Są gusta, guściki i bezguścia... wiadomo, nie dyskutuje się o tym. Każdy ubiera to na co ma ochotę. Jednak uważam, że jakieś normy należy zachować. Bo czy to wypada, aby lekarz chodził w pracy w dresie... no chyba nie bardzo... ja dziś też chciałem na egzamin przyjść w japonkach, ale zmieniłem zdaniem...
***
Zdałem zakazy.
I to proszę Państwa otrzymałem 28pkt na 30. Jak zwykle w pytania średnio trafiłem, gdyż miałem riketsjozy, biegunka, szpitalne zapalenia płuc. Jedynie ostatnie mi pasowało. Liczyłem na pytanka z chorób bardziej powszechnych jak TBC, HIV czy nieogarnięte przeze mnie WZW.
I to proszę Państwa otrzymałem 28pkt na 30. Jak zwykle w pytania średnio trafiłem, gdyż miałem riketsjozy, biegunka, szpitalne zapalenia płuc. Jedynie ostatnie mi pasowało. Liczyłem na pytanka z chorób bardziej powszechnych jak TBC, HIV czy nieogarnięte przeze mnie WZW.
Zauważyłem już jakiś czas temu, że tutaj prawie zawsze stosują tetracykliny. Oczywiście jak już miałem leczenie riketsjoz to o tym zapomniałem. Rozmowa o kolorze fekaliów przy biegunkach też mnie nie ucieszyła.
Liczyłem (przed egzaminem), że maksa dostanę, bo już powoli policzyłem sobie średnią i czy przypadkiem , zupełnie niechcący, w tym roku nie uda mi się na stypę załapać. Przelicznich tych punktów na polskie oceny jest jakiś z dupy, bo podobno za 24 pkt (80%) jest 3,5... :/ taka dupa trochę. Chyba muszę pokombinować z radiologią (albo zdać internę na jakąś ocenę w okolicach 4), że niby zdam ją w Polandii bo mi średnią zaniża do 4,21 :/ w tym roku podnieśli progi tylko do stypy, niestety kwot nie podnieśli (oczywiście samorząd siedział cicho...). Pani dziekan stwierdziła, że za dużo osób ma dobrą średnią i przez to za dużo kasy idzie na stypendia (tak to jest jak nieatrakcyjna baba jest przy władzy). Myślałem, że za dobrą naukę się studentów nagradza, a nie ich okrada... Wbrew powszechnej opinii moje egzaminy na obczyżnie wcale nie wyglądają w taki sposób:
Liczyłem (przed egzaminem), że maksa dostanę, bo już powoli policzyłem sobie średnią i czy przypadkiem , zupełnie niechcący, w tym roku nie uda mi się na stypę załapać. Przelicznich tych punktów na polskie oceny jest jakiś z dupy, bo podobno za 24 pkt (80%) jest 3,5... :/ taka dupa trochę. Chyba muszę pokombinować z radiologią (albo zdać internę na jakąś ocenę w okolicach 4), że niby zdam ją w Polandii bo mi średnią zaniża do 4,21 :/ w tym roku podnieśli progi tylko do stypy, niestety kwot nie podnieśli (oczywiście samorząd siedział cicho...). Pani dziekan stwierdziła, że za dużo osób ma dobrą średnią i przez to za dużo kasy idzie na stypendia (tak to jest jak nieatrakcyjna baba jest przy władzy). Myślałem, że za dobrą naukę się studentów nagradza, a nie ich okrada... Wbrew powszechnej opinii moje egzaminy na obczyżnie wcale nie wyglądają w taki sposób:
- Boungiorno. Sono Erasmus.
- Boungiorno. 30 per 30.
- Grazie mille. Arrivederci!!
Nie mniej jednak celem uczczenia zdania egzaminu kupiłem miejscową nalewkę. Mirto. Już się chłodzi xD
***
Jak to jest, że jak już się nauczę co gdzie leży w sklepie, to raz dwa i wszystko znowu poprzestawiane, że dziś kilka minut straciłem na poszukiwaniu chleba. Jeśli ktoś mysli, że dzięki takiemu bieganiu po markecie zauważę i kupię coś co jest o 50% tańsze, gdzie normalnie bym tego za darmo nie wziął ,to oświadczam, że jest w błędzie. Kiedy idę do sklepu to wiem, co mam kupić, i często mam w miarę wyliczoną kasę na zakupy. A jeśli taki maraton między półkami jest celem zrzucenia mojej nadwagi to informuję, że ja cierpię na niedowagę, więc mi na zdrowie wyszłyby bardziej degustacje xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz