Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

czwartek, 4 lutego 2016

Reanimacja

Wczoraj mieliśmy obowiązkowy trening z reanimacji noworodków.  Trzeba było specjalnie po pracy zostać, ale przynajmniej jedzenie było gratis. I punkty edukacyjne.

Samo szkolenie z noworodków bardzo profesjonalnie przygotowane. Najpierw cześć teoretyczna, a później praktyczna w grupie. Nawet mogłem sobie preparować żyłę pępowinową. Chociaż ja wolałem intubować noworodki. Położne stwierdziły, że wentylacja na maskę nie jest taka banalna jak to się wydaje z boku. Co racja to racja.

Dzisiaj wróciliśmy do naszych stałych zajęć i jak to się sporadycznie zdarza u nas na oddziale, trafiła nam się reanimacja, ale osoby dorosłej. Krzysiek sobie ją spokojnie prowadził. Bardzo profesjonalnie to wyglądało. Zwłaszcza, że personel pomocniczy wiedział co ma robić, a nie biegał chaotycznie łapiąc się za głowę. To co? Jeszcze 10 minut masażu?

Jak jeszcze wczoraj ratowanie fantomów noworodkowych wychodziło nam całkiem skutecznie, tak dzisiaj już nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz