Jak wczoraj wspomniałem, wybierałem się na bankiet urodzinowy. Impreza bardzo fajna była. Towarzystwo mimo, że się całkowicie nie znało, to szybko załapało wspólny język i nawet nie zrobiła się konkurencyjna impreza w kuchni, jak to zwykle bywa na domówkach.
Solenizanci również stanęli na wysokości zadania jakim było przygotowanie ich przyjęcia. Od pięknie poskładanych serwetek po same koreczki wszystko było perfekcyjnie zrobione. Był i pyszny tort, i szampan, i świeczki, i tłukące się szkło przy toaście ;)) Były sałatki, bułeczki, zakąski, koreczki, poncz, owoce :))
Ale co dobre szybko się kończy i trzeba było wracać do domu. Oczywiście Solenizanci muszą mieszkać na zadupiu, które jest po drugiej stronie miasta, z punktu widzenia mojego zadupia, na którym to ja mieszkam. Czyli przede mną była wycieczka w relacji zadupie-centrum-zadupie. W porównaniu do komunikacji dziennej, komunikacja nocna funkcjonuje wg mnie lepiej- jest szybsza.
Przyjeżdżam do domu. Wkładam klucz do zamka, próbuję przekręcić i ... dupa :|
Ktoś zostawił klucz w drzwiach z drugiej strony. Przez wszystkie lata kiedy wracam po nocy do domu to nigdy mi się to nie zdarzyło. Zacząłem się siłować z drzwiami, myślałem, że może pomyliłem klucz ale nie, nie dało się nic zrobić.
To spróbuję wejść przez drzwi od strony kuchni. Wkładam klucz od drugich drzwi i... mam małe deja vu. Tutaj też jest klucz w zamku :| Mój pies, który spał w kuchni ani trochę się nie zainteresował, że ktoś próbuje się dostać do domu i może warto by podnieść wrzask.
W takiej chwili zostało mi tylko jedno: zacząłem sobie śpiewać U drzwi Twoich stoję Panie :]
Jakbym tak jeszcze pośpiewał przez godzinę to mógłbym repertuar zmienić na Kiedy ranne wstają zorze xD
Na szczęście moja babcia szła do łazienki i usłyszała moje żarliwe pukanie do drzwi. Zawsze mogłem zadzwonić do domu ... w końcu teraz są takie atrakcyjne pakiety :D
Wiesz pewnie co to znaczy, gdy na imprezie jest więcej jedzenia (w dodatku takiego!), niż alkoholu? ;p nie żebym się czepiała czy coś... :D
OdpowiedzUsuńA co do serenady pod drzwiami, to muszę przyznać, że repertuar bardzo trafiony!
Pozdrawiam ;)
Dobrze, że jeszcze nie ma śniegu i strasznych mrozów, bo byłoby kiepsko :)
OdpowiedzUsuńSykanko: zarówno jedzenia jak i alkoholu nie zabrakło :))
OdpowiedzUsuńVuze: w porównaniu do zeszłego piątku, to wczoraj w nocy był wręcz upał :))
u mnie na szczęście w domu zawsze pilnują, żeby klucz w zamku nie siedział:P a w łódzkim mieszkaniu od środka mam gałkę, więc nie ma tego problemu:P
OdpowiedzUsuńale powiem szczerze, jak klucz w jednych i drugich drzwiach się znalazł, to wg teorii spiskowych można by pomyśleć, że ktoś Ci chciał na złość zrobić:D
Brawo.... Świetna notka... Wydaj książkę blogową... Radzę...!!
OdpowiedzUsuńGodzia: jedne z tych drzwi są nieużywane normalnie i tam klucz zwykle był, ale liczyłem, że może jednak ktoś go zabrał. A co do teorii spiskowych to raczej wątpię aby mnie ktoś do domu nie chciał wpuścić :P Takie teorie zawsze węszę gdzie indziej :P
OdpowiedzUsuńTomaszenter: ciekawe który wydawca były w ogóle zainteresowany moim blogiem :P żaden :P
Jak ja robiłam imprezę urodzinową to mało kto docenił jedzenie jakie przygotowałam ;) Najbardziej smakował mój chleb ze smalcem :pp
OdpowiedzUsuńJak to nie wyjąć kluczy z zamka w drzwiach? Jakieś takie specjalnie zamki macie?
taki zwykły zamek
OdpowiedzUsuńjak się klucz wsadzi z jednej strony to z drugiej nie można włożyć do końca i nie da rady drzwi otworzyć
a wczoraj nie było chleba ze smalcem :P
ale był łosoś:)) i tuńczyk za którym średnio przepadam, i owoce w czekoladzie :))
Kasia, mój kolega ostatnio stwierdził, że gdyby go ktoś na domówce poczęstował chlebem ze smalcem, to by się bardziej ucieszył niż z wszystkich wymyślnych sałatek i innych cudów:) także chyba coś w tym jest;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam:) mi często babcia zamykała po prostu drzwi na klucz, bo była pewna, że już śpię, a ja swojego nigdy nie miałam... były pukania, dzwonienia, rzucanie śnieżkami do okien, a nawet wchodzenie oknem i przez balkon...
OdpowiedzUsuńteraz brat ich wyszkolił i prawie zawsze jest otwarte:D
Ja wcale nie mowie, że chleb ze smalcem jest zły, szczególnie takim domowym :))
OdpowiedzUsuńWidocznie domownicy stwierdzili, że aż tak wcześnie nie wrócisz i zapewne otworzyli by drzwi dopiero rano:)
OdpowiedzUsuńBankiet urodzinowy ho ho, u nas kończy się na zamówionej pizzy, kilku ciastkach i wypiciu toastów za solenizanta ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ;)
Z kluczem miałem ostatnimi czasy identyczną sytuację! Poszedłem na łatwiznę i dzwoniłem im na komórki aż się wszyscy pobudzili ];->
Solenizanci się postarali bardzo. Pewnie dlatego, że impreza była tylko dla 10 osób (z nimi 12 było).
OdpowiedzUsuńjak ja robię urodziny to robię w klubie i zapraszam 150 osób (nie żeby dla prezentów :P ale skoro ludzie przynoszą to nie wypada odmawiać :P)