Przysięgam mówić prawdę i tylko prawdę.
Tydzień z medycyną sądową i prawem medycznym rozpoczęty. W następny wtorek będzie starcie oko w oko z panią profesor. Początkowo egzamin miał być w przyszły czwartek, ale termin został odwołany. Udałem się z tego powodu na pielgrzymkę do sekretariatu. Sekretarka mnie przepraszała za zaistniałą sytuację i postanowiła mnie wcisnąć na inny pasujący mi termin. A termin o dwa dni wcześniej o wiele bardziej mi odpowiadał.
Pani profesor w tym roku żegna się z funkcją kierownika katedry, dlatego też jeden z asystentów postraszył nas, że skoro i tak ma już dobrą opinię wśród studentów na którą pracowała latami,to na pewno jej nie zaszkodzi jeśli na odchodne trochę sobie zaszaleje i kilka osób uwali. No bardzo śmieszne, bardzo!!!
Jak zawsze zrobiłem sobie ambitny plan nauki. W związku z tym, że w piątek udaję się na bankiet urodzinowy (notabene do Prawniczki) to materiał muszę pochłonąć (przynajmniej wskazane jest) do pechowego piątku, gdyż w kolejnych dniach moja zdolność przyswajania informacji prawdopodobnie będzie obniżona. Podobno cztery dni w zupełności wystarczą. I tak nie mam zajęć, więc czasu jest wystarczająco dużo każdego dnia i nocy.
Przed świętami zaopatrzyłem się w materiały dydaktyczne. Otóż posiadam podręcznik oraz skrypt. Dodatkowo część materiałów ofiarowała nam katedra w postaci prezentacji w formacje .ppt. Niestety będzie to dla mnie utrudnieniem, bo jak wspominałem kiedyś tam dawno temu, z ekranu komputera nie lubię się uczyć - preferuję naukę, kiedy laptop jest w stanie power off.
Dzisiaj przeczytałem jeden z rozdziałów podręcznika, który ewidentnie jest z poprzedniej epoki (w końcu datowany na 1993r). Pan Kruś miewał podobno polot poetycko-patomorfologiczny (coś słyszałem na temat tatuażu jako oznaki defektu intelektualnego). Profesor Raszeja widać też chce mu dorównać. Coraz bardziej zaczynają mi się podobać jego teksty:
- "wykorzystując ten normogram (odbity z książki na kalce lub kserotechniką)" - 20 lat temu to ksero było rarytasem;
- "ze zmianami tego typu (...) spotkamy się, gdy zwłoki znajdują się np. w pieczarach górskich" - chodzi o takie jaskinie, gdzie w zimie śpią niedźwiedzie??
- "ambulans kryminalistyczny" - jaką literką oznacza się taki pojazd?? K??
- "frotteryzm - ocieractwo" - zależy co kto lubi :P
- "sadyzm śladowo jest zwykle składnikiem normalnej gry seksualnej" - są gusta i guściki (i bezguścia :P);
- "orientacyjny czas pozostawania pokarmów w żołądku: 200g rosołu bez wkładki - mniej niż 2h, 250g móżdżku cielęcego 2-3h, 200g minogi w occie - 3-4h, 50g ozoru wołowego wędzonego - 4-5h"; a sałatki hawajskiej??
Zastanawiam się tylko jak bardzo aktualne są niektóre rzeczy w tej książce. Przez 20 lat to medycyna i prawo kapeczkę do przodu poszły. Nie wiem jak bardzo aktualne jest rozporządzenie ministra z 1929 roku, które jest cytowane.
Jak przeczytałam ostatnie zdanie przypomniało mi się, że byłam kiedyś na całkiem fajnej stronce o sądówce. Jest tam o tym rozporządzeniu m.in. że niewiele się zmieniło;)) http://www.forensic-medicine.pl/
OdpowiedzUsuńmasia
Dzięki:) fajna stronka :)
UsuńA to ciekawe. Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości i Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 15 lipca 1929 r. o wykonywaniu oględzin sądowo-lekarskich zwłok ludzkich (Dz. U. Min. Spraw. Nr 14) nie obowiązuje od 1970 r., kiedy to utracił moc kodeks stanowiący jego podstawę prawną. Tym nie mniej jednak, nie ma żadnego aktualnego odpowiednika, więc lekarzom (i studentom :P) pozostaje bazować na starych przepisach. Więcej w artykule http://www.amsik.pl/archiwum/1_2010/1_10k.pdf
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym rozporządzeniu pisałem. Na tym opiera się podręcznik, ale sprawdzę jeszcze w prezentacjach. W sumie i tak muszę znać ogólnie jak się robi sekcje :]
UsuńCzym jest rosół z wkładką? Chodzi o mięso w rosole? Czy makaron? Mój mózg nie ogarnia tego :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie też tego nie wiem
Usuńpiwo z wkładką to wiem, ale rosół??
Haha :) mam nadzieje ze to nie jest to samo co piwo.
UsuńAle chyba na pewno nie, bo kto by utrzymał to w żołądku mniej niż 2 h, chyba tylko 5-10 max :)
Ja dalej obstawiam mięso :)
Rzeczywiście z tych cytatów to nafataliną wieje.
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiałem lekarzy, że jako studenci potrafili w takim tempie wykuć się tak ogromnych ilości informacji.
[ A potem, jako lekarze, i tak: boli od pasa w górę - aspiryna, od pasa w dół - lewatywa. ;) ]
A tam aspiryna- paracetamol albo ketonal:P
UsuńTe studia uczą w krótkim czasie pochłonąć dużą ilość informacji, niekoniecznie przydatnych w życiu (albo mających coś wspólnego z rzeczywistością). W sumie teraz to mógłbym (chyba) każde studia skończyć, bo nauczenie się czegoś to nie problem, gorzej z rozumieniem i męką żeby coś opanować kiedy się czegoś nie lubi lub nie jest zbytnio zainteresowanym.
Heh, są jeszcze (co najmniej) jedne studia, które uczą bezmyślnego wkuwania na pamięć ;) I święte słowa: gorzej ze zrozumieniem :)
UsuńJakie, jakie?? xD mam swój jeden typ :P
UsuńHa ha, nie powiem, sam się domy§§l ;)
UsuńW sumie to mam dwa typy, z tym, że jeden to pokrewny do medycyny :]
UsuńRozwiń proszę wątek tatuażu jako oznaki defektu intelektualnego :D
OdpowiedzUsuńNie widziałem tego cytatu na oczy, muszę krusia przeszukać w wolnej chwili, ale podobno to bylo cos takiego:
Usuńtatuaz nie powoduje wzorstu ryzka zachorowania na raka skory, ale swiadczy tylko o defekcie intelektualnym osoby robiacej sobie tatuaz
cos takiego
jak znajdę oryginał to napiszę :)
hahaha, niezłe :)
Usuńmam defekt intelektualny :) nice!
Usuńwg Krusia tak :]
UsuńOo przekaże to K., pewnie się ucieszy że znalazłeś kolejny powód by umieścić mnie (kobietę) w kuchni, skoro mam defekt intelektualny.. :)ahh faceci :)
UsuńPrzez grzeczność nie zaprzeczę :P
UsuńMam "Medycynę sądową w zarysie" Manczarskiego z 1966 r. Te fotografie! Makabra. Ale przy tatuażu nie ma takich złotych myśli. ;-)
OdpowiedzUsuńKruś akurat był do patomorfologii- tam nie ma za to takich słodkich obrazków.
UsuńA co do książki z 1966r. to tam chyba czarno-białe obrazki?? Polecam kolorowe. A już najbardziej smaczne bywają widoki na sali sekcyjnej xD
Zdecydowanie można uwierzyć że ufoludki istnieją xD
obserwuję twój blog już jakiś czas i wreszcie postanowiłam się ujawnić:)
OdpowiedzUsuńa co do tego podręcznika to nie jest taki stary (mój rocznik!;p) ale pewnie wiele sie przez ten czas zmieniło?
Witam :)
UsuńNo przez 20 lat nieco prawo uległo zmianie. Medycyna też. Czytając ten podręcznik czuje się, że jest starej daty xD
pewnie masz rację w końcu medycyna idzie cały czas do przodu:) i dobrze! bo co by było gdyby się nie rozwijała?
UsuńMiałbym mniej nauki :P
UsuńA w przyszłości zapewne i mniej pacjentów ;)
UsuńMniej pacjentów świadczyłoby o lepszym stanie zdrowia społeczeństwa :)
UsuńGdyby się nie rozwijała to nie chciałabym jej studiować. Nie lubie stać w miejscu. Mniej nauki też nie zawsze znaczy lepiej, w końcu zawód ten ma pomagać ludziom, okropnie byłoby stać przed pacjenten i wzruszać ramionami na pytanie o dręczącą chorobe :P co właściwie równie dobrze może świadczyć o niedouczeniu :D
OdpowiedzUsuńPowinni mimo wszystko jakoś zaktualizować te podręczniki :)
Wszystko ma swoje konsekwencje. Ja podałem akurat pierwszą lepszą, która mi w tej chwili by pasowała :]
UsuńA podręczników niestety nie ma komu pisać, bo z tego nie ma istotnych żadnych korzyści (i nie mam tu na myśli korzyści finansowych).
Faktycznie można zastanawiać się dlaczego uczą nas wiedzy z prehistorii (ja wprawdzie mam na razie tylko dwa przedmiotu do oceny - anatomię i histologię). Bochenek z anatomii to starocie, ale jeszcze daje radę, Sawicki z histologii to książka-błąd, naszpikowana błędami, które wypomina co drugi asystent. Ale polecana bo profesor z naszej uczelni. Jedyne, czym można się pocieszać, to to, że wiedza, któą zdobywamy, nawet stara, nie przyda nam się, chyba, że pójdziemy na związaną z tym specjalizację, a wtedy można (a nawet trzeba) poświęcić się i czytać obcojęzyczną, bardziej wartościową literaturę:)
OdpowiedzUsuńAnatomia jest nawet w miarę :) Zdarzało się, że wracałem do skryptu czy atlasu w późniejszych latach (atlas Granta był świetny). Akurat lubiłem ten przedmiot mimo bardzo drobiazgowego wymagania wiedzy przez asystentkę. Chociaż ona sama mówiła, że to za duży zakres bo i tak nikt tego nie pamięta. Osobom co miały problem z nauką, polecała podręcznik dla fizjoterapeutów. Uważała że to takie minimum (4 czy 5 cienkich skryptów). Jakoś nie nauczyłem się dodatkowych kosteczek śródręcza i nie czuję się przez to niedouczony :]
UsuńA histo to się przydaję przy patomorfie i czasami jeszcze przy internie.
Chciałam zauważyć, że nie wszyscy studenci prawa mają do czynienia z sądówką czy medycznym ;p
OdpowiedzUsuńRaczej tylko ci zainteresowani, te przedmioty są nieobowiązkowe chyba na wszystkich uniwerkach.
Ja sama nie zdawałam sądówki i zdawać już nie będę, ale przez lubego jestem dość w temacie bo coś tam pytał i opowiadał, a z medycznego planuję studia podyplomowe, ale nawet na nie nie ma zbyt wielu chętnych, co w sumie dla mnie dobrze :)) mniejsza konkurencja na rynku.
A jak nie masz zajęć to wcale nie tak dobrze ;p sama nie mam ich prawie wcale (co to są 3 razy w tygodniu po 1,5h)i czas przecieka przez palce. Więc do nauki ;p ja idę pisać.
Koleżanka z prawa wieczorowych mówiła, że u niej egzamin z sądówki wygląda tak, że pytania są wyświetlana, a cała sala odpowiada chórem:] dodam tylko, że to moja uczelnia prowadzi te zajęcie :]
UsuńA czemu brak zajęć to zło?? Najbliższe seminarium mam w środę, a później w kolejną środę, moim zdaniem to i tak za dużo:P
A wczoraj jakoś do 2 w nocy siedziałem nad ustawą transplantacyjną i nad orzecznictwem. Fajne tematy :)) wciągaj i nawet nie zauważyłem jak czas mi zleciał :)