Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 14 grudnia 2011

Ogłoszenie parafialne

Drogie Dzieci, Aniołeczki Złote, Serdeńka!!!

Ja się bardzo, ale to naprawdę bardzo cieszę, z tego, że Wy doceniacie to, że dotarłem aż do roku VI studiów moich, który to ongiś (Pozdrawiam Królową Wszechrzeczy, która swoim ostatnim postem ubogaciła moje słownictwo o słowo 'ongiś') wydawał mi się płaszczyzną nieosiągalną. Nie powiem, że nie, ale nadal często nie mogę uwierzyć, że z większymi i mniejszymi trudnościami dotarłem wręcz na sam szczyt kariery studenckiej, którą mam nadzieję w ciągu najbliższych kilku miesięcy szczęśliwie zakończyć.  Jednak nie to jest przedmiotem rozprawy mej. 

Pozwolę sobie powtórzyć: Ja się naprawdę cieszę z tego jak Wy doceniacie posiadaną przeze mnie wiedzę, jednak nie upoważnia to jeszcze nikogo (w tym także mnie) do tego, aby nazywać  mnie lekarzem. A w dalszej konsekwencji do wykonywania czynności lekarskich takich jak wypisywanie zwolnień L4 tudzież recept na farmaceutyki wszelakie.

Dlatego też Drodzy Moi nie zasypujcie mnie wiadomościami o tym jak wielce jesteśmy zaprzyjaźnieni, bo znamy się tyyyyle czasu (przyjaźń nie jest dla mnie jednoznaczna z tym, że kogoś znam długo) i może tak przy okazji, niechcący, zupełnie przez przypadek mógłbym załatwić zwolnionko (bardziej pomysłowi prosili o wypisanie), bo na pewno mam znajomych (lub przyjaciół), którzy ochoczo mi w tym pomogą. Owszem mam, i owszem pomogą MI. Ale jeśli ktoś jest rzeczywiście chory, to trzeba udać się do lekarza rodzinnego, i on z pewnością, jeśli to konieczne, zwolnienie i recepty wypisze.

Całuski i przytulaski,
Rafał

25 komentarzy:

  1. no dokładnie!
    tu lekarz musi się pilnować, bo zwykłe L4 czasem jest testem szeroko pojętej lojalności w kierunku późniejszych dostaw opiatów. a to liski chytruski!

    pozdro z miasta łodzi;)
    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że niektórzy potrafią być tak hmm bezczelni? : )
    Studiować/pracować, a nie L4 żądać!

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty zupełnie bez serca jesteś! Nie chciałeś nigdy po prostu nie iść do szkoły? Myślisz, że codziennie do pracy Ci się wstawać będzie chciało? Zrozum biednych ludzi, którzy mają ochotę sobie zwyczajnie odpocząć, a nie mają w rodzinie lekarza... okaż ludzkie uczucia, poproś kolegów... skąd wziąć zwolnienie jak nie od Ciebie? Ten cholerny lekarz w ośrodku może i wypisze, jak powiem, że tak bardzo źle się czuję, ale wiesz, cały dzień stracić w kolejce... no nie bądź taki, wyślij pocztą!
    P.S. Poproszę jeszcze usprawiedliwienie za zeszły tydzień, bo na kolegę się obraziłam i do szkoły nie mogłam chodzić... to tylko jedna pieczątka więcej, prawda? :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszę się, że w końcu ktoś to "ongiś" docenił ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha poległam xD

    I tak będzie wyglądała twoja praca, drogi Rafale ;p przyzwyczajaj się!

    Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przez całą swoją życiową karierę byłem dwa razy na lewym zwolnieniu; choć jeden raz to akurat byłem na pseudo-konferencji więc można uznać, że się nie liczy.
    Poza tym ja nie mam nic przeciwko pomocy bliskim, bo wiadomo, że czasem potrzeba dzień wolny. Ale jeśli ktoś nie ma czasu żeby się ze mną po koleżeńsku spotkać, ale jak potrzebuje papierek to od razu wie gdzie uderzać, no to przepraszam bardzo...

    Kardiolog--> w swojej pracy raczej nie będę spotykać pacjentów, którzy będą potrzebowali zwolnienia, bo jak już do mnie trafią, to raczej nie będą w stanie iść do pracy/szkoły :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale "znajomych" od zwolnień będziesz spotykał niezależnie od specjalizacji ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. ale to nie znaczy, ze zawsze bede miec mozliwosc i chec wypisania :P

    OdpowiedzUsuń
  9. ale się uśmiałam :D oczywiście mój poprzedni komentarz był kpiną w ataku śmiechu dalszego

    erjoto, popieram Cię całkowicie, zero terroru zwolnieniowego
    żeby nie było: jestem bardzo mocno przeciwna wszelkim zwolnieniom bez powodu, ze szkoły, pracy, w-fu, lewych rent, odszkodowań itd.

    brat mojego chłopaka (to jest szwagier??-nie znam się na tych rodzinnych nazwach) jest radiologiem, ale oczywiście zwolnienia i recepty się wypisuje bez względu na speckę, jak pisała kardiolog
    ale, są specjalizacje uprzywilejowane - on nie musi mieć druków recept i zwolnień - więc nawet swojej mamie nie wypisze potrzebnego zwolnienia czy leku, tylko wszyscy muszą dymać do lekarza rodzinnego :D:D:D strasznie mi się ta postawa podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Domyśliłem się, że to ironia :P

    Jednak zawsze potrafiłem wykombinować tak, żeby mieć wolne, ale nie mieć fałszywych dokumentów. Pójście do lekarza po zwolnienie (lub poproszenie znajomego) to pójście na łatwiznę. Ja cenie w ludziach kreatywność i pomysłowość :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zostanę patologiem i będę mówić, że najpierw muszą do mnie trafić to im wypiszę ;] Się odechce

    OdpowiedzUsuń
  12. Owszem, zdarzyło mi się że kolega wypisał mi receptę na jakiś lek (dokładnie to na acykovir przy HSV 1), ale tylko dlatego, że akurat napatoczyłem się na niego (bo inaczej bym zadzwonił do rodzinnego o to żeby wypisał i zostawił w rejestracji receptę, a ja bym później odebrał), widział, że potrzebuje te tabletki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Patolodzy są czasami tacy ... zimni :P
    i bezwzględni dla swoich pacjentów. Wszystko z nich wycisną :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystko się zgadza, jednak czasem zdarzają się tzw. awarie, że bez zwolnienia ciężko, niekoniecznie z powodów zdrowotnych. Ale pisanie do Ciebie tylko i wyłącznie, gdy potrzeba to ostre przegięcie.
    Odnośnie wypowiedzi Eli to mam troszkę inne zdanie, np. ja uczę się też po to żeby pomóc rodzinie właśnie po przez ich leczenie, jeżeli zajdzie taka potrzeba, po co im utrudniać życie i kazać latać do rodzinnego? A tak na marginesie- kurde nie mieć druków recept, a jak samemu się będzie miało awarię to mając wiedzę i uprawnienia nie mieć na czym wypisać sobie leków?;) Nieco przesada ;)

    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń
  15. Tu nie chodzi o to, że nie chcę nikomu pomóc i każdy ma iść oficjalną drogą. Ale nie lubię być traktowany w sposób: jak trwoga to do Boga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rafał podpisuję się pod tym obiema rękoma :) Też nie lubię czuć się wykorzystywana, ale niestety jestem mniej asertywna ;/ i czasem średnio na tym wychodzę szczerze mówiąc. Więc popieram Twoja postawę, tylko sama muszę się jej troszkę nauczyć ;)

    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zawsze byłem wredny i szczery do bólu :P

    OdpowiedzUsuń
  18. haha no zobacz a ja grzeczna i ułożona :D to strach się Ciebie bać !! :P

    OdpowiedzUsuń
  19. jak założyłem fb, to od razu pojawił się komentarz, że wzrośnie liczba ciętych ripost :D

    OdpowiedzUsuń
  20. I dobrze przynajmniej nie jest nudno :D :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Rafale ale to raczej jest normalne wśród ludzi, którzy nie tylko do "znajomego" dohtora po zwolnienie uderzają jak im coś potrzeba :} Ja już na swojej skórze nie raz się przekonałam, że szczególnie bliżej sesji wielu osobom się przypomina, że mnie zna, bo... a/mam dobre notatki z zajęć, /b to ta, co na polibudzie była to matmę potrafi, c/ma dobrze zrobioną analizę tudzież sprawozdanie etc etc etc
    A ja potulnie schylam głowę i jeszcze najlepiej byłoby powiedzieć "kopnij mnie w dupę w podzięce!"

    OdpowiedzUsuń
  22. A na koncu jeszcze przeprosić za to, że się dupę wypieło i sprowokowało. Dlatego od pewnego już czasu mam na takie osoby wy***.

    Też miałem zawsze dobre notatki (od koleżanki z roku wyżej dostawałem je na początku roku). Większość bliskich mi osób kserowała je od razu żeby nie odkładać na ostatnią chwilę.

    Jednego razu usłyszałem od kogoś, że jestem samolubny, bo nie chce pożyczyć (nie na ksero ale tylko do nauki) notatek z których się uczę, na dwa dni przed kolokwium

    OdpowiedzUsuń
  23. Taa :} już nie raz słyszałam o sobie ta wredna,samolubna, egoistyczna i wiele innych określeń. Przestałam się tym przejmować :}

    OdpowiedzUsuń