Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 4 marca 2015

Nowi rezydenci, nowi bohaterowie

Pojawili się w szpitalu nowi rezydenci pragnący zostać kiedyś w przyszłości specjalistami. Swoją obecnością nieco ubarwili nasze środowisko. Pojawili się już dawno, ale tak jakoś dopiero teraz mnie naszło, aby o nich napisać. Miałem już trochę czasu, aby ich poznać.

Rezydent nr 1 - Dymitr
Dymitr przybył ze Wschodu, a dokładnie z Ukrainy. W przyszłości chciałby zostać chirurgiem. Plany ambitne, ale wykonanie mu się chyba średnio podoba. Przez pierwsze tygodnie jak go sobie obserwowałem przy stole operacyjnym, to miałem wrażenie, że się nudzi. Może myślał, że od razu zrobią go operatorem od jakiejś spektakularnej operacji, a tu się okazało, że haki ma trzymać. Chyba nie przypadło mu to zadanie do gustu. Poza tym w kontaktach międzyludzkich też nie zabłysnął. Pielęgniarki same mi mówiły, że taki jakiś gburowaty i nieco nieogarnięty - fakt, że raz mało go nie rozsterylizowałem, bo mi się kręcił niepotrzebnie koło mojego wózka z lekami. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mi się od razu wydawał miły i sympatyczny, ale może to taki typ urody. Trudno mi coś więcej o nim powiedzieć, bo jakoś nie złożyło się nam na dłuższą rozmowę.

Rezydentka nr 2 - Agnieszka
Agnieszka chce zostać internistką. Rok temu kiedy była jeszcze u nas w szpitalu na stażu, to myślała o ginekologii, ale chyba woli mieć w gronie pacjentów przedstawicieli obu płci. W mojej ocenie uchodzi za osobę ambitną, bo od roboty nie stroni. Poza tym jest całkiem sympatyczna, ale też zbyt dużo o niej powiedzieć nie mogę. Na internie za często nie bywam, bo nie mam po co. Chyba, że jakimś cudem znajdzie się tam pacjent chirurgiczny (o takie cuda to akurat nie trudno).

Rezydent nr 3 - Ludwik
Ludwiś na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie wesołego chłopaczka, któremu nieco zamarzyła się kariera na wziętego chirurga. Jak na początkującego zabiegowca, nie ma syndromu 'co to nie ja' (o koledze z Ukrainy można by już tak powiedzieć). Z tego co mi mówił, to myślał  o anestezjologii, ale ostatecznie trafił na drugą stronę bariery. Ale i tak czasem zawraca mi głowę i pyta co znaczą te moje kolorowe wykresiki na ekranie. Ogólnie to on wszędzie wsadza swój nos, gdzie popadnie. Nie wiem czy to źle czy nie - mi to nie sprawia problemu.  I ciasto jeszcze wczoraj przyniósł. Widać, że szuka przyjaciół.

Rezydent nr 4 - Vaclav
Vacek jest z Czech (do czech dzwoimy za darmo - jak to było w reklamie:P). Czesi to taki pozytywny naród - takie wesołe Pepiczki, które nikomu krzywdy nie wyrządziły swoim istnieniem. Właściwie to nie wiem na jakiej zasadzie Vaclav tu jest, bo coś stwierdził, że on jeszcze nie jest lekarzem, czyli by wychodziło na to, że robi coś jakby staż podyplomowy. No ale ogólnie ma plakietkę z napisem lekarz. Ja nie wnikam, co tam jemu wolno a co nie. Ale może coś mu brakuje do PWZ, bo widziałem go na bloku tylko raz i to w roli obserwatora. A jak wpadam na chirurgię premedykować, to on zwykle jakiś wypis dzierga (choć to typowe zadanie dla początkujących na chirurgii). Dziś go Janek na papierosa wyciągnął, bo on ciągle tylko przed tym komputerem siedzi. Jak Vaclav przyniesie smażony ser, to nie omieszkam go polubić.

Rezydentka nr 5 - ???
Właściwie to niedoszła rezydentka. Osobiście nie poznałem, ale dowiedziałem się o jej istnieniu z opowieści. Podobno chciała zrobić specjalizację po swojemu i uznała, że może samodzielnie wywrócić program specjalizacji do góry nogami. Zapragnęła zacząć od intensywnej terapii, bo planuje też zostać specjalistą od ratunków i intensywna terapia się jej do tego już teraz przyda. Pan ordynator nie zgodził się na taki wariant, bo on jest starej daty i uważa, że należy najpierw nauczyć się wentylować, intubować i opanować nieco znieczulenia, a później pchać się na OIOM. Rzekomo się wykłócała, że w niektórych szpitalach zaczynają speckę od oddziału, ale ordynator nadal trzymał się swojego zdania. Na OIOMie nie wyuczy się tak intubować jak na bloku (z czym się w zupełności zgadzam). Powiedział jej, że jak chce zaczynać od intensywnej terapii to albo niech szuka innego szpitala, albo niech przyjdzie za 2 lata jak będzie już umieć dobrze intubować. Nie wiem co ona postanowiła, ale nie zanosi się, aby grono anestezjologiczne się powiększyło o nowy narybek.
Przy tej okazji przypomniała mi się jedna znajoma ode mnie z roku, która już o sobie wyrobiła zdanie, że jak ona nie zaintubuje to specjalista też nie - zwykle dużo miała do powiedzenia, a niewiele wiedziała.

To tyle jeśli chodzi o prezentację nowych postaci. Międzynarodowo się u nas zrobiło. Na pewno niebawem pojawią się jakieś historie, w których będą brali udział. Mnie również tam nie zabraknie. Nowe odcinki już wkrótce.

4 komentarze:

  1. Czekałam na post o rezydentach:) Duży narybek i dużo zabiegowców. Duży przekrój charakterów, więc pewnie z nimi będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może być interesująco z tyloma różnymi osobowościami.Ludwik już mi się podoba,za to ciasto;P i dociekliwość ! :)

    Flo

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też jest rezydent-Ukrainiec, ale on już specę robi długo, swoje widział i jest ogarnięty. A do tego uprzejmy :D Żyć nie umierać :D

    Trzymaj się tam i delektuj ciastem ;]

    OdpowiedzUsuń