Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

niedziela, 24 czerwca 2012

VI ROK

Bliżej końca niż początku. Teraz to na mnie osoby z I roku patrzyły jak na bogów, tak samo jak ja będąc na ich miejscu patrzyłem na studentów ostatniego roku.

Na temat ostatniego roku za dużo pisać nie będę, bo wszystko można dokładnie przeczytać na blogu. Nie był to zbyt ciężki rok mimo dużej ilości egzaminów. Dzięki Erasmusowi w pierwszym semestrze odpadły mi: ginekologia i położnictwo, anestezjologia i neonatologia, więc miałem gratisowe 5 tygodni wolnego i dwa egzaminy w zimie mniej.

To był jedyny rok kiedy dla odmiany mieliśmy zajęcia zblokowane. Ja tak trochę byłem już przyzwyczajony po Erasmusie do takiej formy studiów. Duża zaletą jest to, że w ciągu tygodnia (najdalej dwóch) można się pożegnać z przedmiotem, którego się nie lubi. Te kilka dni na raz można się przemęczać, niż myśleć, że np. w każdy czwartek mam ginekologię, której nie lubię.

Patrząc obiektywnie to pierwszy semestr był zdecydowanie trudniejszy. A dla mnie najgorsza była ta pediatria. Tym bardziej, że sesja zimowa pokrywała nam się z zajęciami, więc większość po zajęciach wracała do domu i siedziała nad książkami. W drugim semestrze już było o wiele mniej zajęć i sami widzieliście, że od świąt praktycznie tylko się uczyłem do egzaminów, które były łatwiejsze lub trudniejsze (patrz: psychiatria). Najfajniej wspominam laryngologię i medycynę sądową - zarówno zajęcia jak i egzaminy.

Na życie towarzyskie również był czas (w sesji letniej nawet bardzo dużo tego czasu było). Zawsze jakieś zajęcia można było odrobić i bez problemu zaplanować sobie jakiś wyjazd. 

Tak szybko podsumowując:

1. ORTOPEDIA Z TRAUMATOLOGIĄ
Nic ciekawego. Zajęcia w formie długich i nudnych seminariów. Do egzaminu nauczyć się starych pytań i mieć jakieś tam pojęcie o przedmiocie.

2. ONKOLOGIA
Zajęcia rozpoczynały się od seminariów, a później była próba ćwiczeń na oddziałach. I tak na koniec należało wykuć bazę pytań - ogólne nauczenie się onkologii nie wystarczało, bo pytania były zbyt szczegółowe. Za mało ogółów i podstaw, za dużo szczegółów.

3. MEDYCYNA RODZINNA
To był przyjemny przedmiot. Trochę seminariów, trochę zajęć na fantomach. Egzamin również był przyjemny.

4. PSYCHIATRIA
Chyba zostawię to bez komentarza :P

5. OKULISTYKA
Zajęcia średnio ciekawe. Coś tam zobaczyliśmy, ale bez rewelacji. Fajne zabiegi są na okulistyce.

6. PROPEDEUTYKA STOMATOLOGII
5 seminariów w małej sali. Zaliczenie na podstawie obecności.

7. MEDYCYNA SĄDOWA Z ELEMENTAMI PRAWA
To zajęcia mi się podobało. Całkowita odskocznia od innych klinik. Trochę zajęć na sali sekcyjnej, gdzie atrakcji nie brakowało i trochę ciekawych seminariów z zakresu prawa medycznego.

8. PEDIATRIA
Zajęcia miałem w przychodni hematologicznej. Przyjęliśmy ze 2 pacjentów i szliśmy do domu. Egzamin był dla mnie bardzo ciężki (patrz: posty ze stycznia). Bardzo dużo nauki, bo aż z siedmiu semestrów, ale ostatecznie dało się przeżyć.

9. OTOLARYNGOLOGIA
Bardzo przyjemne zajęcia. Dużo mi dały. Nauczyłem się badać laryngologicznie. Na zajęcia pani doktor zwracała uwagę na rzeczy podstawowe co nam się mogą w każdej chwili przydać. Egzamin też bez większego stresu (choć trochę się denerwowałem).

10. FARMAKOLOGIA KLINICZNA
Same seminaria. Niektóre były ciekawe, inne bardzo nudne. W poprzednich latach był wielki problem z zaliczeniem tego przedmiotu. W tym roku zmienił się adiunkt dydaktyczny i chyba żadna grupa nie miała problemu.

11. ZDROWIE PUBLICZNE
Kilka seminariów na temat medycyny społecznej, podejścia do pacjenta, o systemie zdrowia. Nawet przyjemne były te zajęcia, tylko dlaczego na 8 rano.

12. ETYKA LEKARSKA
Mogłyby to być nawet fajne zajęcia, ale jakoś nie miałem siły na nie chodzić. Byłem na całych 3 wykładach. Chodziliśmy tam na zmianę żeby robić tłum na sali wykładowej (a każdy i tak był zajęty czymś innym). Zaliczenie na podstawie obecności - parę lat temu była jeszcze praca do napisania, pamiętam że pisałem ją koledze miedzy egzaminem z interny a patofizjologią.

VI rok zaliczam do lat średnio trudnych. Wszyscy byli już zmęczeni studiowaniem i każdy marzył, aby nastąpił ten upragniony koniec... Sesja się dłużyła i dłużyła... 3 miesiące to trochę długo mimo że nie cały czas spędzałem nad książkami.

10 komentarzy:

  1. No i w końcu nastał ten upragniony przez Ciebie koniec :) Te lata niestety już nie wrócą, ale dzięki pisaniu tutaj zawsze będziesz mógł do nich wrócić :) szkoda, że szybciej nie wpadłeś na pomysł pisania bloga, chętnie wczytałabym się szczegółowo w pierwsze lata studiowania gdzie pewnie narzekania byłoby co niemiara :D
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł był ale jakoś tak zabrakło większych chęci ;]

      Usuń
  2. Eee tam, może Rafał byłby z tych nienarzekających (albo mniej narzekających) ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Upragniony koniec :)
    A później będziesz chciał do tych czasów wrócić :D
    No ale cóż taka kolej rzeczy :D
    Najpierw usilnie chcemy być dorośli i skończyć szybko szkołę i studia. A później żałujemy że czas tak szybko leci..
    Ja już żałuję :P Chciałabym zostać na zawsze tą 18-latką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog.. poczytałem sporo postów i bardzo ciekawie się czyta. Może będziesz w przyszłości panem profesorem i uczył studentów bo ciekawie opowiadasz..

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe medycyna sądowa kochałem te zajęcia, grzebanie przy rozciętych śladach po nożu:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi jakoś tak znajomo, czy ty nie studiowałeś we Wrocławiu czasem? Wpadłam tu przypadkiem, miło się Ciebie czyta;-)

    OdpowiedzUsuń