Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 23 października 2012

Też mi kolega

Godzina  9:40
Bart: Zaraz będę jechać karetką!!
Rafał: O_o a czemu??
Bart: Na konsultację.
Rafał: Jaaaaa!! Też chcę!! Mogę z Tobą??
Bart: Chyba autobusem.
Rafał: Ja chcę na sygnale!!
Bart: Jest tylko jedno miejsce dla lekarza, a jadę eSką.
Rafał: Łeeeee... :((
Bart: Załatw sobie pacjenta z aplazją szpiku to też pojedziesz.

Przychodzi Mery.
Mery: O czym gadacie??
Rafał: Bart jedzie karetką na konsultację.
Mery: O fajnie, mogę też jechać??
Bart: Jak się dasz radę wcisnąć do karetki to możesz
Rafał: Też mi kolega. Mi to kazał sobie szukać pacjenta, a Tobie pozwala jechać jak dasz radę się wcisnąć. Zobaczysz Bart, że jak ja będę coś fajnego robić to też Ci powiem, że nie możesz się przyłączyć :P

Godzina 13:30
Rafał: Mery, gdzie jest  Bart??
Mery: Jeszcze nie wrócił z konsultacji.
Rafał: Trochę długo mu coś schodzi.
Mery: Przysłał mi smsa 15 minut temu, że jeszcze trochę tam będzie. Przeczytaj sobie.
Rafał: Pokaż. "Mery, jak wrócisz do domu to wyjmij mi mięso z zamrażarki. Ja tu jeszcze trochę spędzę czasu, bo panuje tutaj *** elementarny brak podstawowej organizacji pracy jakiej jeszcze nigdy nie widziałem." Ma za swoje. Pokarało go za to, że był taki koleżeński i nie chciał mnie zabrać ze sobą:P

13 komentarzy:

  1. Jak widać nie ma tego złego... xD haha :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wrócił równo o 15 kiedy ja już w domu byłem :D

      Usuń
  2. Hahaha! Jak moja koleżanka się wepchnęła i pojechała karetką na konsultację do szpitala, (z DPS-u) to ją pacjentka w drodze obrzygała;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego mnie uczono żeby stawać za głowa pacjenta:P

      Usuń
  3. Niekoleżeńskość w pracy to pierwszy stopień do złego obrotu spraw :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś za czasów stażu podyplomowego, który uważam za podobnie bezsensowny jak studia wyjazd z pacjentem karetką na konsultację, tomografy i inne takie takie traktowałem jako stratę czasu. Wsadzają młodego doktora-niedoktora do karetki. Doktor taki zazwyczaj nic nie umie jeszcze, a jeżeli ma wrażenie, że umie - to nigdy jeszcze tego nie robił. W transportowych karetkach zazwyczaj (Nie chcę nikogo obrażać) siedzą najmniej ogarnięci w robocie ratownicy, bo nie mają za bardzo kiedy popraktykować ratowania życia (Mało się dzieje na transportach). Wsiada taki młody doktor-niedoktor i siedzi w karetce i jedzie. Potem szuka kogoś od zdjęcia i konsultacji gdzieś tam w szpitalu. Mało kto go traktuje poważnie, bo w medycynie funkcjonuje hierarchia podobna do tej w wojsku czy w kościele katolickim, więc czasu na załatwienie spraw potrzebuje zazwyczaj więcej niż kto inny. I wniosek? Godziny utracone na NICZYM. Nic się nie działo, nic się produktywnego nie zrobiło, nic istotnego się nie nauczyło. Pozdrawiam.Hmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jednak zawsze można się przejechać i to jakaś odmiana od wożenia na rtg po szpitalu... ale zgodzę się z tym marnowaniem czasu, bo od jakiegoś czasu mam wrażenie że równie dobrze mogłoby mnie tam nie być i tyle samo bym zyskał...

      Usuń
  5. Ale zabijać się o transportówkę? Toć to najnudniejsza z możliwych karetek xD. Tłuczesz się gdzieś, tyczysz w szpitalu, a potem wracasz z pacjentem lub bez. Żadna frajda xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale można przejechać się na sygnale :D i wszystkie autka ustępują drogi:D to jest frajda :D

      Usuń
    2. Czasem lubią się zatrzymać tuż przed rozpędzoną karetką xD. Ludzie mają naprawdę twórcze pomysły, gdy słyszą sygnały.

      Ale no tak, jeżdżenie pod prąd na rondzie było fajne, muszę ci tutaj przyznać rację ;p.

      Usuń