawsze to egzamin i trochę trzeba wiedzieć....pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa zamiast piwa wybieram dziś grzaniec,bo kolejne przeziębienie znów się koło mnie kręci, a na leżenie pozwolić sobie nie mogę. To poprzestawianie dnia i nocy też mi się ostatnio udziela, bo wena twórcza przychodzi zazwyczaj wieczorami i dogorywa tak gdzieś około 2:30. A że, muszę wstawać do pracy już trzy godziny później, to poranki i przedpołudnia funkcjonuję dzięki pokaźnej dawce kofeiny, a potem przysypiam popołudniami i od wieczora znów wracam do pisania... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńto chyba powszechne u studentów (albo wszystkich, albo medycznych), bo ja ostatnio cały dzień chodzę na rzęsach, po czym kładę się o wcale przyzwoitej godzinie jaką jest północ i nie mogę zasnąć:/ że już o budzeniu się kilka-kilkanaście razy w środku nocy nie wspominam.
OdpowiedzUsuńJa co najwyżej mogę potrzymać kciuki za Twój egzamin:P Ty w zamian możesz potrzymać za moje podwójne mikroby, poprawkę z immunów, koło z pato i zaliczenie z higieny (<3<3<3):P
--> S-K: grzaniec by mnie powalił :P Chociaż wczoraj jak kończyłem w pubie piwko to doszedł mnie zapach grzanego wina i nie powiem, żebym nie miał ochoty bo miałem. Jednak w okresie wzmożonej nauki ograniczam spożywanie alkoholu do minimum. Ale taki spacerek wieczorkiem przy padającym śniegu (o ile nie ma wiatru) to naprawdę przyjemna rzecz. A jak jeszcze towarzystwo jest odpowiednie to już nawet ujemna temperatura nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuń--> godzia: niby się mówi, że studenci siedzą po nocach. Ale mam koleżankę co po 19 się zasadniczo nie uczy. Natomiast potrafi wstać np. o 8 rano i siąść do książek. Ja w liceum raz spróbowałem wstać rano. Opcja 'drzemka' była wykorzystana kilka razy. Więcej takich eksperymentów nie robiłem:] zauważyłem, że choćbym poszedł spać i zasnął o 22 to o 6-7 rano jestem nie do życia bez względu na ilość snu. Mój organizm uważa, że wcześniej niż 9 nie należy wstawać... szkoda że te zajęcia są często na 8 ... :/
Heh, mi sie juz dawno zegar biologiczny przestawil - dzis siedzialem do 6 rano bo nie moglem zasnac, choc w domu bylem juz o 5 ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w zakuwaniu!
--> DA: ja bym chętnie ten zegarek odkręcił. przewracanie się w łóżku do rana nie należy do przyjemności.
OdpowiedzUsuńNie żebym była wredna, ale dobrze jest dowiedzieć się, że nie ja jedyna męczę się ostatnio z bezsennością.. Nie wpływa to zbyt pozytywnie na stan mojej wiedzy z biochemii, ale za to rozwijam się kulturalnie (czytaj nadrabiam 'filmowo-serialowo-muzyczne' zaległości)! :D
OdpowiedzUsuńJa się mogę męczyć z bezsennością... o ile na dzień następny nie mam zamiaru pochłaniać książek naukowych :D
OdpowiedzUsuń