Zgodnie z wrześniowymi ustaleniami rozpocząłem dzisiaj staż z psychiatrii. Tym razem nasza trójca została rozdzielona i każdy z nas trafił na inny oddział. Ja dostałem przydział na oddział na najwyższym piętrze, gdzie zwykle przyjmowani są pacjenci w stanach ostrych. Po godzinie stwierdziłem, że naprawdę jest tutaj niezłe combo pacjentów i zastanawiam się czy dla własnego bezpieczeństwa nie należałoby wyposażyć stetoskop w paralizator.
Z ciekawych przypadków to zdążyłem zanotować, że mamy:
- pacjenta co uważa, że FBI go śledzi i będzie rozmawiał tylko z lekarzem co ma kody dostępu, bo posiada tajne informacje których nie może nikomu niepożądanemu przekazać
- pacjenta co chciałby pracować dla FBI, ale nie wie jak się tam dostać (zaskakujące jest że obaj leżą na sąsiednich łóżkach)
- pacjenta, którego dziewczyna rzuciła i teraz leży krzyżem na korytarzu i wypędza diabła (twierdzi że siedzi w szpitalu za miłość)
- pacjenta, który chciał ukraść film DVD ze sklepu, ponieważ uważał się za Boga
- pacjenta na detoksie co uważa, że go trzymamy w szpitalu i faszerujemy psychotropami od 2000 roku (a jest od 2 tygodni) - narkotyki w końcu poszerzają horyzonty, a jemu wyraźnie poszerzyły czasoprzestrzeń
- pacjenta, który kradnie ludziom buty
- pacjenta, który ma problem i chciał żebym oddał mu swój telefon
- pacjenta co uważa że leki są stworzone przez ludzi po to żeby lekarze mogli innych truć (bo lekarze leków przecież nie biorą), a papierosy są dla ludzi bo przyjechały z Ameryki, dlatego pali 60 sztuk dziennie