Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 21 marca 2012

Dzień wagarowicza

Niechcący zrobił mi się dzisiaj dzień wagarowicza. Niechcący dlatego, że planowałem odbyć dziś nieplanowe zajęcia z inną grupą. Urywając się z onkologii, poleciałem na ostatnie seminarium z medycyny rodzinnej. Pani doktor też postanowiła się urwać z zajęć i wzięła urlop na cały tydzień (nadal nie rozumiem, dlaczego nauczyciele akademiccy biorą sobie wolne w środku semestru i nikogo o tym nie raczą informować). Zastępstwa za nią oczywiście nie było, bo każdy z asystentów ma przygotowany swój temat seminarki i nie ma żadnej opcji, aby wypowiedział się na inny, mimo że to nadal jest w obrębie specjalizacji.

W drodze powrotnej zastanawiałem się, czy napotkam jakiś patrol straży miejskiej, który miałby dziś za zadanie ścigać wagarowiczów (akcja szumnie zapowiadano w radio) - przynajmniej  odwieźliby mnie do domu albo na planowe zajęcia :]

Jedyny pozytyw zaistniałej sytuacji to taki, że wyspałem się bardziej, niż gdybym wstał na zajęcia planowe.

W ramach odstresowania zaaplikuję sobie doustnie paczkę chipsów paprykowych - tak wiem, że to niezdrowe, ale szewc chodzi przecież bez butów :P

Za tu jutro mam planowo wagary od 8 do 12 :))

La versione italiana

20 komentarzy:

  1. U mnie dzisiaj zajęcia 8-10, musiałam, bo laborki to obowiązkowe są i to bardzo. Ale, że trochę chora jestem to resztę sobie odpuszczam ;)

    Mnie wyprowadza z równowagi jak prowadzący bierze sobie urlop w sesji, szczególnie w zimowej, bo są to tylko 3 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. alkohol też jest niezdrowy w dużych ilościach, a jakoś stanowcza większość studentów medycyny sobie nie odmawia:P
    ja uwielbiam urlopy we wrześniu, kiedy jest ostatni dzwonek, żeby zdobyć wpis (w zeszłym roku z wfu miałam taki cyrk), a prowadzący się ewakuował na Seszele czy inną Teneryfę...no cóż..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas terminów wpisów nikt nie przestrzega :P

      Usuń
  3. takiemu to dobrze! ja żałuję, że moi uczniowie nie zrobili sobie dnia wagarowicza, zleźli się na lekcje, więc musiałem się produkować, buuu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj chyba sprawa oceny czy jako student jesteś na wagarach czy nie byłaby dla straży zbyt skomplikowana.
    Ja dziś byłem większość dnia na rowerze, minąłem kilka patroli ale też się nikt nie zainteresował... ehh starość nie radość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak ktoś miał tylko 3 lekcje to koło 11 już był dawno wolny :))
      Pamiętam jak kiedyś jacyś licealiści z 1 klasy do mnie podbili żebym im browarki kupił na stacji benzynowej. i jeszcze się do mnie per pan zwracali ://

      Usuń
  5. huhu .. mnie wagary w tym roku wyjątkowo nie dotyczą, od września siedzę w domu, poprawiam maturę z chemii i biologii żeby się wbić na medycyne w tym roku, mogłam co prawda iść na ten rok na jakieś studia typu biotechnologia czy biochemia, ale stwierdziłam, że szkoda mi nerwów, czasu i pieniędzy na studiowanie czegoś z czego będę chciała zrezygnować,
    często odwiedzam tego bloga, Twoje notatki i opisy całego studiowania bardzo motywują do nauki własnej i przekonują mnie, że ten kierunek jest tym czego naprawdę pragne, dzięki :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanów się czy aby na pewno to to!! :P:P:P
    hehehehe żartuje :P fakt że było trochę ciężkich chwil i miałem ochotę jeb*** wszystko w cholerę.
    A studiowanie czegoś innego nie uważam za stratę czasu czy kasy. Ja studiowałem sobie przez rok. Dostałem dzięki temu stypendium wiec w sumie zarobiłem, a wiele uczyć się nie musiałem. I nie wypadłem z rytmu nauki.
    No ale nie każdy też potrafi studiować coś co go nie kręci. Zresztą rok studiów na uwr był tylko przejściowy- z góry założyłem, że tego nie skończę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zarówno planowane jak i nieplanowane wagary to fajna sprawa;-D
    a chipsy są dobre;D ale wolę jakieś serowe czy śmietankowe;-D

    OdpowiedzUsuń
  8. o, a ja dzisiaj tak samo - chipsy paprykowe, ale tylko dlatego, że nie znalazłam tych supernowychwypasionych smaków typu kurki w śmietanie :D
    i chyba jestem kujonem, bo poszłam na zajęcia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurki w śmietanie :))) mniam xD
      z kujoństwa można się leczyć :P

      Usuń
  9. A ja musiałam dzisiaj iść na 4 obowiązkowe wykłady od 8 do 16 buu :/ Ale jutro na pocieszenie mam tylko zaliczeniówkę z anaty i weekend : )
    I na szczęście nie mamy indeksów od tego roku, więc nigdzie z niczym i za nikim nie musimy biegać ; )


    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Wykłady... bleeee... nuda :/
    a braku indeksu zazdroszczę ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze dwa (histologia i zoologia-kręgowce) nie są złe ; ) Późniejsze są TRAGICZNE (choć to i tak mało powiedziane).

    Ja też nie narzekam z tego powodu ; ) Nie musze nigdzie biegać ani nic. Jednym z minusów jest to, że wszelkie oceny, etapy zaliczeń są w naszym systemie USOS, który jest wątpliwy niestety ; ) Jak to wszystko padnie, to wtedy dopiero będzie biegania i załatwiania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi indeksami to jest u nas taki kłopot że zaliczenia podpisuje jedna osoba- najczęściej kierownik katedry, który ze studentami zajęć nie ma zwykle. A wiadomo, że prof nie podpisze od razu, bo indeks musi ustawowy czas swój odleżeć na parapecie okna;]
      Na uniwerku podpisywał asystent po zakończeniu ćwiczen i po problemie. Na AM nawet jak ćwiczenia skończę wczesnej to podpisują dopiero w sesji, wiec trzeba się specjalnie fatygować- gdyby to asystent podpisywał to by o wiele nam życie ułatwiło. A tak to trzeba składać egzaminy w sesji- najlepiej całą grupą.

      Usuń
  12. No to faktycznie macie z tym problem. W tamtym roku byłam starościną, więc zbierałam wszystkie indeksy i chodziłam do naszych prowadzących (ewentualnie ocenę z egzaminu wpisywał profesor), ale z każdym z nich mieliśmy kontakt i załatwiało się to szybciutko. Później śmig do dziekanatu i wsio ;)
    Przechodząc z PK na moją nową uczelnie nie potrafiłam się przyzwyczaić, bo na Polibudzie nie wpisywano nam do indeksu ocen z ćwiczeń, laborek, konwerek, seminariów itd, tylko z samych egzaminów (ndst też nie wpisywali), a tu nam kazali wsio mieć w indeksie ; ) Zawsze uważałam, że mamy z tym dość sporo roboty(bo jeszcze obowiązywało nas wydrukowanie karty programowej na dany semestr, pójście do swojego opiekuna, podpisanie jej i chyc do dziekanatu), ale widzę, że jednak niektórzy mają gorzej : P

    Pozdrawiam !: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też to jest nienormalne takie podejście!! Zwykle te wpisy są pro forma, bo i tak przy wpuszczaniu na egzamin mają protokoły zaliczeń ćwiczeń

      Usuń
  13. Mają chyba za mało roboty i papierkologii ; )

    OdpowiedzUsuń