Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 6 października 2015

Spokojna praca

Zdarzyło mi się dzisiaj plastusiom znieczulić pacjentkę. Operowała jak zwykle szefowa plastusiów, za którą większość nie przepada, ze względu na jej zarozumiały charakter. Osobiście mam podobne zdanie o niej, ale z drugiej strony z plastusiami nie ma problemów jeśli chodzi o komunikację z anestezjologami. Pacjenci ustawieni, przygotowani do zabiegu, wyniki jak z podręcznika do fizjologii, więc wizyta przedoperacyjna jest wręcz formalnością.

Rudą wysłałem na śniadanie, bo nie chciałem, aby mi się kręciła i przeszkadzała. Tym bardziej, że nie było co robić i lepiej niech czas spędzi na "nicnierobieniu", ale nie w mojej obecności. Jak szefowa plastusiów operuje, to raczej sobie z zabiegowcami nie pogadam. Dlatego zaopatrzyłem się w materiały edukacyjne. Aż tu nagle odzywa się do mnie plastusiowa szefowa.
Plastusiowa szefowa: Pan to doktorze ma taką spokojną pracę.
Ja: A co konkretnie ma pani na myśli?
Plastusiowa szefowa: Siedzi pan sobie, coś tam napisze, teraz widzę, ze gazetkę pan czyta. A ja po łokcie we krwi jestem.
Ja: To literatura fachowa, oddaje się właśnie samokształceniu.
Plastusiowa szefowa: Ale ma pan czas na czytanie, a ja tu się muszę przy stole nastać.
Ja: Pani doktor, tylko że jak coś zacznie się dziać to ja jestem ostatnią deską ratunku, dlatego trzeba się rozwijać w każdej możliwej chwili. Poza tym ile to awantur jest z chirurgami.
Plastusiowa szefowa: Fakt, jak zabiegowcy nie wiedzą już co robić, to wzywają anestezjologa.
Ja: No właśnie... nawet sobie pani nie wyobraża do czego oni czasem wzywają... I jak to niektórzy mówią, że kiedy oni po nas dzwonią, to znaczy że od 5 minut już tam powinniśmy być i ratować sytuację...
I to by było na tyle jeśli chodzi o rozmowy z plastusiową szefową. Przez najbliższe pół roku pewnie się znowu do mnie nie odezwie.

Za to rozbawiła mnie rodzina jednej pacjentki, która dzisiaj premedykowałem na urazówce. Zapytali z nadzieją na koniec rozmowy czy to ja będę znieczulać. Powiedziałem, że jest taka szansa, ale jutro się okaże jak się podzielimy operacjami. Jeśli nie, ja to na pewno jakiś anestezjolog będzie. Na co córka odpowiedziała: To dobrze, że nad mamusią będzie czuwać chociaż jakiś jeden lekarz w czasie operacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz