Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 11 grudnia 2012

Spotkanie społeczności

W każdy wtorek odbywają się na oddziale spotkania społeczności. Na to spotkanie przychodzą lekarze, psycholog i oczywiście pacjenci. Jeden z pacjentów przewodniczy całemu zebraniu. Na samym początku muszą się z imienia przedstawić nowi pacjenci. Ponieważ lekarze nie noszą fartuchów zastanawiałem się kiedy i ja zostanę poproszony o prezentację. Długo czekać nie musiałem, bo wywołano mnie jako trzecią osobę: To teraz kolega w ciemnym sweterku w paski. Ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć to jeden z pacjentów powiedział do przewodniczącego: Idioto, przecież to jest doktor. Przynajmniej jestem już widzą kim jestem xD

W dalszej części spotkania pacjenci mają prawo zgłaszać swoje wnioski. Dzisiaj było ich pięć. Większość dotyczyła możliwości wychodzenia na spacery. Pacjent zgłasza wniosek, a następnie mają głos inni pacjenci. To oni w pierwszej kolejności wydają opinię o wnioskującym czy się dobrze sprawuje, czy nie przeszkadza innym lub czy nie ucieknie. Później głos zabierał psycholog i wypowiadał się na temat postępów terapii - czy chodzi na zajęcia, czy jest aktywny i czy w ogóle widzi możliwość wychodzenia poza oddział. Ostateczne zdanie i tak ma lekarz prowadzący. Dzisiaj zgodę na spacerki uzyskały 3 z 4 osób.

Ostatnim wnioskującym był sam przewodniczący. Chciał prosić o możliwość krótkiego wyjścia, bo ma jakąś ważną sprawę do załatwienia w banku. Ordynator wyjaśnił, że w czasie takich krótkich wyjść można się najdalej udać do pobliskiego sklepu z bankomatem, natomiast banki są zlokalizowane nieco dalej. Pacjent próbował negocjować że ów bank zbyt daleko nie jest, ale ordynator się nie ugiął. 

Na sam koniec głos zabrała jeszcze pani psycholog. Zaproponowała, aby w świetlicy stanęła choinka i czy pacjenci będą o nią dbać i nie będzie ona zdemolowana jak rok temu i przetrwa święta. Na co jeden z pacjentów stwierdził, że on będzie pilnować, aby miała proste gałęzie. Ciekawe czy bombki też będzie chciał prostować.

Jak tak siedzieliśmy w tej świetlicy na zebraniu społeczności to zastanawiałem się czy któryś z lekarzy przypadkiem nie jest zakonspirowanym pacjentem co by inwigilować społeczność psychiatryczną od środka. Mam nawet dwa typy takich osób.

Po zebraniu społeczności zająłem się moimi obowiązkami, czyli pełniłem obowiązki internisty. W ramach tychże obowiązków miałem wycieczkę ze schizofrenikiem do zaprzyjaźnionego szpitala na konsultację angiochirurgiczną. Trochę się zawiodłem, bo liczyłem na przejażdżkę karetką, a to był prosty szpitalny samochód do transportów.

I posiadam już swój własny kluczyk do drzwi bez klamek - przynajmniej mogę samodzielnie opuścić oddział.

18 komentarzy:

  1. Nie wszystkie bombki są kuliste...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, po tych kluczykach Cię zidentyfikowali jako lekarza :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha:D Zatem kolego w ciemnym sweterku w paski, pasujesz do towarzystwa:D

    P.S. Nadal przeraża mnie ten oddział.

    OdpowiedzUsuń
  4. lekarz jako zakonspirowany pacjent... hmm... wydaje mi się, że widziałam film na podobnych motywach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też :P ale nie dlatego tak pomyślałem. dwie osoby jakoś zbyt normalnie się zachowywały co w tym przypadku może nie być normalne :D

      Usuń
  5. Pacjent, strażnik od pilnowania prostych gałęzi choinki... Dla mnie bomba:) Ciekawie tam masz :)
    Dlaczego lekarze nie noszą tam kitelków/fartuszków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako w całym szpitalu lekarze chodzą w cywilu. Może żeby nie wywoływać efektu białego fartucha :D

      Tylko jak badamy fizykalnie to mamy fartuszki zakładać.

      Usuń
    2. Psychiatra zadaje pacjentowi pytania:
      - Ile nog ma pies?
      - Cztery.
      - A ile ma uszu?
      - Dwoje!
      - A oczu?
      - Przepraszam, panie doktorze, czy pan nigdy nie widzial psa?

      :)

      Usuń
  6. Cześć, wpadłam na Twojego bloga jakoś przypadkiem i pewnie zostanę ;) Ciekawie masz na swoim stażu, mnie się nawet jeszcze nie udało załatwić wszystkich oddziałów - nie ma kiedy dojechać do sekretariatów na czas :/ no i jak do tej pory nie miałam za ciekawie, ale może się jeszcze rozkręci :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no na nudne nie narzekam :] chociaż wolałbym szybciej do domu wracać

      Usuń
  7. To i tak dobrze, że nie ubrałeś jakiegoś pulowerka w renifery, czy... bałwany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest pan co ma na bluzie orła i w związku z tym uważa się za członka reprezentacji Polski, tylko nie wiadomo w czym :D

      Usuń
  8. Zupełnie przypadkiem wpadłam na tego bloga i co za znajomy temat, ja zaczynałam od psychiatrii, a teraz wylądowałam na internie:) doświadczenia dokładnie te same - spotkania społeczności i wyjazdy karetkami na konsultacje. Niby trochę nudno, ale pacjenci psychiatryczni wbrew pozorom dają dużo do myślenia... więc życzę powodzenia!
    Miło przeczytać, że ktoś ma podobne przeżycia:)

    OdpowiedzUsuń