Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

niedziela, 15 marca 2015

Kurs usg

Wybrałem się na dwa dni na kurs z ultrasonografii w anestezjologii. Starzy wyjadacze bloki i inne cewniki zakładają w ciemno, ale technika pozwala trochę to łatwiej zrobić i chyba bezpieczniej przy okazji dla pacjenta. Czekałem na ten weekend od miesiąca - przez co też nie mogłem nieoficjalnie być pod telefonem na wypadek operacji przez weekend. Ordynator już od dawna mi o usg głowę suszył, kazał jechać to pojechałem.

Merytorycznie jestem bardzo zadowolony. Teoria była przedstawiona krótko, zwięźle i na temat, czyli tak jak lubię. Tych bloków można naprawdę dużo robić - jakby się uprzeć to i do wycięcia wyrostka można. Praktycznie też było całkiem dobrze, bo pracowaliśmy w pięcioosobowych grupkach i każdy mógł się usg bawić do woli. A jak niektóre grupki robiły przerwy sobie to w sumie wychodziło po dwie osoby na jednego prowadzącego.

W mojej grupie to byłem rodzynkiem. Jeden facet (ze zgrabnym tyłkiem w dodatku) na cztery dziewczyny. Dobrobyt. Jak padało pytanie kto chce się pierwszy pobawić głowicą, to jakoś tak wychodziło, że zawsze ja. Nie wypadało odmawiać.

Poznałem się przy okazji z jedną dziewczyną, co robi speckę w ośrodku chorób serca - z czego średnio jest zadowolona, bo za rok ma egzamin, a brakuje jej dużo procedur do zrobienia, które ja będę robić już na roku drugim. Dobraliśmy się idealnie. Ja lepiej robiłem usg naczyń górnej części ciała (jak ty to zrobiłeś, ze tak od razu tętnicę znalazłeś jak tylko głowicę przyłożyłeś, a ja nie mogłam przez parę minut - ja to nazywam szczęściem, bo w moim przypadku trudno mówić o doświadczeniu), natomiast nerwy znowu lepiej znajdywałem na nogach. Ona za to odwrotnie. Tak więc nawzajem się uzupełnialiśmy. Poznaliśmy gościa, który mógłby być naszym ultrasonograficznym guru - dosłownie wymiatał (a też jeszcze specki nie zrobił). Ale z drugiem strony gdyby u mnie robiło się tego dużo, to też bym miał o tym takie pojęcie. Dosłownie każde jego słowo chłonąłem jak gąbka, bo tak fajnie opowiadał.

Jedyne co nam nie przypadło do gustu to catering - tydzień temu na bezpłatnej konferencji był o wiele lepszy. A tu kasę dostali (niemałą w dodatku) i jedzenie byle jakie. Dziś było nieco lepsze niż wczoraj (dziwne, że większość wybrała danie wegetariańskie), ale i tak szału nie zrobiło.

Certyfikaty dostaliśmy. Od jutra można legalnie ćwiczyć na pacjentach.

Ps. Zauważyłem, że znowu rozwinął się jakiś aktywista spamowy wpisujący niby to komentarze adekwatne do tekstu jaki jest w poście. Sprostuję jego komentarz i wyjaśnię, że włoski to chyba bardziej do hiszpańskiego i francuskiego podobny niż do polskiego.

10 komentarzy:

  1. Miałeś pisać wcześniej, gdzie się szkolisz, żeby ewentualnie audiencji udzielać stałym czytelnikom ;)
    player81

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na audiencje tym razem i tak czasu by nie było :P

      Usuń
  2. Jak masz w szpitalu orto to można sobie fajnie poćwiczyć blokady wszelakie. Hadzicia już nabyłeś? ;)
    masia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orto mamy, ale żeby jeszcze samodzielnie robić bloki to jeszcze trzeba się nauczyć od kogoś, a z tym jest trudniej, bo nie mam za bardzo od kogo.

      Usuń
    2. Jeszcze troche i do zaintubowania bedzie potrzebne USG. Poza wyjatkami typu TAP nie widze przewagi usge nad stymulatorem. No ale ja jeszcze z epoki identyfikacji nerwu na parestezje ;)

      Usuń
    3. Do zaintubowania to mam videolaryngoskop :P
      A co do stymulacji, to jedna babeczka mówiła, że nie raz zdarza się, że nie jest pewna obrazu w usg i korzysta ze stymulacji. Mój ordynator też usg nie używa do bloków (jeśli już je robi, bo to rzadkość), ale stwierdził, że skoro mamy usg to mogę się nauczyć. On się czuje już na to za stary :P

      Usuń
  3. A Wlocha da aie zrozumiec jesli mowi wolno i wyraznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a u nas w klinice usg nie ma, jak sie chce to trzeba pozyczać z łaską od radiologów - stad na oicie wkluc uczymy się na slepo. Szef twierdzi, że dla nas to lepiej niby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla uczącego się może i lepiej, dla pacjenta jednak nie. Usg jednak pomaga uchronić pacjenta przed komplikacjami (przynajmniej je ograniczyć i zmniejszyć na nie szanse).

      Usuń