Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 20 lipca 2012

Via della Cupa

Żyję, jakby kto się martwił o mnie czy aby samolot z mojej 'egzotycznej wyspy' doleciał na kontynent:P

Od wtorku urzęduję na jeszcze starszych śmieciach, czyli w Perugii. To tutaj stawiałem swoje pierwsze włoskie kroki. To tutaj miałem swoje pierwsze mieszkanie na Via della Cupa (nieoficjalnie istnieje jeszcze Via della Dupa - taka długa ulica z dużą ilością schodów na których można sobie wyrobić mięśnie pośladkowe:P). To tutaj zaczął się mój Erasmus.

Perugia jest w samym sercu przepięknej Umbrii. Dookoła piękne góry  z mnóstwem miejsc do robienia zdjęć z ładnymi widoczkami. Samo miasto tez jest urokliwe, a przynajmniej centrum, bo dalej się nie miałem okazji zapuścić. Pełne zakamarków i malutkich ciasnych uliczek tętniących życiem w dzień i w nocy. Pełne wzniesień, pagórków i schodów, wiec jak ktoś ma problemy z chodzeniem pod górkę to powinien sobie jednak odpuścić dłuższą wizytę w tym miejscu:P

Oczywiście pierwszym najważniejszym punktem wycieczki był bieg po schodach z walizka, na szczęście w dół a nie pod górę:P

Korzystając z tego ze na razie jestem tutaj sam odwiedziłem dwie okoliczne miejscowości.

W środę wybrałem się do Gubbio. Kolejne małe i urokliwe miasteczko. Największa atrakcja jest kolejka koszyczkowa na szczyt jakiejś góry, skąd można podziwiać krajobraz. Poza tym pełno tam kościołów. Z ciekawszych atrakcji były pozostałości teatru rzymskiego.

Wczoraj natomiast koleżanka (spotkana zupełnie przez przypadek) namówiła mnie na wycieczkę do Orvieto. Tam akurat nie ma żadnej kolejki, za to atrakcja jest jakaś studnia. Dodatkowo żeby ja zobaczyć to trzeba zapłacić. Na szczęście widoczki można było fotografować za darmo. Połaziliśmy trochę po miasteczku. Zdecydowanie lepiej się takie miejsca zwiedza niż Rzym, który jest przepełniony turystami. Tutaj była cisza, spokój, niewiele ludzi i nie trzeba było pchać się do żadnej fontanny żeby zdjęcie zrobić.

Trochę nas wczoraj wkurzyło to ze jak ktoś zauważy ze jesteśmy obcokrajowcami to zaczyna do nas mówić po angielsku. Nawet kiedy my mówiliśmy po włosku (a koleżanka to akurat biegle mówi) to odpowiedz dostawaliśmy po angielsku.

Dzisiaj przyjeżdża rzymska delegacja na weekend, wiec będziemy wspominać nocne perugianskie życie. Standardowo rozpocznie sie wieczór od wizyty na schodkach pod katedrą, a później okaże się gdzie nas poniesie na resztę nocy.

A w niedziele wycieczka do Wenecji :)) tym razem pociągiem, wiec nie będzie problemu z dodatkowymi kilogramami w walizce :P

To tyle jeśli chodzi o krotka relacje tego ze nadal żyję. Dorwałem się do darmowego internetu na poczcie (internet w komórce mnie jednak przerasta:P), wiec postanowiłem parę slow napisać.

3 komentarze:

  1. A ja właśnie z Wenecji co dopiero wróciłam ;) I zapewniam Cię, że znów zmierzysz się z przepełnieniem turystami :pp

    Ufff, dla mnie we Włoszech jest za gorąco. A do tego poruszaliśmy się samochodem i myślałam, że mnie cholera weźmie na autostradach - jak ci ludzie fatalnie i niebezpiecznie jeżdżą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy zatem bawisz się naprawdę na MAXXXA? :)

    OdpowiedzUsuń