cdnn - ciąg dalszy nie nastąpi.
Tak moi drodzy. Ten post jest ostatnim jaki się tutaj pojawi. Kolejne nie są przewidziane (chyba, że mi się coś odwidzi na co bym nie liczył). Poniższy tekst powstał już jakiś czas temu, ale cały czas nie wiedziałem czy już jest pora na jego publikację. Kilka tygodni przemyśleń upewniły mnie jednak w tej decyzji. Może niektórzy poczują się rozczarowani tym krokiem, ale "trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść".
Blog to takie moje dziecko, pierwsze dziecko. A ja byłem takim rodzicem. Najpierw zacząłem go prowadzić i powoli wychowywać, co szło mi raz lepiej, a raz mniej udolnie. Później jak załapałem bakcyla to posty leciały jeden za drugim. Taki okres dzieciństwa, kiedy rodzić ma całkowitą władzę nad potomkiem. Jednak od kilku miesięcy blog trochę zboczył z torów i zaczął żyć własnym życiem. Jak taki dorastający nastolatek co zaczyna wracać po 22 i w szkole na długiej przerwie pali papierosy. Mój blog już dorósł. Moja rodzicielska rola się skończyła.
2,5 roku, 467 posty (kiedyś myślałem, że dobiję do 1000:P), kilka tysięcy komentarzy, 159 czytelników (tych zarejestrowanych). Wynik całkiem niezły mi się wydaje. Nie sądziłem, że wyjdzie tego aż tyle (chociaż rok temu planowałem, że powstanie sezon 4). Plany są po to, aby je modyfikować.
Wypaliłem się. Kiedyś miałem jakąś wewnętrzną motywację do pisania (a przez pewien czas nawet zewnętrzną). Teraz już jej nie ma. Nie potrafię już napisać postu takim stylem jak to robiłem choćby rok temu. Pisać na siłę?? A może będzie coś zabawnego?? To nie ma sensu. To byłoby zbyt sztuczne. Miałem swoje 5 minut i swój kawałek internetu i cieszę się, że go wykorzystałem - dla niektórych stałem się nawet natchnieniem do własnej twórczości, co mnie cieszy i mi schlebia.
Wszystkim Czytelnikom, a zwłaszcza Komentatorom, dziękuję za wspólnie spędzony czas. Za to, że ktoś tutaj zaglądał (rekordy były po 1500 wejść na dzień), bo pewnie wtedy szybko bym się zniechęcił gdyby nikt nie czytał mojej twórczości. Za trzymanie kciuków jak zdawałem egzaminy, za życzenia urodzinowe czy świąteczne, za słowa pocieszenia po pamiętnym sylwestrze, za maile czy za wspólne śmianie się z mojej niezdarności czy zgrabnego tyłka.
Niektórzy przestają pisać i milkną. Ja nie umiem tak odejść bez pożegnania. Pisząc tego posta uważam, że odchodzę z podniesioną głową i każdemu mogę spojrzeć (napisać?) prosto w oczy. Nie uciekam cichaczem. Blog to była moja kolejna przygoda, które będę wspominać z uśmiechem.
Uściski i serdeczności
Erjota vel chłopiec urody przecudnej ze zgrabnym tyłkiem
Wypaliłem się. Kiedyś miałem jakąś wewnętrzną motywację do pisania (a przez pewien czas nawet zewnętrzną). Teraz już jej nie ma. Nie potrafię już napisać postu takim stylem jak to robiłem choćby rok temu. Pisać na siłę?? A może będzie coś zabawnego?? To nie ma sensu. To byłoby zbyt sztuczne. Miałem swoje 5 minut i swój kawałek internetu i cieszę się, że go wykorzystałem - dla niektórych stałem się nawet natchnieniem do własnej twórczości, co mnie cieszy i mi schlebia.
Wszystkim Czytelnikom, a zwłaszcza Komentatorom, dziękuję za wspólnie spędzony czas. Za to, że ktoś tutaj zaglądał (rekordy były po 1500 wejść na dzień), bo pewnie wtedy szybko bym się zniechęcił gdyby nikt nie czytał mojej twórczości. Za trzymanie kciuków jak zdawałem egzaminy, za życzenia urodzinowe czy świąteczne, za słowa pocieszenia po pamiętnym sylwestrze, za maile czy za wspólne śmianie się z mojej niezdarności czy zgrabnego tyłka.
Niektórzy przestają pisać i milkną. Ja nie umiem tak odejść bez pożegnania. Pisząc tego posta uważam, że odchodzę z podniesioną głową i każdemu mogę spojrzeć (napisać?) prosto w oczy. Nie uciekam cichaczem. Blog to była moja kolejna przygoda, które będę wspominać z uśmiechem.
Uściski i serdeczności
Erjota vel chłopiec urody przecudnej ze zgrabnym tyłkiem
A jak ze specką?
OdpowiedzUsuńskoro to koniec,to pewnie comming out zostanie miedzy wierszami?
3maj sie ! powodzenia,milosci i szczescia!
m.
Z jednej strony Ciebie rozumiem. W takim razie powodzenia!
OdpowiedzUsuńBędziemy tęsknić :((
OdpowiedzUsuńNieee... Czytałam twojego bloga jeszcze w liceum, twoje posty rozśmieszały mnie w mroczne przed-maturowe dni. Teraz sama studiuję medycynę i będzie mi strasznie smutno bez Twojej radosnej twórczości. Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńA jak zobaczyłam kolejny post to pomyślałam : " ooo wrócił, nareszcie ! :) " A jednak nie :( Szkoda ... Mimo tego, wszystkiego dobrego w tym medycznym świecie, ale także poza nim :) Trzymaj się ! ( i wracaj jak może kiedyś nabierzesz ochoty :) )
OdpowiedzUsuńŻegnaj Doktorku! Przyjemnie mi się czytało Twoje teksty. Szkoda, że się skończyło, choć mam cichą nadzieję, że może kiedyś - bogatszy o przeżyte na białym (seledynowym?) froncie historie - wrócisz do blogosfery, sprawiając tym przyjemność wielu czytelnikom. Niech Ci się układa wszystko szczęśliwie!
OdpowiedzUsuńDzięki za to co zrobiłeś:) Powodzenia
OdpowiedzUsuńNa wszystko jest w życiu czas. Powodzenia w życiu osobistym i medycznym! :)
OdpowiedzUsuńmasia
Witaj Rafale po długiej przerwie i żegnaj jednocześnie...;( dziękuję Ci za wszystkie posty no i za inspirację, którą mi dałeś bo to właśnie dzięki Tobie zaczęłam opisywać swoją rzeczywistość! Nie robię tego tak regularnie i tak mega pozytywnie i lekko jak Ty tworzyłeś ale znalazłam swój własny, pewnie niepowtarzalny (jak i każdy) styl.
OdpowiedzUsuńCholerka, wzruszyłam się czytając TEN pożegnalny wpis. Życzę Ci wszystkiego dobrego, jakbyś był w mojej nowej okolicy, to się odezwij, ugoszczę Cię po polsku;)/pozdrawiam!
Powodzenia w zawodowym życiu :) Do zobaczenia na bloku po drugiej stronie "kurtynki" (mam nadzieję). Ciekawę, czy się domyślę że to Ty... A tak, poznam po tyłku :D W każdym razie niezmiernie mi miło, że mogłam czytać Twojego bloga. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://klatka-medyczna.blogspot.com/2014/01/47-ku-pamieci.html
OdpowiedzUsuń:(
A zdradzisz chociaz na jaka specjalizacje sie dostales?
OdpowiedzUsuńBedziemy tesknic :(
A.
Dziś trafiłam na Twojego bloga, a okazuje się, że to koniec... Fatalnie, fatalnie!
OdpowiedzUsuńMam lzy w oczach....szkoda. Zrobiles kawal dobrej roboty. Z calego serducha zycze Ci spelnienia w kazdej dziedzinie zycia. POWODZENIA! BEDZIEMY TESKNIC!
OdpowiedzUsuńMia
Dokładnie mam tak samo.. Wielka szkoda. :(
UsuńPowodzenia w dalszym życiu Rafał.
To głupie ale naprawdę zrobiło mi się bardzo przykro, bo czytałam go niemal od początku.
OdpowiedzUsuńWiele razy twoje posty mnie w jakiś magiczny sposób motywowały (bo mnie wyjątkowo ciężko zmotywować :P), no i pokochałam Wrocław, na tyle że zamierzam się przenieść do twojej alma mater :)
Dziękuję
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDługi czas czytałam Twoje i nie tylko Twoje posty z wypiekami na twarzy, bo opisywałeś coś, co tak bardzo chciałam robić. Dzięki Rafał, dzięki, dzięki za humor, inspirację, motywację! Pozdrowienia, trzymaj się, żeby Cię życie po tym zgrabnym tyłku nigdy nie kopało. ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda....smutek w sercu...mimo ze tak dalekim
OdpowiedzUsuńO niee, strasznie to smutne. Tak bardzo lubiłam tu wpadać, motywując się do różnych rzeczy. Wielokrotnie naśmiałam się więcej niż podczas komedii. Będzie mi tego strasznie brakowało. Z radością witałam informacje o kolejnych notkach. Mam nadzieję, że blog pozostanie w przestrzeni internetu, żeby można było czasem tu wrócić :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na następnym LEPie czy LEKu. Nie wiem co teraz jest :) A przede wszystkim zadowolenia z pracy :)
OdpowiedzUsuńcóż trzeba będzie usunąć Twojego bloga z ulubionych :( szkoda... wpadłam tutaj przypadkiem całkiem niedawno ( jakieś pół roku temu) z poczuciem bezsensu i brakiem satysfakcji ze swoich studiów. W tydzień przeczytałam większość wpisów. Dało mi to wtedy ogromnej motywacji do tego żeby coś zmienić i robić w życiu to o czym marzyłam. Nie pozostaje mi nic innego tylko podziękować za istnienie tego bloga.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia w życiu prywatnym i zawodowym oraz satysfakcji z wykonywanej pracy. Mam nadzieje, że nie spotkamy się w rzeczywistosci, bo nie zamierzam chorować:)
Szkoda, bo Twoje posty dawały odniesienie podczas zdawania matury i pierwszych dni studiowania medycyny. Zawsze miało się wrażenie, że ktoś to już kiedyś przede mną przechodził.. :)
OdpowiedzUsuńRafale, dziękuję za możliwość czytania Twojego bloga, dzięki którego w jakimś stopniu poznaliśmy Twój medyczny świat. Życzę Ci abyś był prawdziwym lekarzem z powołania, widzącym w pacjencie człowieka i gotowego nieść pomoc tam gdzie będzie potrzebna :)
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńszkoda, bo dopiero odkrylam Twój blog. Do matury się uczę i mam nadzieje od października medycyna! :)
OdpowiedzUsuńoj tam, może jednak kiedyś wrócisz :P oby, oby ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, że mogliśmy Tobie blogowo towarzyszyć (i vice versa)...
OdpowiedzUsuńAle jestem zła na Ciebie. :-P No trudno. Dzięki za ogrom radości i uśmiechu jaki udzielał mi się przy czytaniu Twoich postów! Powodzenia życzę! ;-)
OdpowiedzUsuńLena
Smutno... Ale dziękuję za dotychczasowe posty i wszystkiego dobrego w dalszym, bezblogowym życiu! :)
OdpowiedzUsuńMoże jednak nastąpi. Miłoby było. Wszystkiego najlepszego w pozablogowym życiu!
OdpowiedzUsuńKurczę, szkoda. Wiedz, że na pewno czytelników było więcej i z przyjemnością się czytało to, co pisałeś. Dzięki za chęć pisania. A bloga nie usuwaj, może kiedyś motywacja wróci :) Oby! :)
OdpowiedzUsuńNiedawno trafiłem na twego bloga. Muszę przyznać, że jako początkujący medical student się w niego wciągnąłem (w przerwach od anatomii :P). Masz poczucie humoru. 3maj się :)
OdpowiedzUsuńT.
Piszesz nowego bloga, czy mi się wydaje?
OdpowiedzUsuńPozdr. A.
yyy... nie?? chwilowo nie mam czasu nawet spokojnie usiąść nie mówiąc już o pisaniu czegokolwiek ;/
OdpowiedzUsuńTo dobrze :) jak się nie ma czasu to.... Dobry znak :) od dawna mam wrażenie, że Tobie był on potrzebny ;>
UsuńRafałku-Doktorku żegnaj,choć mam wrażenie że jesteś blisko...Byc może mieszkamy zupełnie blisko a jednak tak daleko teraz będziesz. Tak jak tu wszyscy życzę POWODZENIA gdziekolwiek jesteś i będziesz....
OdpowiedzUsuńJa tutaj od niedzieli wchodzę z rana, a tutaj cuś takiego, no nic i tak powodzenia!
OdpowiedzUsuńTen blog był dla mnie jak pacierz :P Kiedy nie byłem jeszcze pewny swojego wyboru szukałem po internecie, u znajomych jakiejś motywacji, wiedzy jak to jest na medycynie ale nigdzie jej nie znalazłem, poza tym blogiem. To właśnie dzięki niemu podjąłem decyzję o zakuwaniu biologi oraz chemii aby dostać się na medycynę. Wielka szkoda, ale za razem bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie opowiadania, porady :D Jeszcze raz wielkie dzięki i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNadal wchodze tu od czasu do czasu z nadzieją, że może jednak pojawiło się coś nowego
OdpowiedzUsuń:(
Ja tez :(
UsuńA.
Ja również :(
Usuńco robisz w K-z? czyżby specjalizacja z intensywnej? powodzenia !!!
OdpowiedzUsuńie orientujesz się czy jak np. zdaję w tym roku maturę z chemii i z biologii i za rok chciałabym ją poprawiać to na starych czy na nowych warunkach ?
OdpowiedzUsuńpowodzenia !
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę!
OdpowiedzUsuńpowodzenia! dzięki za tego bloga! jesteś wspaniały!
OdpowiedzUsuńWitaj Rafale! Czytam Twojego bloga po raz kolejny i z całego serducha życzę Ci jak najlepiej! Aby wszystkie plany Ci się spełniły! Chcę żebyś wiedział, że dzięki Tobie nabrałam siły do walki z chorobą i o miejsce na medycynie. Niestety jak na razie się nie udało, zdrowie mnie zawiodło i maturę muszę pisać w czerwcu. Tak jak obiecałam odzywam się po maturze ;) Trzymam za Ciebie mocno kciuki;)
OdpowiedzUsuńKurczę, wielka szkoda, że już nie piszesz. Od czasu do czasu zaglądam tutaj z myślą "a może jednak" ale cóż. Nie pozostaje mi w takim razie nic innego jak tylko życzyć Ci wszystkiego co najlepsze i mało upierdliwych pacjentów ;)
OdpowiedzUsuńPs. Jesteś jednym z tych, którzy dają mi motywację do starania się o wymarzone studia :)
Wszystkiego co najlepsze, dla młodego lekarza! Niech z pasją wykonuje Pan ten piękny zawód :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda...
OdpowiedzUsuńWitam, z tej strony Lena z Ostrza Krytyki.
OdpowiedzUsuńZ uśmiechem na twarzy powiadamiam cię o ocenie, którą znajdziesz pod postem 237. Komentarz z uwagami albo nawet zwykłymi podziękowaniami jak najbardziej mile widziany.
Pozdrawiam