Zacząłem sobie dzisiaj występy od znieczulenia dzieci. Mój ordynator widać też nie lubi dzieci znieczulać, więc nie chciał się za to brać. Jego przewaga nade mną polega na tym, że on mnie może wysłać na salę dziecięca, a ja jego nie za bardzo. Z racji tego, że anestezja dziecięca nie jest moim konikiem, to skonsultowałem wszystko dokładnie z Julitą - w razie większych problemów kazała się zawezwać.
Dzieci zostały zrobione, to niechcący trafiłem na ortopedię. Złamanie piszczeli. Takie deja vu z wczoraj. Operatorem był napiętnowany przeze mnie ordynator ortopedii. Widać po akcji z alergią nie wyciągnął żadnych wniosków, bo po tym jak zaintubowałem pacjentkę, to mnie zapytał o uczulenia, w tym o ten osławiony już nikiel. Jak stałem tak usiadłem z wrażenia. Tak trudno zajrzeć do historii choroby przed operacją? Tym razem miał więcej szczęścia, bo pacjentka nie była na nic uczulona.
Dobrze, że posiedziałem tam tylko pół godziny i ordynator odesłał mnie do hemikolektomii. Tak więc spokojnie przed godzinę przygotowywałem sobie pacjenta. Założyłem centralkę, PDK, tętniczkę. Szef czasem tylko zajrzał jak mi idzie i nic mi się nie wtrącał. Miał zdecydowanie dobry humor dzisiaj. Co prawda nie byłem do końca pewny czy to moje PDK działa jak należy, ale pół godziny okazało się że działa wręcz zajebiście. Po intubacji przyszedł i mnie zmienił, żebym poszedł zjeść obiad.
Jak wróciłem z obiadku, to nie byłem specjalnie zaskoczony, że pacjent był popsuty. Szef sam stwierdził, że chyba trochę przesadził z lekami, ale ciśnienie 180/110 trochę go zaniepokoiło. I dlatego po 5 minutach osiągnął wartość 63/42, z którym to już ja miałem sobie radzić dalej. A ja to miałem ochotę na poobiednią drzemkę niż na walkę z hypotonią, która trwała 15 minut.
Kiedy tak od dobrej godziny wszystko było w porządku i wyskoczyłem do dyżurki się napić dosłownie na momencik, to z drugiej strony musiał szef wejść. Z zeznań pielęgniarki jego pytanie było następujące: A gdzie jest mistrz od tej narkozy? Ale zanim zdążyła mu odpowiedzieć to ja już wróciłem. Ordynator popatrzył na monitory, na protokół.
Ordynator: To ja idę już do domu. Dr Julita ma dyżur. Dzwoniła już może, czy przyjdzie pana zmienić?
Ja: Nie dzwoniła.
Ordynator: To jak przyjdzie to pan może też już iść, a jak nie to trochę dłużej pan sobie posiedzi. Do jutra.
Patrząc na to jak praca po drugiej stronie parawanu wrzała, to zanosiło się jeszcze jakieś 2 godziny. Na szczęście Julita długo nie kazała na siebie czekać.
Jestem nowa, próbowałam rozszyfrować z wcześniejszych postów, ale coś mi się nie udało :D W jakim mieście pracujesz? A, właśnie... Polecasz umed we Wrocku czy nie? Bo sama już nie wiem gdzie iść ;)
OdpowiedzUsuńUczelnia jak każda inna. Jak się trafi na fajnych prowadzących to jest fajnie. Jak się ma pecha to można mieć i przez 6 lat horror:]
Usuń