We Wrocławiu bardzo łatwo zauważyć, że wiosna przyszła. Jest sobie u nas taka ulica nazwana Kochanowskiego. Ledwo się ciepło zacznie robić, a na niej od razu pojawiają się robotnicy drogowi. Każdego roku, a nawet dwa razy do roku, ta ulica jest gdzieś łatana. Łata na łacie łatą pogania. Zastawaniem się czy tam się znajduje choć 1cm2 asfaltu, który został tam pierwotnie położony.
Z okazji tejże wiosny, wczoraj razem z koleżanką od nauki ortopedii postanowiliśmy podziergać testy z onkologii na balkonie. Zabraliśmy zatem nasze bezalkoholowe drinki i usiedliśmy na pięknym słoneczku. Ledwo co zdążyłem się wygodnie rozsiąść to jakaś chmura zasłoniła nam słońce.
Spier*** chmuro!!
I słoneczko ponownie zaczęło w nas przygrzewać. To przyjemne ciepło nie pomagało nam się skupić, wręcz odwrotnie. W weekend byłem na poziomie 65% poprawnych odpowiedzi. Obecnie jestem na poziomie 79% i ni jak nie chce się ten wynik podnieść.
Rafał!! Piwko, fajeczka, obok grill. Tego nam kurwa trzeba!! - rzekła koleżanka
Oj tak :)) Ta soczysta kurwa bardzo podkreślała nasze pragnienie. Tak więc już jutro po egzaminie będzie można myśleć o rozpalaniu grilla :)
Przy okazji zapisałem się na egzamin z okulistyki na 16 maja. Już wiem dlaczego tak trudno się dodzwonić tam do sekretariatu. Sekretarka nie odbiera telefonów, bo ludzie ciągle dzwonią z pretensjami, że takie długie kolejki są do szpitala. Najbliższy wolny termin jest na rok 2017 - to trudno się też dziwić, że pacjenci się denerwują.
Ostatnio pisałem, że mam zamiar się urwać z seminarium z rehabilitacji. Chyba prowadzący przeczytał ten post, bo postanowił też się urwać, więc zajęć nie było, a sekretarka dopisała mnie tylko do listy obecności, żem się raczył zjawić. Była opcja, że jeśli chcę to mogę odrobić te zajęcia - wyraz twarzy pani sekretarki był jednoznaczny: Nie bądź pan głupi, idź pan do domu :] Za to dostałem kawałek dobrego sernika :))
Jak już dostałem bonusowe 2 godziny wolnego, to postanowiłem udać się na wycieczkę do dziekanatu po odbiór indeksu. Szukając mojej karty zaliczeniowej podsłuchałem rozmowę dwóch pań dziekanatek.
Pani 1: Agnieszka, dzwoni do mnie twoja studentka z pretensjami.
Pani 2: A czego chce?
Pani 1: Mówi, że odebrała już swój indeks, ale w żadnej klinice nie chcą jej podpisać zaliczenia, bo nie wysłałaś jeszcze protokołów.
Pani 2: Naprawdę urzekła mnie ta historia. Powiedz jej, że wyślę dopiero po weekendzie majowym, teraz nie mam kiedy.
Rafał: Przecież wszyscy wiedzą, że indeksy są zwykle najwcześniej podpisywane w połowie maja.
Będąc w dziekanacie przy okazji zobaczyłem, że są gotowe druczki o wydanie duplikatu legitymacji (na uniwerku o duplikat musiałem pisać osobne podanie do dziekana). Będę musiał takowy niebawem złożyć. Może też uczynię to po weekendzie majowym :))
Poza tym muszę nadrobić blogowe zaległości w czytaniu. Ostatnio nie mam głowy skupić się nad tym co ktoś pisze, a już tym bardziej nie mam pomysłu na komentarze (trudno go mieć kiedy się i tak nie wie o czym czyta). To też uczynię w weekend majowy :))
Przy okazji zapisałem się na egzamin z okulistyki na 16 maja. Już wiem dlaczego tak trudno się dodzwonić tam do sekretariatu. Sekretarka nie odbiera telefonów, bo ludzie ciągle dzwonią z pretensjami, że takie długie kolejki są do szpitala. Najbliższy wolny termin jest na rok 2017 - to trudno się też dziwić, że pacjenci się denerwują.
Ostatnio pisałem, że mam zamiar się urwać z seminarium z rehabilitacji. Chyba prowadzący przeczytał ten post, bo postanowił też się urwać, więc zajęć nie było, a sekretarka dopisała mnie tylko do listy obecności, żem się raczył zjawić. Była opcja, że jeśli chcę to mogę odrobić te zajęcia - wyraz twarzy pani sekretarki był jednoznaczny: Nie bądź pan głupi, idź pan do domu :] Za to dostałem kawałek dobrego sernika :))
Jak już dostałem bonusowe 2 godziny wolnego, to postanowiłem udać się na wycieczkę do dziekanatu po odbiór indeksu. Szukając mojej karty zaliczeniowej podsłuchałem rozmowę dwóch pań dziekanatek.
Pani 1: Agnieszka, dzwoni do mnie twoja studentka z pretensjami.
Pani 2: A czego chce?
Pani 1: Mówi, że odebrała już swój indeks, ale w żadnej klinice nie chcą jej podpisać zaliczenia, bo nie wysłałaś jeszcze protokołów.
Pani 2: Naprawdę urzekła mnie ta historia. Powiedz jej, że wyślę dopiero po weekendzie majowym, teraz nie mam kiedy.
Rafał: Przecież wszyscy wiedzą, że indeksy są zwykle najwcześniej podpisywane w połowie maja.
Będąc w dziekanacie przy okazji zobaczyłem, że są gotowe druczki o wydanie duplikatu legitymacji (na uniwerku o duplikat musiałem pisać osobne podanie do dziekana). Będę musiał takowy niebawem złożyć. Może też uczynię to po weekendzie majowym :))
Poza tym muszę nadrobić blogowe zaległości w czytaniu. Ostatnio nie mam głowy skupić się nad tym co ktoś pisze, a już tym bardziej nie mam pomysłu na komentarze (trudno go mieć kiedy się i tak nie wie o czym czyta). To też uczynię w weekend majowy :))
To gdzie na tego grilla mam wpadać?
OdpowiedzUsuńDo śródmieścia :)
UsuńBędę podążał za smugą dymu i dźwiękiem syren strażackich :)
UsuńZamiast strażackich syren raczej będą folklorystyczne przyśpiewki xD
UsuńPodoba mi się repertuar, zabiorę tamburyno :)
UsuńA ja wezmę grzechotkę xD
UsuńBędę musiała na przyszłość wypróbować to "zaklęcie" na chmury i wszelkie inne zjawiska pogodowe. Skoro Tobie się udało, to może mi też;)
OdpowiedzUsuńZa chwilę będą upały, będziesz błagał chmurę o powrót. Lepiej teraz ją przeprosić.
OdpowiedzUsuńta-ta
kr
Co to nie:P ja uwielbiam upały :)) a że w Polsce ich mało to nie mam zamiaru się z chmurkami przepraszać :P
Usuńod 24lat mieszkam na Kochanowskiego i tu faktycznie zawsze tak jest :-)
OdpowiedzUsuńco więcej, dzielnicowa wieść niesie, ze remont ma się poszerzyć na całą stronę jezdni, wyłączając ją z ruchu., a na drugiej ma byc prowazony ruch obustronny:-)
pozdrawiam z Koch :-)
Całe szczęście zajęcia jakie mam jeszcze mieć na uczelni nie są na grunwaldzie. A do centrum można jeździć przez Kromera :P Aczkolwiek bardziej wolę podróżować linią D niż N :]
UsuńAle swoja drogą remont mostu Szczytnickiego przeżyliśmy to Kochanowskiego się jakoś przeżyje :P
tak, niezapomniana kładka :-)
OdpowiedzUsuńdla mnie to i tak właściwie bez znaczenia, bo podróżuję rowerem.
pozdro, też z drogi na Słodową ;-)
choć w środy polecam jam sessions w Nietocie-cud, miód!
Ja akurat zaczynałem wtedy studia. Horror był nieziemski. Już nawet rok wcześniej jak robili grunwald ;D
Usuńjak się pizze zamawiało to nie zawsze chcieli do akademika na Kochanowskiego dowozić :D