Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

sobota, 23 czerwca 2012

V ROK

V rok spędziłem na Erasmusie na egzotycznej wyspie we Włoszech. Jeśli miałbym jeszcze raz podejmować decyzję to zrobiłbym dokładnie to samo. Specjalnie jeszcze raz o Erasmusie się rozpisywać nie będę, bo już o tym było zaraz po tym jak się z Italią żegnałem. Zainteresowanych odsyłam do postu pt. Erasmus?? Why not??

Widziałem w statystykach nie raz, że ktoś trafiał na mojego bloga poprzez zapytanie: Czy warto jechać??
Odpowiedź brzmi: Naprawdę warto jechać!! Nie ma się co zastanawiać tylko należy pakować walizkę!!

W Polsce natomiast V rok dał ludziom popalić. Podobno ciężki był jak rok III. Zajęcia codziennie od rana do 15, a czasami coś po południu i oczywiście jeszcze fakultety. Sesja też do lekkich nie należała (poza zimową), bo do zdania były choroby zakaźne, neurologia, interna i chirurgia. I w zależności kto jakiego egzaminatora wylosował miał mniej lub bardziej źle.

Na Erasmusie pierwszy raz zobaczyłem jak wyglądają zajęcia zblokowane. Dobre było to, że cały kurs z danego przedmiotu trwał od razu od początku do końca. Przynajmniej nie pogubiłem notatek. 

Ze swoich zajęć najprzyjemniej wspominam ginekologię, neurologię i choroby zakaźne. Zajęcia były prowadzone tak abym coś z nich zapamiętał. Nie były wymagane jakieś cuda. Znajomość podstawowych rzeczy gwarantowała sukces na egzaminie. Fajne też były zajęcia z anestezjologii, choć to nie dzięki nim pałam miłością do tej specjalizacji. Trochę byłem zawiedziony poziomem ćwiczeń z chirurgii. Niby student ostatniego roku, a nie pozwalano robić nic. Teoria teorią, ale praktyka na chirurgii to rzecz wg mnie podstawowa.

Praktyki wakacyjne składały się z 2 tygodni na ginekologii i 2 na pediatrii. Ginekologię robiłem we Włoszech i wielkiego szału nie było. Najczęściej stałem i patrzyłem. Ze względu na mój brak zainteresowania przedmiotem trochę je skróciłem. Natomiast pediatrię robiłem w Polsce we wrześniu o czym można poczytać we wpisach z tamtego czasu i bardzo miło wspominam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz