Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

niedziela, 21 lutego 2016

Gorące krzesła

Pojechałem sobie do tych Czech. Ile hecy z tym było, to opowiadać można długo. Pogodę miałem różną. Deszcz, śnieg, mgłę, grad chyba też. Tylko jakoś lata nikt nie włączył. Ale już tak wracam i myślę, że kurczaka w curry z warzywami i makaronem na jutro zrobię do pracy na obiad. Pielęgniarki jak zawsze będą mi w talerz zaglądały i się dziwiły, że młody doktor, co żony nie ma, zawsze coś dobrego na talerzu sobie zaserwuje.

Nie wiem jak to jest, ale zawsze jak gdzieś sobie wyjadę w celach higieny umysłowej i odpoczynku to na blogu rozgrywają się ludzkie dramaty. Jak gdzieś wyjeżdżam, to mam taką zasadę, że nie korzystam zbytnio z internetu, poczty nie sprawdzam, wiadomości nie czytam. Wolę się poświęcić znajomym, dobrej książce, zabawie, zwiedzaniu czy co tam sobie innego wówczas planuję. Wszedłem do domu. Wyjąłem kurczaka z zamrażarki. Włączyłem radio. Leciało akurat Felix Jaehn - Ain't Nobody (Loves Me Better)Co prawda ja wolę wersję zmiksowaną, zwłaszcza w samochodzie słuchać albo przy odkurzaniu. Odpaliłem kompa, chciałem sprawdzić ile nowych, atrakcyjnych ofert na Grouponie dostałem, a tu po oczach bije ilość komentarzy.

I co tu się okazuję? Że ja to wręcz na 'gorących krzesłach' siedzę. Tylko nie widzę na drugim taborecie pani Frytki, ani Krzysztofa Ibisza w roli prowadzącego. Też nie wiem na jaki numer należy wysłać SMSy. Lubiłem te reality show Bar, zwłaszcza dlatego że było nagrywane we Wrocławiu, nawet w moim liceum. Czytam tu sobie te mądrości. Chciałem odpisywać po kolei na komentarze, ale stwierdziłem, że jednak pomysł osobnego posta będzie lepszy. Wrzuciłem mięso na patelnie, pokroiłem warzywa i tak mimochodem myślałem co by tu moim milusińskim odpisać.

Serdeńka złote, co po nocach nie śpicie i nad moją osobą debatujecie.

Zamiast płakać, to ja się raczej śmiałem. I to nie z tej książki, którą czytałem w weekend (ale o tym to innym razem). Naprawdę, żeby sobie na podstawie moich opowieści wyrabiać opinię? No kto jest taki głupi? Zobaczmy co jest napisane w trzeciej linijce na stronie głównej: Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą. Ktoś powie, że dopisałem to. Owszem, dopisałem, jakiś rok temu. Specjalnie na niebiesko, żeby było pod kolor tła. Niebieski mi pasuje. Dużo mam rzeczy w kolorze blue. Nawet w piątek jak tak chodziłem po sklepach, to głównie zwracałem uwagę na niebieskie ciuchy. Mam też inne kolory, i jak tak oglądałem koszule w innych kolorach to sobie też powtarzałem, że mam podobną (i często ona głównie w szafie wisi). Ahh, zagadałem się. 
Fuck, mięso mi się przypala, zaraz wrócę. 


Już jestem, nie martwcie się. Obiad uratowany, z głodu jutro nie umrę.
Jak już wspomniałem, należy się skonsultować przed przeczytaniem. Już w tym momencie czytelnik otrzymuje jasną informację, że należy moje wpisy traktować grubo przez palce, z przymrużeniem oka. Niektórzy nawet mówią, że zmyślam. Jak ktoś czyta mojego bloga od lat, to widzi jaki mam styl. Czasem jeden post jest lepszy, czasem gorszy, ale da się zauważyć, że stosuję ironię sarkazm, lubię się czasem ponabijać z kogoś, z siebie. Można się pośmiać, bo śmiech to zdrowie, hormony szczęścia się wydzielają. Ja mam pozytywne podejście do życia.

Jeszcze w piątek zdążyłem napisać, że nie jest to blog opiniotwórczy. Bo i co tutaj opiniować? Piszę sobie, to piszę. Po swojemu i swoimi słowami. Ważyć to ja mogę pomidory w supermarkecie, a nie słowa na moim blogu. Jak ktoś jest głupi i źle coś tutaj interpretuje to jego problem. Podobno ostatnie wybory pokazały poziom idiotyzmu naszego społeczeństwa, ale to chyba nie do końca prawda, bo przecież nie głosowali wszyscy. Anyway. Nie zamierzam pisać pod publiczność. To nie są nowe "Wiadomości", to jest mój prywatny blog. 

Medycyna jest trudna. I niestety praca w szpitalu to nie jest sielanka. Nikt nikomu nie daje różowych słoneczek, za to że się ładnie uśmiecha i nie robi na koniec roku plebiscytu na najbardziej słodkiego i słonecznego doktora. Tu spięcia między ludźmi były, są i będą. Jakbym pisał, że jest kolorowo to bym był cacy, ale jak napisałem inaczej to jestem bee. Pękam ze śmiechu. To nie Leśna góra, jak napisał student VI roku leku. A czy może napisał ktoś do producenta "Na dobre i na złe", że rzeczywistość w serialu jest przekłamana? Przecież go oglądają miliony Polaków, mnóstwo ludzi napalonych na medycynę. A później się okazuje, że wcale tak nie jest. Że pacjent nie będzie miał operacji od ręki tylko za 2 lata, że musi sobie na SORze kilka godzin posiedzieć, że lekarz po 10 godzinach pracy nie wyjdzie do niego z uśmiechniętą buzią, aby mu pomóc. I tych 'że' można jeszcze wymieniać w nieskończoność. 

Czytałem i czytam wiele blogów i różnych artykułów. Ale zanim wyrobię sobie zdanie na jakiś temat to zasięgnę informacji u wielu źródeł. A jeśli ktoś głupi i naiwny to nie mój problem, że wszystko od razu przyjmuje za pewnik. Albo niech nie czyta internetu, albo niech wraca do szkoły się poduczyć. Nie moja wina, że niektórzy są tak leniwi, że poszukiwanie informacji ograniczają do wikipedii. Poza tym jakbym chciał wygłaszać opiniotwórcze wywody, to bym się podpisał imieniem, nazwiskiem i tytułem, a to akurat robię w innych miejscach. Tak na marginesie, to ten tekst o łapówkarzach ktoś napisał z własnego doświadczenia? Z tego co wiem, to teraz jest epoka prywatnych gabinetów.

Każdy sobie może skomentować, wyrazić zdanie. To wolny kraj. Nie zablokowałem możliwości komentowania, a komentarze przyjąłem do wiadomości.. Ale bez przesady z gloryfikowaniem mojej osoby, jako autorytetu czy bohatera. Proszę się nie ośmieszać. Gdy popatrzę na statystki blogowe, to widzę, że dużo wejść na stronę jest z krajów trzeciego świata. Czyżbym miał aż takie szerokie grono czytelników wśród Murzynów? Ile osób tu regularnie zagląda? 50? Może 100. No wielka mi publiczność, w porównaniu do "Ostrego dyżuru" - ten serial to dopiero miał działalność opiniotwórczą. Jak ktoś ma misję zbawiania świata, to nie przeszkadzam. Ja się nie bawię w misję zbawiania świata i pokazywania wszystkiego w różowych barwach.

I tyle w temacie.
O obiad już mam gotowy. Chyba będę  mieć dobry humor w tym tygodniu :D

Zapomniałbym!!
Kiedy będzie rozwiązanie konkursu smsowego?? Kto odpada?? Ja czy Frytka?? :D

12 komentarzy:

  1. Znaczy, doktorku, podpadłeś już pielęgniarkom, podpadłeś kolegom co mają nieprzelotny kontakt z przytomnym pacjentem, no i... zanosi się na to, że lada moment podpadniesz Murzynom. Pytanie tylko czym? :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że myślałem, że pierwszy komentarz będzie z pytaniem o przepis na kurczaka. Rozczarowany się czuję :P

      Usuń
    2. Kurczak nie zając... A stos pod Tobą to się może rozpalić we mgnieniu oka. :-)

      Usuń
    3. Już widzę jak jest układany z wysuszonego bambusu :D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No też tak pomyślałem. Chociaż biorę jeszcze pod uwagę bambus :D

      Usuń
  3. A ja zapytam o tego kurczak, narobiłeś smaka :)))))
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierś z kurczaka pokroić w kostkę. Podsmażyć. DO tego wrzucić warzywa pokrojone w paseczki: paprykę, por, marchew (jest też wersja z pomidorami i cukinią). Wszystko razem dusić na patelni aż będzie miękkie. W miedzy czasie doprawić solą, pieprzem, jakaś przyprawą do kurczaka czy gyrosa, oraz curry (duzoooo). Wrzucić chiński makaron pokruszony. Zalać wodą (około 250-300ml) i na otwartej patelni, na średnim ogniu smażyć, aż do wyparowania wody.

      Usuń
  4. Dzięki :) idę zrobić bo mi język ucieknie :)))) A makaron to jaki najlepszy bo są różne a to robi duuużą różnicę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki do zupki chińskiej (np. VIfon :)

      Usuń
    2. Podobne danie robiła moja dawna współlokatorka z lekarskiego właśnie :P
      Ale dużo curry to musi być pyszne :)

      Usuń
    3. Oczywiście żółte curry. Z zielonym nie próbowałem jeszcze.

      Usuń