Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 24 lutego 2012

"Gdzie jest pokój 1.69?"

Gdzie jest pokój 1.69?
Jak dojść na TK?
Gdzie są schody?
Którędy mam iść, bo ja mam rozrusznik serca?
... i tak dalej ...

Takie pytania wiecznie zadają pacjenci błądzący po szpitalu. Nie było by nic w tym dziwnego, gdyby zadawali je odpowiedniej osobie, a mianowicie pani, która urzęduje pod dużym napisem: Informacja. Pani jest miła, zorientowana w czasie, miejscu i sytuacji i zwykle wie gdzie kogoś pokierować.

Otóż nasz uroczy szpital składa się z kompleksu kilku budynków. W każdym z nich jest jakaś dziwna numeracja gabinetów nie mająca żadnego logicznego uzasadnienia. Co więcej nawet piętra są inaczej ponumerowane, bo to że w budynku B jesteśmy na pierwszym piętrze, wcale nie znaczy że równolegle w budynku K też jest pierwsze piętro, bo tam jest akurat parter. 

Nie wiem dlaczego ludzie mają problem z czytaniem i zamiast się rozejrzeć dookoła, to łapią pierwszą lepsza osobę w białym fartuchu i żądają odpowiedzi na swoje pytania. Zaiste że to zawsze czepią się jakiegoś studenta. I jeszcze potrafią się oburzyć na kogoś, że ktoś nie wie gdzie jest pokój 1.69, ale w zamian wskaże gdzie jest informacja.  

Ale kiedy studenci przychodzą do pacjenta w ramach ćwiczeń żeby porozmawiać lub zbadać to już wielkie oburzenie. Jak tam można traktować ludzi jak materiał doświadczalny!! Wtedy to się studentów nie widzi... ale leczyć i być zdrowym to by się chciało, prawda??

I tym miłym akcentem skończyłem blok otolaryngologiczny. Nawet nauczyłem się na zaliczenie - przeczytałem to co asystentka kazała przeczytać, zasypiając ze dwa razy w międzyczasie. Zaliczenia i tak nie było. Dostaliśmy pamiątkowy wpis do indeksu umiejętności praktycznych. Jak się okazało zaliczyłem asystowanie przy konikotomii oraz tamponowałem krwawienie z nosa od tyłu. Zabawna jest instrukcja do tego indeksu, która rzecze iż "specjalista bierze moralną odpowiedzialność za poświadczenie nabycia określonych umiejętności przez studenta". Pani doktor na pewno weźmie odpowiedzialność za to co nam tam podbiła, mając na uwadze, że niektóre rzeczy widziała zaledwie parę razy w ciągu całej pracy zawodowej.
Ale wpis jest, pieczęć przybita, więc założenia teoretyczne zostały spełnione :]

9 komentarzy:

  1. Święte słowa. Jakież to oburzenie, gdy nie wie się, gdzie jest jakaś rejestracja, albo gabinet... No ale takie życie.
    Oj tam oj tam. Ważne, że podpis jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziwna numeracja gabinetów porównywalna z dziwną numeracją peronu 9 i 3/4 w Harrym Potterze:P

    Czasami zastanawiam się, czy to taka lekkomyślność asystentów. Chociaż lekarze medycyny pracy też nie są lepsi. Podpisują świstki, na których wymagane były takie i siakie badania np. na metale ciężkie i wiele innych. człowieka nawet nie przebadają, potrzymają 5 min i podpiszą dokumencik 'proszę, do widzenia.' yhmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli na wszystkich piętrach numeracja zaczynała by się od numeru piętra, a po kropce kolejny nr gabinetu byłoby ok. Ale kiedy są dwa gabinety 1.69 ale w dwóch różnych budynkach in a dwóch rożnych piętra to już gorzej. Poza tym przy tak ogromnym kompleksie to o wiele łatwiej coś znaleźć jeśli wiadomo co jest w tym gabinecie- o wiele łatwiej kogoś poinstruować na np. badanie ekg.

      A co podbijania to program sobie, życie sobie. Jak we Włoszech pokazałem prof. od ginekologii program praktyk to mnie wyśmiała, że ja chcę to zrobić w 2 tygodnie (pomnę fakt, że niektóre rzeczy mieli szanse robić rezydenci a nie studenci). Tego było za dużo na tak krótki okres... ale jest program i musi być pieczątka!

      Usuń
  3. pewnie to jakas oczywista oczywistosc jest, ale... w jaki to tajemny sposob nos od tylu krwawic moze? do gardla od razu krew niego splywa ;>
    w kazdym razie - brrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe... jak przejrzałem po pierwszym roku moje notatki z anatomii z początku semestru to się wyśmiałem jakie to ja oczywiste oczywistości zapisywałem, które powinienem znać zaczynając studia, więc to że pytasz o coś co dla mnie (i osób z branży medycznej) jest jasne, niekoniecznie musi być dla innych :)

      Ale wyjaśniając. Krew z nosa może lecieć po bożemu "przodem" czyli klasycznie przez dziurki od nosa. Jeśli źródło krwawienia jest blisko to wystarcza tamponada przednia czyli napchanie jakiś gazików i czekanie aż przestanie krwawić.
      Czasami może to nie wystarczyć, bo źródło krwawienia może być zlokalizowane z tyłu i od przodu nie ma się takiego dostępu, więc wykonuje się tamponadę "od tyłu" co jest wątpliwą przyjemnością dla pacjenta.
      I tak jak słusznie zauważyłeś to krew może spływać bezpośrednio do gardła, ale niezależnie od miejsca krwawienia np. przy krwawieniu z przedsionka nosa przy odchyleniu głowy do tyłu (krew siłą ciężkości spływa w tył).

      Mam nadzieję, że w miarę Ci wyjaśniłem :))

      Usuń
    2. owszem, dzieki :D
      wnioski sa proste - nie krwawic nosem :D

      Usuń
    3. Najlepiej wcale nie krwawić :P
      Pacjent ma mniej nieprzyjemności, a lekarz mniej pracy :P
      same korzyści xD

      Usuń
  4. heh, czasami Tobie zazdroszczę, kończysz jedno zaliczenie i przenosisz się w inne miejsce robić kolejne... nowe miejsce, nowi ludzie :P a u mnie przynajmniej przez rok ciągle te same twarze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęcia zblokowane mam dopiero od tego roku (no i we Włoszech też tak miałem). Z jednej strony jest fajnie bo mam zajęcia przez tydzień czy dwa, i koniec użerania się z dana kliniką (tylko szkoda że aby zdać egzamin muszę czekać do maja:/ a tak mógłbym teraz się nauczyć kiedy mam czas i zdać).

      Z drugiej strony nie uczę się z zajęć na zajęcia jak to miałem w latach przednich, więc jak przychodzi egzamin to praktycznie muszę wszystko na raz ogarnąć. Ale za to z jakimś nadgorliwym asystentem nie muszę się użerać cały semestr/rok :]

      Więc tak źle i tak też niedobrze bywa :P

      Ale za to ja Tobie zazdroszczę, że możesz robić niezapowiedziane kartkówki i wywoływać dzieciaczki do tablicy :D:D:D

      Usuń