Wczoraj pisałem o tym jaki to zrobiłem ambitny plan nauki (nie znaczy to, że jego wykonanie jest zawsze w 100% - plan z zajęciami nienaukowymi na pewno by mi wyszedł i czas wolny by nawet pozostał). Dziś już wiem, że muszę go zmodyfikować.
Jego ambicja polegała na tym, że przy dobrych wiatrach sesję egzaminacyjną skończyłbym 23 stycznia kiedy to mam egzamin z ortopedii. W związku z tym, że po Erasmusie mam zaliczoną anestezjologię oraz ginekologię, moja sesja nie obfituje w tyle egzaminów co u moich kolegów. W dniu dzisiejszym planowany termin zakończenia sesji został przesunięty na 30 stycznia. Trochę mi to komplikuje plany na ferie :/
Poszedłem dziś się zapisać na owy egzamin. Już byłem przed świętami, ale sekretarka odesłała mnie i kazała przyjść po nowym roku. Dzisiaj się dowiedziałem, że są wolne terminy, ale na 11 stycznia (więc się zdecydowanie nie wyrobię, bo tempo nauki musiałbym zwiększyć dwukrotnie co przekraczałoby moje możliwości), a później dopiero w sesji. Na 18 stycznia już są wszystkie miejsca zajęte. No rewelacja!! Dostałem propozycję terminu na 23 stycznia, ale z racji ortopedii odmówiłem. Terminów na okres sesji jeszcze nie ma, dlatego czy aby 30 stycznia będą miejsca to jeszcze się okaże.
Plan mojej nauki został zmodyfikowany w taki sposób, że do 15 stycznia przerabiam zagadnienia z pediatrii tak jak to wcześniej zakłałem. Następnie daję sobie tydzień na ortopedię (planowałem tylko 4 - 5 dni). I później znowu wracam do pediatrii z zamysłem już tylko powtarzania materiału a nie uczenia się go "na świeżo".
Wadą tego systemu jest nauka na raty. Najpierw jeden przedmiot, później drugi, a później znowu pierwszy. To nie jest sklep dla idiotów, gdzie można sobie pralkę na raty kupić xD O wiele bardziej wolę robić coś od początku do końca. Taka nauka na zmianę najlepsza nie jest - przerabiałem to w lecie ucząc się na przemian interny i chirurgii.
Jednak staram się widzieć w tym dobre strony. Najbliższy egzaminacyjny stres szykuje się dopiero za 3 tygodnie. A ja nadal po sylwestrze czuję zmęczenie fizyczne jak i psychiczne, więc taki odpoczynek mi się przyda. Tym bardziej, że nadal mam zajęcia, więc nauka w nocy odpada (co mi bardziej odpowiadałoby), bo później w ciągu dnia jestem nieprzytomny.
Skoro już wspomniałem o zajęciach to mam właśnie tydzień pediatryczny, a dokładnie zajęcia w poradni hematologicznej (ta hematologia to prędko mi spokoju nie da). Z samego rana oczywiście pojawił się problem, gdyż wg jednego planu mamy zajęcia w przyszłym tygodniu, a wg innego te zajęcia mieliśmy już w październiku. Po około 20 minutach sprawa się wyjaśniła i jednak zajęcia są w tym tygodniu. Na szczęście wczoraj był dzień rektorski, a w piątek jest wolne, więc zajęcia trwać będą 3 dni (a już tylko 2); i to nie od 8 ale od 8:45.
Nasz prowadzący widać ma aseksualne podejście do pracy, bo zbyt wymagający nie jest. Abym się nie nudził, to siadłem przy kompie i wypełniałem doktorowi dokumenty. Czasami nawet przybijałem pieczątki i nie była to sławna ostatnio pieczęć "Refundacja do decyzji NFZ" :P W wolnych chwilach, a ich akurat nie brakowało, miałem czas aby przeczytać wiadomości na wp, sprawdzić pocztę i Facebook'a. Oczywiście zaangażowanie w zajęcia zostało szybko uwiecznione na zdjęciu i wrzucone automatycznie na fejsa i jako pierwszy kliknąłem 'lubię to' xD A i był czas, aby z doktorem porozmawiać o tych wszystkich rewelacjach jakie funduje nam nowy minister zdrowia i szczęśliwości.
Hej, trafiłam tu od Nieufnego :-)
OdpowiedzUsuńfajny blog, będę do Ciebie zaglądać....Pozdrawiam
Ja też się wole uczyć w nocy ale nie zawsze mi to dobrze idzie... bo zamiast krwi mam czystą kofeinę co za zdrowe nie jest :)
OdpowiedzUsuńMogę się spytać o coś ?? Czym się uczysz/ jak? fiszki ? Przepisywanie tekstu czy na pamięć całe zdania?:)
Fiszki odpadają. Przepisywanie też, bo zwykle i tak nie zdążę wszystkiego przepisać, a jak przepiszę to nie mam czasu się już tego nauczyć. Zdecydowanie czytam skrypt (książkę) i następnie powtarzam z pamięci- czasem coś na logikę próbuję wymyślić, albo stworzyć jakiś skrót celem łatwiejszego zapamiętania.
OdpowiedzUsuńO, to nie tylko ja tutaj od Nieufnego :) Rzesza czytelników Ci się powiększa. Och, sesja.. Myśl o niej przyprawia mnie o dreszcze.
OdpowiedzUsuńAhh czyli normalna metoda, a znasz coś dobrego do fizjologii? Traczyk ten mały odpada.. coś innego? :)
OdpowiedzUsuńTraczyk mały nawet był spoko ale chyab tylko do krwionośnego
OdpowiedzUsuńNas obowiązywał Konturek ten nowy jednotomowy. Ale ten 5cio tomowy był lepszy, bo się z niego czasami uczyłem (chyba do nerwowego)
Do egzaminu najlepiej było się uczyć ze skrypty pod red. pani prof. Borodulin (kierowniczki katedry).
Byly 2 wersje tego skryptu: dla pielegniarstwa (albo ratownictwa) i dla lekarskiego/stomatologii.
Dla leku był bardziej okrojony i lepiej mi sie uczyło z tego drugiego, bo to było praktycznie to czego wymagano na egz pisemnym (pytania w stylu opisz funkcjonowanie nerki).
I polecam też atlas fizjologii Nettera - może nie ma tam za duzo informacji ale są świetne obrazki i bardzo pomagają jak się czyta materiał z książki.
Ok dziękuje bardzo za pomoc :)
OdpowiedzUsuńjak medycznie się tu zrobiło :P ja tam się praktycznie cieszę, że sesje tego typu, że musiałem zakuwać jak głupi, mam za sobą ;) teraz jestem bardziej leniwy niż kiedyś, więc nie wyobrażam sobie takiej sesji już :D
OdpowiedzUsuńja już odliczam te egzaminy, że to moja przedostatnia sesja egzaminacyjna, aczkolwiek później też szykują się egzaminy, ale może inaczej już będę do tego podchodził, bo będę sobie pracować i zarabiać :D
OdpowiedzUsuńpotem będzie jeszcze gorzej :P ale nie chcę Cię straszyć :D:D:D
OdpowiedzUsuńdobra dobra :P
OdpowiedzUsuńzależy w jakiej branży kto robi :P:P:P