Moje dni obecności w akademickim szpitalu już zostały dawno policzone i pozostało ich niewiele. Dziś był jeden z tych dni. Z tej okazji, razem z Bartem udaliśmy się na dyżur na anestezjologię i intensywną terapię.
Zameldowaliśmy się u lekarzy dyżurnych, którzy odesłali nad do kierownika dyżuru - doktora Ś. Podobnie jak oni nie wiedzieliśmy, gdzie go znajdziemy. A nawet jeśli nas by minął na korytarzu to byśmy nie wiedzieli, że to on, bo człowieka na oczy wcześniej nie wiedziałem, w internecie zdjęcia nie było, a te identyfikatory co personel ma są tak małe, że trudno wyczytać co tam jest napisane jeśli ktoś mnie tylko mija. Zadzwoniłem do kolegi co tam pracuje wypytać jak ów kierownik wygląda, czy ma znaki szczególne i jakie są szanse na jego znalezienie. Cech charakterystycznych wg kolegi nie posiadał (wg nas tak), ale na pewno gdzieś się kreci. Jedną z podstawowych rzeczy w tym szpitalu jest umiejętność przemykania się między wszystkimi, aby nikt cię nie zauważył, a już nie daj Bóg pomyślał, że ty doktor jesteś.
Po pół godzinie udało nam się zlokalizować go na jednej z sal pacjentów. Grzecznie się przedstawiliśmy, podaliśmy skąd jesteśmy i mamy ambicje być dziś dyżurnymi. Doktor nie miał nic przeciwko. Zapytał nas tylko:
- A panowie z którego roku? Drugiego? Trzeciego?
- Z szóstego.
- To już prawie specjaliści. Tam macie pacjenta ... (bla bla bla)
Bart stwierdził, że albo młodo wyglądamy albo głupio, skoro doktor myślał, że z II lub III roku jesteśmy.
Osobiście stawiam na odpowiedź z młodym wyglądem xD
Tak jak poprzednim razem trafiliśmy na intensywną terapię neurochirurgiczną. Najpierw obczailiśmy pacjenta planowo przyjętego (planowe miejsce na reanimacji brzmi nieco abstrakcyjnie) co cierpi na Miastemia gravis i się nieco załamał. Na szczęście nie było z nim, aż tak źle i ogólne rokowania były dobre.
Poszliśmy obejrzeć innego pacjenta, przy którym majstrował inny doktor - doktor F; montował właśnie jakąś dziwną aparaturę, a na ekranie laptopa pojawiały się kolorowe wykresiki. Pacjent był po klipsowaniu tętnicy środkowej mózgu, gdyż wczoraj pękł mu w pracy tętniak. Dr F traktując nas jako lekarzy (już kiedyś z nim dyżurowaliśmy i miło wspominam) zaczął popełniać dydaktykę. Opowiedział co takiego robi, po co ta aparatura, co możemy wyczytać z tych kolorowych kreseczek. Bardzo nas wyedukował odnośnie przepływów mózgowych, przy czym mówił ciekawie, jasno i konkretnie.
Wypiliśmy kawę i na koniec obejrzeliśmy jeszcze pacjenta z zapaleniem płuc, co nie bardzo chciał sam oddychać, ani też zwykła wentylacja mechaniczna mu nie pomagała i całą krew należało natleniać pozaustrojowo. Nieco dramatycznie to wyglądało - z żyły udowej krew szła dużymi kaniulami (mam tu na myśli kaniule o grubości nieco mniejszej niż wąż ogrodowy) do maszyny o nazwie ECMO (Extracorporeal Membrane Oxygenation), tam była wysycana tlenem i powracała poprzez żyłę szyjną. Kiedyś takie cuda były tylko marzeniami.
Przebierając się po skończonym dyżurze zauważyłem, że mam ubrudzony mundurek. Zgodnie z dowcipem odnośnie brudnych fartuchów różnymi substancjami w zależności od wykonywanej specjalizacji, mój mógł być brudny tylko kawą, bo czym przecież anestezjolodzy mieliby się brudzić xD
PIERWSZY !!!!
OdpowiedzUsuńDrugi!!
UsuńAle że co??
Usuńże jak??
jak tak czytam twoje posty, to jakoś nie wyobrażam sobie Ciebie, jako lekarza. :d
OdpowiedzUsuńzizu
a dlaczegóż?
Usuńbo taki szalony, ew smieszny się wydajesz. zero powagi :D
OdpowiedzUsuńzizu
mam to uznać za komplement??
Usuńa w dzisiejszym poście była powaga
chyba.... :P
no dzisiaj może była, ale generalnie rzecz biorąc to ciekawie by było kiedyś trafić do Ciebie. :D
Usuńzizu
Przy pacjentach zachowuję powagę. Raz mi się nieco nie udało, ale zauważyła to tylko jedna osoba, bo wiedziała dlaczego.
Usuńmam nadzieję, że nie jesteś ponury, nie ma nic gorszego niż mało sympatyczny lekarz.
Usuńco to to nie ;P
Usuńale raz zachciało mi się śmiać jak pacjentka opowiadała o swoim problemie (na psychiatrii to było)
Na psychiatrii trzeba być szczególnie ostrożnym ze śmianiem się z opowieści pacjentów :D
Usuńdlatego psychiatria czy też psychologia nie są dla mnie
Usuńa w anestezji uśpię pacjenta, nic mi gadać nie będzie to się śmiać nie będę :]
Jest wiele rzeczy, którymi pobrudzić się może anestezjolog... Ostatnio na kardio mój fartuszek ucierpiał za sprawą czekoladowej polewy z ciasta ;p Szczęśliwie w niewielkim stopniu i czekolada biała xD
OdpowiedzUsuńA że młodo... tak, tak, na pewno ;]
No tak czekolada, polewa truskawkowa, lody, dżem malinowy ... cały spożywczak można wymienić xD
Usuń