Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Medycyna rodzinna po raz drugi

Jakoś nie mam szczęścia do zajęć z medycyny rodzinnej. O tym dlaczego nie mam szczęścia pisałem tutaj. Prawie codziennie się spóźniałem, a pragnę zauważyć, że jestem osobą punktualną i na zajęcia przychodzę na czas.
Aby tradycji stało się zadość, dziś też zaspałem. Może nie tyle co zaspałem, co nie wiedzieć czemu budzik w telefonie mi nie zadzwonił.

Budzę się. Widzę przez okno już piękne niebieskie niebo i od razu się zastanawiam ile już jestem spóźniony. Patrzę na komórkę i ...

O fuck!! Już 8:36!!

Szybki wyskok z łóżka i zacząłem smsować do Maćka. Nasz dialog wyglądał następująco:
R: Zaczęła się seminarka?? (8:37)
M: Tak. Na drugim piętrze w sali konferencyjnej. (8:38)
R: Kurwa. Dopiero wstałem. (8:39)
M: To biegusiem :P (8:39)
R: A sprawdzali obecność?? (8:44)
M: Tak. Ale do 10:40 mamy z jedną babką (8:48)

Na śniadanie to mogłem tylko popatrzeć jak wychodziłem, a zapachu porannej kawy nawet nie poczułem. Najwięcej czasu straciłem na pisanie wiadomości i wybieranie tego w co się ubrać; a ja w poniedziałki nie lubię myśleć co przyodziać, bo po weekendzie mam niezły bajzel w całym pokoju, gdzie są porozrzucane ciuchy w których chodziłem przez ostatnie dwa dni. Dobrze, że Iwonka poratowała mnie jabłkiem w czasie przerwy, bo całe seminarium burczało mi w brzuszku :]

Przybiegłem na przystanek i po szybkiej kalkulacji czekać na autobus czy dzwonić po taxi uznałem, że poczekam. W końcu studenci są biedni :P

Na zajęcia spóźniłem się bagatela 45 minut. Pani prowadząca zapytała mnie czy postaram się na kolejne zajęcia dotrzeć punktualnie. Naprawdę nie wiem, dlaczego moja twierdząca odpowiedź została skwitowana cichym śmiechem przez kolegów :P Bart powiedział, że ja powinienem dostać pół obecności a nie całą.

Tato stwierdził, że gdybym mu wczoraj powiedział, że dziś zaśpię to by mnie obudzi :] No bardzo pomysłowe:] Dziękuje za takie życiowe rady :]

Seminarium ogólnie ciekawe ale jak większość zgodnie stwierdziła, trwało kapeczkę za długo. No widzicie, wiedziałem kiedy przyjechać i o godzinę dłużej spałem. Ale na jutro chyba budzenie trzeba zamówić :P


Apdejt 21:50:
Dziś to jakiś dzień spóźnialstwa mnie dopadł. Rano na zajęcia, po południu spóźnienie na spotkanie koła naukowego, z którego musiałem wyjść wcześniej, aby zdążyć na fakultet z sądówki, na który spóźniłem się 20 min poprzez korki; a żeby tego jeszcze nie było za mało na 19 byłem umówiony ze znajomymi na gorącą czekoladę i oczywiście co... spóźniłem się :]

A na jutro zamówiłem już budzenie :P

1 komentarz:

  1. dobrze, że mam na zajęcia 6 min, na nogach. ;p

    m.

    OdpowiedzUsuń