Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 7 grudnia 2012

5 PLN

Po 10 tygodniach nastąpił dzień pożegnania z oddziałem chorób wewnętrznych. Dzisiejszy dzień był w ogóle jakiś inny. Niby nie różnił się niczym od pozostałych, ale czas leciał jakoś tak inaczej, szybciej. Nim się obejrzałem, a była już 13 i przyszedł czas pójścia do ordynatora po podbicie potwierdzenia w książeczce odbycia stażu.

Staż z interny trwa najdłużej ze wszystkich. I z opowieści innych jest najcięższym, czyli można powiedzieć, że najgorsze mam za sobą. Mimo że początkowo miałem spędzić na tym oddziale tylko 4 tygodnie, a pozostałą część na kardiologii i endokrynologii, to po 2 tygodniach zdecydowaliśmy w trójkę, że zostajemy jednak na dłużej (ku radości naszych opiekunów).

Czy było tak źle??

Nie, nie było :-)

Najbardziej męczące to chyba było poranne wstawanie. Na pewno będę z sentymentem wspominał ten oddział, mimo że pacjenci byli ciężcy. Ale dzięki temu można było się wiele nauczyć. 

Było dużo ciekawych rzeczy do badania u pacjentów, szmery nad sercem, trzeszczenia, rzężenia, świsty i furczenia, szmery w brzuchu i na szyi, opory w brzuchu, stłumienia, bolące łydki, niedowłady. 
Były nakłuwane opłucne, otrzewne, tętnice, punkcje szpiku kostnego, badania per rectum, cewnikowania, gastroskopie. 
Było opisywanie zdjęć rtg, oglądanie usg, TK, interpretacja EKG, Holtera, morfologii, posiewów, gazometrii, testy pionizacji.
Były choroby rzadkie i nierzadkie, objawy typowe i nietypowe.
Byli pacjenci  terminalni i dobrze rokujący, sympatyczni i roszczeniowi, spokojni i agresywni, współpracujący i niewspółpracujący, wychudzeni i otyli, krwawiący i z anemią.
Było jeżdżenie łóżkami do rentgena i na konsultację, chodzenie na izbę z papierkami, wypisywanie skierowań i przebiegów, kłótnie z sekretarkami.
Były prezentacje firm farmaceutycznych (i moja ulubiona część gastronomiczna).
Było robienie kawy i herbaty, bieganie do sklepu po mleko.
I były też dni, gdzie od 9 nie miałem nic już do roboty, albo że do 14 nie miałem kiedy usiąść.

Na odchodne zostawiliśmy dobre wrażenie po sobie w postaci mieszanki cukierków i kilku litrów mleka, bo mleko to idzie tam bardziej niż woda. Zresztą chyba dobrze będą nas wspominać, bo nikt się na nas nie skarżył, a obowiązki swoje sumiennie wypełnialiśmy. A poza tym od zastępcy ordynatora padła propozycja przedłużenia tam naszego stażu ze względu na owocną współpracę. Dlatego postraszyliśmy ewentualnym powrotem na specjalizację :P

A ja wychodząc z pracy znalazłem na schodach 5 PLN. Na szczęście ;)

12 komentarzy:

  1. tylko nie wydaj tych 5zł! trzymaj je gdzieś w osobnej przegródce w portfelu, może będzie przynosiło szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to może jednak interna?;p

    masia

    PS Ale anesty fajniejsze, ja się osobiście chyba nigdy nie przekonam do interny. Chociaż kto to wie...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy kto by miał być moim opiekunem specki :D
      jak mój obecny opiekun stażu na internie to czemu nie :)

      Usuń
  3. A dałeś dr K. kubek? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. w poniedziałek będzie obwieszczone jakie obowiązki będę pełnić :D

      Usuń