O 9:07 czasu miejscowego, po 3-miesiecznym sesyjnym zmaganiu, rozpocząłem:
WAKACJE
Egzamin z medycyny rodzinnej odbył się w biało-czerwonych barwach z wiadomego powodu. Od lat jest na uczelni taka tradycja, że na ostatni egzamin pisemny studenci się przebierają. Rok temu motywem przewodnim były Hawaje, w tym roku bezkonkurencyjnie wygrało Euro. Na jednej z sal egzaminacyjnych profesor (któremu bardzo się ten pomysł spodobał) porównywał, która strona jest lepiej przebrana :))
Poziom pytań z rodzinnej bardzo nas zaskoczył. To chyba był pierwszy (i zarazem ostatni) egzamin, gdzie pytania w 100% się powtórzyły z zeszłego roku - zwykle tylko jakaś część się powtarzała. Poza tym siedzieliśmy w tak bliskiej odległości od siebie, że współpraca przebiegała bez problemu. Żaden z pilnujących asystentów nie okazał się Sędzią kaloszem, choć jeden próbował. Ja jak zawsze używałem do zakreślania odpowiedzi mojego szczęśliwego długopisu, który dostałem w prezencie od koleżanki na praktykach internistycznych po III roku. Za każdym razem (z dwoma wyjątkami) kiedy nim pisałem dostawałem min. 4,5.
Nadal niecierpliwie oczekuję na wyniki egzaminu z psychiatrii. Podobno 40 osób oblało i profesor zastanawia się nad obniżeniem progu. Kiedy to nastąpi to nie wiadomo... może nawet dzisiaj. Dlatego więc nie mogę jeszcze się pełnoprawnie tytułować lekarzem.
Po egzaminie zrobiliśmy wszyscy sobie pamiątkowe zdjęcia w sali wykładowej zakładu anatomii prawidłowej. Zakład anatomii prawidłowej zawsze przywoływał we mnie pozytywne wspomnienia z I roku. Unoszący się na korytarzach zapach formaliny nie jest spotkany w żadnym innym miejscu. Bardzo dobrze pamiętam jak siedziałem tam zdenerwowany pod gabinetem pani profesor w oczekiwaniu na najważniejszy egzamin na I roku. A dzisiaj chciało się powiedzieć do młodszych kolegów: Jeśli myślicie, że po zdaniu anatomii będzie już z górki to jesteście w błędzie, bo to dopiero początek :P
Teraz jeszcze tylko pozałatwiać formalności, pozbierać wpisy do indeksu, złożyć papieru do DILu i można lecieć do słonecznej Italii :))
GRATULUJE :))
OdpowiedzUsuńNika
Dziękuję :))
UsuńHaha :D Mega pokrzepiające słowa dla mnie po zdanej (hope so) pierwszej części anatomii :P Ale liczę się z tym, że to, co teraz dla mnie jest zgrozą, to prawdopodobnie najlżejsza sesja w moim życiu :P
OdpowiedzUsuńFajna ta Wasza uczelniana tradycja :-)
No na I roku też myślałem, że po anatomii będzie z górki :P
UsuńWiesz po 6 latach to ja teraz mądrym jestem i cwaniakuję :P
A co do tradycji to były opcje na postacie z bajek, flinstonowie, kibice lata 70te.
Ależ Ci dobrze :D
OdpowiedzUsuń3 miesięczna sesja to jednak przesada :P
UsuńSerdecznie gratuluję i apeluję (a myślę, że do tego apelu przyłączą się pozostali czytelnicy), żeby włoskie wakacje nie stały się przypadkiem wakacjami od pisania bloga :) Proszę nam tu podrzucać trochę słonecznych postów z Italii!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńPrzerwy w blogowaniu nie planuję, ale podejrzewam, że częstotliwość postowania spadnie.
Włoska wersja bloga pokryta jest dużą warstwą kurzu. Będę mieć teraz okazję odświeżyć język :))
Usuńgratulacje! jestem dumna :) i też tak chcę! ^^
OdpowiedzUsuńaczkolwiek dziś "i hate you" za rozpoczęte wakacje ;p
Jak ktoś mi ostatnimi dniami pisał, że ma już wakacje to też mnie szlag trafiał :P
UsuńRobisz wszystko, żebym Cię nienawidziła: masz wakacje i na dodatek lecisz do Włoch! A fe. :D
OdpowiedzUsuńBo ja wredny jestem :P:P:P:P
Usuń:D
W sensie, że Ci poprzebierani kibice pod Anatomicum to Wy byliście? :D Gratulacje no i udanych wakacji :) (ja się zacznę cieszyć za tydzień, po biochemii... ) btw. może najdzie Cię kiedyś ochota na małą retrospekcję i krótki opis poszczególnych lat studiów :)
OdpowiedzUsuńTak tak:D:D:D To byliśmy my :)) I ten cały hałas to też nasz :D
UsuńRetrospekcja będzie. Jest już w przygotowaniu - aktualnie kończę opis II roku. W przyszłym tygodniu pewnie się ukaże.
:)
SŁONECZNA ITALIA!!!!1111 -.-
OdpowiedzUsuńwiem, to złe, ale zazdrość zżera mnie żywcem.
Przeczytałem:
UsuńSŁONECZNA ITALIA!!!!1111 -.-
wiem, GDZIE to jest
:D:D:D:D