Wybraliśmy się wczoraj na imprezę. Wielkie to wydarzenie było, bo planowane już od środy. Zapisaliśmy się na listę gości, więc mogliśmy rozpocząć przygotowania na wielki wieczór. Z tej okazji po raz pierwszy tutaj przywdziałem długie spodnie w beżowym kolorze.
Po wstępnym biforze na mieszkaniu, pięknie wystrojeni, udaliśmy się w miejsce spotkania pod Koloseum. Tam czekało na nas jeszcze trzech Polaków, Chorwatka i Szwajcarka. Jak przystało na nas to musieliśmy się spóźnić jakąś godzinę. Oficjalna wersja była taka, że autobus nie przyjechał, a później metro nam uciekło. Nieoficjalnie wiadomo, że jak się we Włoszech umawia na 22.30 to jest to taka godzina orientacyjna - my akurat wtedy wyszliśmy z domu.
Dotarliśmy pod klub. W sumie klub to zbyt dużo powiedziane. Impreza pod gwiazdami była. Udaliśmy się pod bramkę dla VIPów, bo przecież na liście gości jesteśmy, to ominiemy tą kolejkę co jest przy wejściu. Oczywiście szybko sprowadzono nas na ziemię i nie wiedzieć czemu my też mieliśmy się w tej kolejce ustawić. Jak się okazało hasło dnia Roma piu nie było hasłem dla VIPów, ale tylko po to żeby w ogóle wejść na imprezę. Ale później i tak siedzieliśmy w loży VIPowskiej.
Po przekroczeniu bramki wejściowej, myśląc że najgorsze mamy za sobą, mieliśmy kolejne zderzenie z rzeczywistością. Wstęp okazał się płatny. Panie 10, a panowie 15 - oczywiście w walucie europejskiej. Przy czym jeden drink był w cenie biletu... chociaż tyle... dlatego uznałem że musi to być mocny drink i powinien długo działać, żebym wiedział że warto było zapłacić.
Szybko wyszło na jaw, że impreza jest w stylu retro. Kolejny raz zostaliśmy zaskoczeni, bo na stronie internetowej nie było o tym żadnej wzmianki. Taka potańcówka prawie jak w sanatorium w Ciechocinku xD Gorących 50tek nie brakowało. Wydawało się nam, że nie tylko my mamy wrażenie że pomyliliśmy miejsce. Na szczęście muzyka była w miarę i fajnie się bawiliśmy. A koło pierwszej muzyka się zmieniła na nieco nowszy klimat, trochę bardziej w moim stylu
Kiedy przestał działać wejściowy drink, a wmawialiśmy sobie że działa długo, to zapragnęliśmy zamówić sobie kolejnego. Pomysł wydawał się słuszny. Jednak cena nie wydawała się adekwatna do sytuacji, gdyż liczono sobie po 10 euro za cokolwiek do picia.
Im bliżej poranka było tym bardziej impreza się rozmywała, więc i na nas przyszła pora. Wszystko byłoby fajnie, tylko że moja koleżanka mieszka na wybitnym za... no daleko bardzo od centrum mieszka, że nawet nocne autobusy tam nie dojeżdżają. Musieliśmy poczekać na pierwsze metro. A że dużo czasu mieliśmy to udaliśmy się na spacer z myślą dojścia na kolejną stację. Doszliśmy nawet na jeszcze bardziej kolejną, tylko że mieliśmy problem z jej zlokalizowaniem. Nie wiem czemu oznaczenia stacji metra są tak słabo widoczne. I w tej spacerowy sposób wróciliśmy do domu koło 7... i ten wzrok ludzi patrzących się na nas jak zdechnięci jesteśmy xD
Po spotkaniu trzeciego stopnia z poduszką ciężko było mi się dzisiaj podnieść xD
Ps. Pozdrawiamy pana barmana, który grzecznie mówiąc poleciał z nami w ch***.
A ja tak zupełnie z innej beczki.
OdpowiedzUsuńMyślisz, że pielęgniarstwo jest dobrym zamiennikiem lekarskiego choćby na rok ?
W końcu pan medyk już ;)
Trudno mi oceniać co byłoby dobrym zamiennikiem.
UsuńWszystko zależy od osoby. Jedni jak chcą poprawić maturę to potrzebują mnóstwa czasu wolnego żeby się uczyć, a inni poprawiają robiąc na boku jakieś inne studia. Jeszcze inni studia po to żeby nie wypaść z rytmu. Powodów jak widać może być wiele. Sama musisz ocenić jakie masz predyspozycje do tego, aby studiować coś innego niż lekarski i czy studia nie będą przeszkadzać przy nauce do poprawki matury (bo zakładam, że poprawiać będziesz).
Ja byłem rok na innych studiach (akurat niemedycznych), ale nie traktowałem tego jako zamiennik.
No może rzeczywiście "zamiennik" to złe określenie ;) a argumentem przemawiającym za np jest dla mnie kontakt z pacjentem itd.
OdpowiedzUsuńdziękuje
nie wiem czy na I roku pielęgniarstwa jest jakiś duży kontakt z pacjentem...
UsuńPołożnictwo! Jak dla mnie rewelacja, znajome które to studiowały były baaaaaardzo zadowolone :) Potem z pracą to różnie (jak bys sie zdecydowała skończyć) - w zależności gdzie się zaczepi, czy się ma predyspozycje (dobra opinia otwiera wiele drzwi do dodatkowych zarobków ;).
OdpowiedzUsuńJa na medycynę poszłam po licencjacie z kierunku technicznego, ale też nie "przeczekiwałam" tylko chciałam to studiować.
Teraz gdybym miała czas to zrobiłabym jeszcze to położnictwo (no i gdybg była opcja zaocznego, bo kolejne 3 lata studiów to mi się nie uśmiechają ;)). Dla kontaktu z noworodkami. Piękna robota. Fajniejsza niż ginekologia, neonatologia (w moim odczuciu). No i miałabym odskocznię od tych wiecznie śpiących pacjentów - i tych co to jedną nogą w innym świecie są...