Na seminarium z onkologii przyjechał jakiś lekarz z Niemiec (podobno chirurg plastyczny). Z góry było wiadome, że studenci będą tylko przeszkadzać, bo wykład miał być głównie dla lekarzy. Z tego powodu postanowiliśmy zrezygnować z obecności na zajęciach o 8:03:
My: To może my sobie pójdziemy?
Prof: Nie jesteście zainteresowani onkologią?
My (stanowczo i zdecydowanie): NIE!!!
W oczach profesora konsternacja. My sądziliśmy, że jego pytanie było retoryczne.
Prof: To idźcie. Ale nie wszyscy.
My: To niech zostaną osoby co odrabiają zajęcia. A ćwiczenia będą czy nie??
Prof: Chirurgii dzisiaj nie będzie. A z pozostałymi możemy ponegocjować.
My: To negocjujmy.
Prof: To do widzenia
My: Do widzenia.
Onkologiczny tydzień minął bezstresowo. Z obowiązkowych pięciu dni na zajęciach byłem przez całe dwa (nie licząc dzisiejszego, bo nawet krzesła nie zdążyłem zagrzać). Katedra onkologii jest ogólnie prostudencka, bo dali nam nawet rozwiązane pytania na egzamin.
Wiosenne słońce zaczynało już razić po oczach. Byłby to piękny początek weekendu, ale czekała nad dziś jeszcze jedna niespodzianka - zaliczenie z farmakologii klinicznej. Z tej okazji udaliśmy się do Cynamonu, aby przestudiować zeszłoroczne testy zaliczeniowe. Od 9 robiliśmy zadanka; z każdym kolejnym dostawaliśmy coraz większej głupawki, bo ile można się uczyć i analizować co metabolizuje izoenzym CYP3A4 albo CYP2D6. Obserwowały nas jakieś dwie dziewczyny, z których to min wyczytałem, że używamy wielu słow których one nie rozumieją.
Szczytem wszystkiego było zadanie o treści: "Kobieta po 60tce, leczona metforminą na cukrzycę typu II, z powodu bólu barku wpieprza ibuprofen jak królik marchewkę i ma napady hipoglikemii. No dlaczegóż się jej to czyni??"
Około południa postanowiliśmy zrobić sobie przerwę w nauce i zaaplikować sobie naleśniki z serem i jabłkami. Wskutek czego czynnie skrwawiłem się do jelit i odechciało mi się wszystkiego, a był plan żeby jeszcze raz coś powtórzyć. Spacer okazał się lepszą alternatywą:))
Teścik zaliczeniowy w dużej części przypominał pytania które robiliśmy, więc nie przewiduję kłopotów z zaliczeniem. Poza tym współpraca również przebiegała pomyślnie. Wyniki dopiero we wtorek, ale do tej pory każda grupa zdawała w całości i chyba nikt nie chce tego zmieniać:))
No tak i potem przez lekarzy ludzie umierają na raka, najlepiej olać onkologię i tak łapówkami zarobię na życie Na zachodzie takie podejscie byloby mocno potepione.
OdpowiedzUsuńlekarz z USA
Taaaa... bo to lekarz funduje pacjentom raka... Zapewne teraz umrą tysiące osób przez to że nie odbyły się jedne zajęcia. Jakby onkologia była centrum medycyny bez której nikt się nie może obejść. A to dobre :]
UsuńCo do Zachodu- tam trzeba jeszcze wiele zrobić w działce edukacji lekarzy.
idąc tym tropem każdy lekarz powinien wiedzieć wszystko o wszystkim i każde 'olane' ćwiczenia to potencjalna tragedia dla uciśnionego narodu, który przyjdzie nam leczyć ;]
UsuńDokładnie :))
UsuńLekarzu z USA - nie dziw się, takie podejście prezentuje niestety chyba większość studentów w PL, a przynajmniej na mojej uczelni na pewno. Na szczęście są jeszcze wyjątki - mieszkając w akademiku miałam całe pietro znakomitych sąsiadów z 5 i 6 roku, którzy byli i do tańca, i do nauki. Ale to wyjątki. Niezbyt dobrze świadczy to o naszym poziomie - i nauczania, i podejścia studenta. Jasne, że słyszy się też o brakach w USA, ale coś za coś, jakie potrzeby - takie nauczanie. W naszych szpitalach często brakuje sprzętu (nie mówię o wysoce specjalistycznych placówkach, tylko o przeciętnym szpitalu miejskim), więc też umiejętność poradzenia sobie bez komputeryzacji jest u nas lepsza. Ale podejście do pacjenta - na pewno nie.
UsuńWiem o czym mówię, mam wujostwo za oceanem - oboje lekarze, widzę, jakie podejście do człowieka i do wiedzy prezentują. U nas nie można się doprosić ginekologa o zwykłą metforminę przy PCO - w USA to jeden ze sposobów leczenia.
Tylko że na zajęciach jeszcze nie usłyszałem niczego czego bym nie znalazł w książkach. Czasy ograniczonego dostępu do wiedzy już dawno minęły.
UsuńTo super. Wystarczy przeczytać regał książek i już jesteś lekarzem.
UsuńA nie?
UsuńJest teraz tak duży wybór że wszystkiego samemu można się dowiedzieć.
O_o
:] jakby bez onkologii nikt nie mógł się obejść? Wydaje mi się,czy onkologia jest właśnie tą dziedziną, która wiąże się niestety coraz częściej z większością innych ?
OdpowiedzUsuńOwszem, ale to nie znaczy, że nalezy znać niewiadomo jaką wiedzę w tej dziedzinie znać. Wystarczy podstawa, która zasadniczo jest podręczniku do interny czy chirurgii. Dlatego są specjaliści, bo nikt nie może znać się na wszystkim.
Usuńdaj znać jak będziesz planował iść do Cynamonu, to wpadnę Cię oblukać. :D
OdpowiedzUsuńzizu
Ja tam sporadycznie bywam i bez zapowiedzi :P
UsuńNa I i II roku bywałem często w Vanilii na UP (wówczas AR) na I piętrze :)
wiem wiem gdzie to jest, też tam bywam. :)
OdpowiedzUsuńzizu
Dobra kawa tam jest :)) I zawsze dostawałem do kawki cukierek truflowy :))
Usuńmoja uczelnia wie co dobre! ^^
Usuńzizu