Dostałem ofertę robienia specjalizacji z chorób wewnętrznych. Staż mi się na internie podobał, ale nie myślałem nigdy o tym żeby zostać internistą. Akurat miałem inne plany co do mojej przyszłości. No ale propozycja się pojawiła i specjalizację robić miałbym z etatu. Dyrektor nawet już dyskutował na temat zarobków i bardzo ciekawie się one przedstawiają, że prawdopodobnie nie musiałbym być brać dodatkowej pracy, aby godnie żyć. 10 tysięcy to jest poważna suma jak na początek i niejeden młody lekarz by o takiej miesięcznej pensji marzył. A tu proszę bardzo... ja będąc zwykłym stażystą, jeszcze nie rozglądającym się za przyszłym miejscem pracy, dostaję taką kuszącą ofertę. O nic nie pytać, tylko zgadzać się powinienem, nieprawdaż??
Jest tylko jeden mały problem...
Muszę poczekać, aż mój pacjent wybuduje swój szpital psychiatryczny w Krośnicach i wtedy mnie zatrudni. Aktualnie ma z tym problem, bo jest na zamkniętym oddziale (gdzie w dodatku jest stałym bywalcem) i nie ma możliwości rozpoczęcia oraz nadzorowania budowy. Dodatkowo musi spłacić 1000 zł pożyczki. Ale zatrudniać personel chce od zaraz. Z tym że nie wiem jakbym miał robić specjalizację z chorób wewnętrznych na oddziale psychiatrycznym. Tak więc chyba pozostanę przy moich dotychczasowych planach i tak jak jestem szeregowym stażystą to zostanę szeregowym rezydentem.
Z każdym dniem na tej psychiatrii robi się coraz ciekawiej xD
Ale przyznasz, że 10k dla rezydenta to jest coś! Ma chłop gest! :P Szkoda, że w PL taką propozycję można usłyszeć jedynie od wariata z psychiatryka...
OdpowiedzUsuńmasia
Dopóki nie przeczytałam kolejnego akapitu, skuszona zarobkami już miałam porzucić moją prace i zapisać się na medycynę :D
OdpowiedzUsuńPacjent Cię docenia :)
OdpowiedzUsuń:D:D:D
OdpowiedzUsuńkto wie, kto wie, może kiedyś wybuduje ten szpital i będziesz jedynym internistą w takim miejscu i to z jakimi zarobkami :D zapamiętaj lepiej jego nazwisko ;)
Stawka poszła w górę bo już daje 20 tysięcy. Boi się, że mnie konkurencja podkupi i dlatego dostałem już podwyżkę :D
OdpowiedzUsuńCzłowiek skarb! :D
Usuńhaha:d a już miałam Cię op******* za podawanie jakichkolwiek(!) kwot na tym blogu odnośnie zarobków;p
OdpowiedzUsuńpo prostu nóż w kieszeni mi się otwiera, gdy mam styczność z kretynami, którzy widzą siebie jako zajebistą personę -że tak to ujmę- a na tych studiach są tylko dla kasy... D.
Zarobkami to się akurat publicznie chwalić nie będę :P
UsuńBo i bądźmy szczerzy, niestety nie ma czym...
UsuńAle drobne rzeczy też potrafią sprawiać radość :D
UsuńHahaha mój facet mial kiedys na odziale dwie Maryje, jednego Jezusa, i kogos z innej planety.
OdpowiedzUsuńAbnormalne.
Ja bym chyba nie mogla tak na codzien tego sluchac, bo sama bym zaczela walic glowa w sciane.
a co do propozycji to calkiem ciekawa:)
- Mrs. Gray
Powiem szczerze, ale nie wiem czy pacjent psychiatryczny jest powodem do takiego "podniecania się" - nie wiem, zajęcia miałem, słyszałem wiele historii i były wiele bardziej "śmieszne", ale raczej dla czytelnika faktu niż osoby wykształconej i to jeszcze medycznie. U nas podczas miesiąca długich zajęć na oddziale psychiatrii nikt się nawet nie zaśmial, bo historie te wpisywały się w straszne życie tych chorych, w ich przeszłość, często ciężkie doświadczenia, tragedia rodzinne, z czego myślę sobie sprawę zdajesz. Psychiatria to nie tylko schizofrenia, a schizofrenia wg mnie jest wiele gorszą chorobą niż niejedna choroba somatyczna.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie trochę jak zmieniłeś ton pisania odkąd skończyłeś studia - mam wrażenie, że chełpisz się w tej swojej samo-zajebistości, nie mając jakby nie patrzeć powodów póki co. Takie zachowanie raczej przypomina mi rozwrzeszczaną i niedojrzałą studentkę, która po pierwszym dniu na psychiatrii opowiada innym śmieszne historyjki niż osobę lekarza. Podobnie jak podejście do śmierci wyrażone kilka tygodni temu. No chyba, że ja i cala moja grupa ze studiów jesteśmy dziwni.
Pozdrawiam z Warszawy.
K.
"Pozdrawiam z Warszawy." to wszystko wyjaśnia.
UsuńTo dobrze że w takiej sobie Warszawie są tak wspaniali ludzie...
Usuńodwracasz kota ogonem - warszawa tu nie ma nic do rzeczy. Szkoda że nie odnosisz merytorycznie do moich opinii, bo jako stały i dlugoletni czytelnik tego bloga powinny być one dla Ciebie uważam cenniejsze niż komentarze bardziej lub mniej zdziecinniałych licealistów czy pierwszaków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.
Dla mnie każda opinia jest ważna. Jednak skoro jesteś stałym czytelnikiem to powinieneś już dawno wyczuć jaki ma styl pisania. Jak widać inni nie mają z tym problemu (zarówno ci stali jak i przypadkowi). Najwyraźniej zbyt wiele bierzesz do siebie i doszukujesz się problemu. Tylko nie wiem po co...
Usuń"...komentarze bardziej lub mniej zdziecinniałych licealistów czy pierwszaków." - za to kolega, widzę, doświadczony dochtór! Tworzący, w dodatku, opiniotwórcze komentarze. Nie sądzisz, że Twój powyższy komentarz jest nieco żenujący? Serio pytam. Bo ton Twojej wypowiedzi świadczy jedynie o tym, że jesteś nadętym, sztywnym, zawsze-najlepiej-wiedzącym studentem VI roku, któremu się wydaje, że medycyna leży u jego stóp.
OdpowiedzUsuńPolecam nieco więcej dystansu do siebie i mniej zadęcia, bo Cię w pracy nie będą lubić...
masia - 'zdziecinniała licealistka" (w dodatku w Twoim wieku, dasz wiarę???)
Heh, to wszystko po części prawda - są etapu w medycynie jak człowiek czuje się "guru" no i każdy przechodzi je w swoim czasie - i nikomu nic do tego ;) Pamiętam jaka ważna się czułam jak byłam na 2-3 roku i przevhodziłam koło odpytujących się z anatomii "pierwszaków" - sama przy tym czułam się taaaaka malutka na tle np. Studenta roku 5-6 ;) Potem rok 6 - no na studiach wszyscy byli młodsi, więc było się mistrzem, no szkoda że tylu znajomych dostało się już wtedy na sprcjalizacje - trudno, przy nicb czułam się jak pierwotniak :D Na stażu... No nie byłam guru, raczej "proszę spytać kogoś mądrzejszego, ja tu tylko sprzątam" - a teraz na początku sprcjalizacji to jeszcze bardziej czuję się jak jakiś niedotobiony lekarz :D Pielęgniarki umieją więcej niż ja ;) Wstyd, wstyd, wstyd! PS: ciesz się stażem - co by ludzir nie mówili to jest chyba najfajnejszy czas w medycznej karierze - robić można już sporo przy odpowiedzialności zerowej - no j przede wszystkim podejście do godzin pracy jest na stażu barziej liberalne ;) Przynajmniej u mnie było ;) Gdyby ten miły pacjent dorobił się szpitala to ja chętne się zatrudnię - skłonnam nawet się przekwalifikować ;)
OdpowiedzUsuńEhhh... pamiętam jak poznałem jednego studenta z 6 roku kiedy ja byłem na pierwszym. Jaki on wydawał mi się mądry bo pewnie już zna cała medynę i wszystko wie :D
UsuńA co do stażu to się zgodzę, szczególnie z tym liberalnym podejściem do godzin pracy :D Co do tego co można robić to chyba zależy od opiekuna i własnych chęci - niektórzy traktują stażystów jak kolegów, a inni jak sekretarki do wypisywania historii chorób (i ci najczęściej egzekwują godziny pracy co do minuty). Ale z tą odpowiedzialnością to racja. I czasami nawet sam mówiłem lekarzowi żeby coś sprawdził po mnie a on stwierdzał że na pewno jest dobrze - najwyżej będzie na niego :D
Dasz znać, jak obok szpitala ruszy budowa szkoły? :)
OdpowiedzUsuńDaj zanc jak już Twój pacjent wybuduje szpital, może będzie potrzebował też lekarzy innych specjalizacji :))))))))
OdpowiedzUsuńewa999
Ja też chętnie się tam zgłosze :)
OdpowiedzUsuń