Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 1 października 2012

Błąd w nazwisku

W pierwszym dniu (albo tygodniu) w nowej szkole zawsze była wycieczka po budynku i pokazywano gdzie jest toaleta, a gdzie sala gimnastyczna, a gdzie stołówka, a gdzie szatnia. W pracy niestety już tak nie ma :P

Jeśli ktoś słyszał plotkę, że stażyści kończą pracę o 10 to jest to rzeczywiście plotka. Ja dzisiaj już o 9.40 pożegnałem się z oddziałem.

Pierwszy dzień upłynął na załatwianiu formalności. Ze stricte medycznych czynności to uczestniczyłem tylko w porannym raporcie na internie, po którym dostałem swojego opiekuna, a właściwie opiekunkę. Niestety z panią doktor nie miałem okazji się jeszcze bliżej zapoznać, bo zaraz po odprawie pobiegłem na zebranie z koordynatorem stażu. Koordynator stażu zrobił nagonkę na ustalanie staży cząstkowych, dlatego też postanowiłem zrezygnować z dzisiejszego dnia pracy i ustalić grafik na dalsze stażowanie. Jak ktoś chciał mieć wszystko zaplanowane to mógł iść do szpitala wojskowego - tam każdy ma swój indywidualny plan, ja mam za to wolną amerykankę, co ma swoje plusy i minusy. Z tego powodu miałem dzisiaj wycieczkę po całym mieście. Trafiłem nawet w rejony w których jeszcze nigdy nie byłem.

Zaczęliśmy (my ponieważ była jeszcze Mery i Bart) od odwiedzenia szpitala psychiatrycznego. Zarezerwowaliśmy sobie termin grudniowy jak wcześniej planowaliśmy. Pani kazała pierwszego dnia rano przyjść po 10 i wtedy zostaniemy rozdzieleni po oddziałach. My akurat wolimy być na jednym:P

Po wizycie w psychiatryku pojechaliśmy sobie na chirurgię dziecięcą. W sumie niepotrzebnie, bo nikt nas nigdzie tam nie zapisał w kalendarzu, a profesor kazał tylko 3 dni wcześniej dać znać, że będziemy stażować i nie martwić bo miejsc nie zabraknie - czyżby tam były tak ciężkie haki do trzymania, że tak chętnie chcą stażystów?? a może ktoś musi papierkową robotę odwalić??

Jak już byliśmy w tej części miasta to postanowiliśmy odwiedzić kadry - może są już umowy o pracę. Umów o pracę jak nie było tak nie ma, więc oficjalnie nie mam prawa dotknąć się jakiegokolwiek pacjenta :P Odebrałem za to mój identyfikator. Wiedziałem, że prędzej czy później to się musiało stać, że ktoś zrobi błąd w moim nazwisku. Tylko dlaczego musiało to trafić akurat na identyfikator?? Przynajmniej jak ktoś nazwisko zapamięta to i tak mnie później nie znajdzie:P Odebrałem także firmowe ubranie - pracodawca zapewnił mi pełne białe odzienie - od butów przez spodnie po fartuszek.

Z zapakowanym plecaczkiem i uśmiechem na twarzy pomknęliśmy w stronę cygańskiej dzielnicy. W tamtej części miasta będę bawił się w ginekologa, neonatologa i pediatrę. Najbardziej spodobała mi się neonatologia, dlatego że pracę zaczynają o 9.15. Ciekawe czy kończą o 12.15?? xD Ale wiem, że windą w tym budynku jeździć nie będę, bo mnie dzisiaj przytrzasnęła xD
A w ogóle to jest bardzo pomysłowe, żeby sekretariat ginekologii zrobić na pediatrii, a pediatrii na ginekologii. Ciekawe ile komuś zajęło żeby wpaść na taki pomysł, żeby tak te urzędy rozmieścić?? To chyba tak dla tych wytrwałych poszukiwaczy przygód.

Wracając do centrum zahaczyliśmy o stację pogotowia ratunkowego. Tam niestety pani w administracji miła nie była. Za dobrze nam szło. Zamiast nas najpierw wysłuchać to nie dała nam dokończyć pierwszego zdania, a już krzyczała o jakimś szkoleniu bhp. Jak się okazało szkolenie mieć będziemy, ale w przyszłym roku.

Miał to być już koniec wycieczki, jednak złapaliśmy odpowiednio odpowiedni tramwaj, aby podjechać nim pod przychodnię medycyny rodzinnej. Okazało się, że w budynku gdzie jest, a właściwie miała być nasza przychodnia jest jeszcze inna. A ta której szukamy została przeniesiona. Na szczęście tylko jeden przystanek dalej - oczywiście odczekać swoje na tramwaj musieliśmy. W przychodni też nas nie witano szampanem i kwiatami i koło godziny czekaliśmy, aby porozmawiać w sprawie wolnych terminów.

Tak więc upłynął pierwszy dzień pracy. Na szukaniu szpitali, oddziałów, czekaniu na ordynatorów, sekretarki, chodzeniu po schodach, jeżdżeniu windą. Jeszcze tylko chirurgia i anestezjologia zostały do dogrania i będzie już wszystko prawdopodobnie zapięte na ostatni guzik.

Jutro liczę na zaprzyjaźnienie się z opiekunką na internie. Wrażenie wizualne jest bardzo pozytywne i mam nadzieję, że takie się utrzyma. Dzisiaj nasza rozmowa skończyła się tylko na zapoznaniu mnie z kącikiem kuchennym w dyżurce i że  mogę korzystać i czuć się swobodnie :-)

10 komentarzy:

  1. Właśnie "przypadkiem" trafiłam na Twojego bloga, jakoś mi się 'wyguglał'. Ciekawie tu, będę zaglądać. Ach pierwszy dzień, mnie z interny puścili o 12.00 hehe. Pewnie jutro dostanę własnego pacjenta. Kurka, żeby to punkty z LEPu przekładały się na umiejętności praktyczne :P No ale w sumie to dopiero początki...
    Pozdro ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej odwrotnie... żeby umiejętności przekładały się na punkty z LEPu. Bo praktyka swoje, a sucha teoria swoje

      Usuń
  2. to kiedy mogę się zgłosić na badania? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy etap w życiu, kurczę :P po 6 latach imprezowania i sporadycznego uczenia się, w końcu jakaś odpowiedzialność :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To piąteczka, z moim nazwiskiem też często mają problem.. Kiedyś specjalnie napisałam drukowanymi literami,aby w klasowym tablo nie było błędu. I co? I tak źle podpisali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale w szkolnictwie niższego szczebla takich problemów nigdy nie miałem

      Usuń
  5. U mnie już od podstawówki przekręcają nazwisko. Analfabetyzm się szerzy. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. o 9:40 już koniec? To w takim razie zbyt wielu żyć nie uratujesz ;P

    OdpowiedzUsuń