Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 13 października 2015

Dzień chaosu

Dzień chaosu mam prawie za sobą. Ordynator na urlopie to widać, że panuje wolna amerykanka. Pielęgniarek też u nas brakuje to mi podesłali na blok Janinę z intensywnej. Janinka rok temu pracowała przez parę miesięcy na bloku, ale teraz siedzi na OIOMie i już połowę rzeczy zapomniała co z czym jak i po co. Ogólnie jest ona miła, sympatyczna, ale pracuje bardzo chaotycznie i chyba nie wie na czym w danej chwili się skoncentrować. Może dlatego dzisiaj praca tak wyglądała i złe fluidy przyciągała.

Siedziałem na chirurgii i znieczulałem do przepukliny pachwinowej, którą operował Vacek. Zwykle to mi się pacjenci psują, ale tym dla odmiany razem popsuł mi się respirator. Słyszę, że jakoś dziwnie mi gwiżdże, a jak go przełączam na automat to mu wręcz powietrza brakuje. Gdzieś jakby nieszczelność była. Z pomocą miał mi przyjść doktor Kowalski - im dłużej nie przychodził tym bardziej się cieszyłem, że jeszcze nie obrócił całej operacji w katastrofę. Zanim dotarł na moją salę, to Michał przyjechał z nowym respiratorem z sali obok.

Vacek: Rafał, wszystko tam w porządku?
Ja: Tak, wszystko dobrze, nie przeszkadzajcie sobie. [w sumie to całkiem zapomniałem, że za parawanem mam chirurgów].
Vacek: Ale coś mówiłeś, że pacjent się nie wentyluje.
Ja: Nie przejmujcie się. Na automacie nie chce działać, ale na ręcznym jedzie. Mam tu taki mały problem techniczny i muszę zmienić respirator. Operujcie.
Vacek: To jak się nie wentyluje, to może zrób pacjentowi usta-usta :P
Ja: To jest ostateczność, na którą i tak się nie zdecyduję :P

Jak uporaliśmy się z przepukliną (po zmianie maszyny wszystko było w należytym porządeczku) to następna w kolejce była operacja usunięcia pęcherzyka żółciowego metodą laparoskopową. Pacjent kompletnie mi nie znany - żadnej informacji o nim nie posiadałem, poza tym że kiedyś miał hemikolektomię. Operować miał zastępca ordynatora chirurgii i Vacek. Pacjent nieokablowany, Janina nie wie za co się złapać, a ja tonę w jego histerii choroby. Nie wiem jakie leki dostał, nie wiem jakie bierze, nie wiem ile ich bierze, nie wiem jakie ma alergie, nie wiem czy uciekać przez drzwi czy przez okno. Totalny chaos. Chirurdzy już się umyli i zaczynają się niecierpliwić, bo ja z pacjentem rozmawiam (dokładniej to próbuję wydusić z niego jakieś informacje) zamiast go intubować. 

Zastępca ordynatora: Czy długo jeszcze mamy czekać?
Ja: Tak. Pacjent nie został obejrzany przez nikogo z anestezjologów i muszę mu wyjaśnić co i jak. Nikt z chirurgów nie zadzwonił i nie pochwalił się, że będzie ostry pęcherzyk.
Zastępca ordynatora: Przecież dr Szymon rano wam tutaj mówił.
Ja: Owszem mówił, ale wtedy to po pierwsze nie było pewne czy będzie operacja. A po drugie jak on to powiedział, to j potraktowałem to jako ciekawostkę dnia. Przecież nie zostawię jednego pacjenta na stole, i nie pobiegnę obejrzeć drugiego. Chirurdzy mają dzwonić na oddział, do ordynatora, albo do profesora. Proszę zobaczyć jak ten pacjent jest obciążony. Pół interny w nim ma swoje odbicie. A ile alergii, ale w wywiadzie jakoś żadna nie jest wpisana. A jak dojdzie do jakiś komplikacji to czyja będzie wtedy wina? Pewnie moja.
Zastępca ordynatora: Ale to może pan sobie doczytać później.
Ja: Panie doktorze, tu jest wystarczająco duży chaos, więc proszę mi tu nie wprowadzać jeszcze  większego zamieszania niż po wielkim wybuchu. Będzie tak jak zadecyduję. Zaczekać trzeba chwilę lub dwie.

No i tak czekali. Ja zaintubowałem - wentylacja na maskę oczywiście z atrakcjami. Janina kompletnie nie słucha co do niej mówię i tylko wprowadza zamieszanie. Doszliśmy do momentu, że ciśnienie było książkowe, operacja sobie leciała - względny spokój, więc postanowiłem zjeść obiad, zastępstwo pozostawiłem, które się szybko zmyło. Wróciłem po 10, może po 12 minutach i jakoś dziwnie mi jasno na sali. 
Ja: Pani Janino, chirurdzy operują jednak na otwarto.
Janina: No tak.
Ja: To dlaczego pani mnie o tym fakcie od razu nie zawiadomiła? Ja wracam na salę, a tu niespodzianka. Brzuch rozpruty po prawej stronie.
Janina: Ale z pacjentem nic się nie dzieje.
Ja: Nie ważne. Ja muszę wiedzieć to od razu. Poza tym ciśnienie 165/104 to nie jest takie książkowe. Mówiłem, że należy mnie informować. Ehhh wszystko na mojej głowie.

Dzień chaosu dobiega końca. Zostało mi tylko prasowanie. Może lepiej odłożyć je na jutro?

19 komentarzy:

  1. pamiętasz pierwszego pacjenta, który zmarł podczas Twojej pierwszej operacji? jak sobie z tym wtedy poradziłeś, a jak teraz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przypominam sobie, aby mi zmarł jakiś pacjent w czasie operacji.

      Usuń
  2. Znieczulenie podpajęczynówkowe,, zakłada"? (nie wiem jak to nazwać)anestezjolog czy pielęgniarka anestezjologiczna? Pacjenta boli takie wkłucie, dostaje coś przeciwbólowego przed tym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leki do przestrzeni podpajęczynówkowej podaje lekarz. Nie wiem czy pacjenta boli - jedni się skarżą inni nie. P/bólowo niektórzy dają fentanyl (0,1mg), a inni tylko zamulą za pomocą dormicum. Jak pacjent jest dobrze spremedykowany to nie potrzebuje nic dodatkowo. No i oczywiście miejscowo dostaje lek znieczulający.

      Usuń
  3. To lekarz powinien być cały czas przy pacjencie a nie pretensje do pielęgniarki masz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, że miałem prawo mieć pretensje. Zwłaszcza jak ktoś się nie skupia na tym co w danej chwili jest ważne.

      Usuń
    2. Jakbyś nie wylazł z sali nie byłoby problemu.
      Świnia sama worek drze a kwiczy!

      Usuń
    3. Jeśli umiejętność czytania ze zrozumieniem jest taka sama jak poziom wypowiedzi, to nie dziwię się jakości Twojego komentarza.
      Chociaż w sumie też bym się nie podpisał pod takim komentarzem, bo byłoby mi wstyd.

      Usuń
  4. 1. Łatwiej, lepiej jest znieczulać i intubować pacjentkę niską i drobną czy potężniejszą, otyłą? Czy nie ma różnicy? Pomijam to, że lepiej Ci się pewnie patrzy na niska i drobną :P
    2. Jak do operacji wystarczy tylko znieczulenie miejscowe, a pacjent bardzo boi się operacji, albo wolałby mieć znieczulenie ogólne to jest możliwość by dostał coś na uspokojenie?
    3. To prawda, że tuż po wybudzeniu z narkozy pacjenci gadają różne głupoty, śmieszne rzeczy albo takie których woleli by nie powiedzieć? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Wzrost nie ma nic do rzeczy. Waga już trochę bardziej, ale czasami nawet 120 kg nie robi tylu problemów co 75 kg - więc bym nie uogólniał. Każdy pacjent jest inny i trzeba go indywidualnie ocenić pod kątem trudności.
      2. Tak jest. Jak się uprze to można zrobić i znieczulenie ogólne.
      3. Jedni coś tam gadają, a inni nie. Zwykle niewyraźnie więc nie wiem czy chcieli to powiedzieć czy nie :]

      Usuń
  5. lubisz kłuć ludzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem sens pytania...

      Usuń
    2. w sensie czy lubisz robić zastrzyki, wkłucia dożylne itd.?

      Usuń
    3. Nie mam zdania. Trzeba zrobić to zrobię.

      Usuń
  6. Jako lekarz trzymasz w domu różne leki również te w czopkach i ampułki oraz igły, strzykawki, bandaże etc.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A po co mi te różne leki? Jak będę potrzebować to kupię. Szkoda miejsca na składowisko.

      Usuń
  7. Kto przenosi pacjenta z łóżka na stół operacyjny?

    OdpowiedzUsuń