Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

czwartek, 29 stycznia 2015

Duże operacje

Zapanowała w tygodniu (w sumie od wczoraj) moda na duże operacje. Takie, żeby potrwały minimum 3 godziny. Ja takie zabiegi w sumie wolę bardziej niż te wszystkie rewizje rany, bo człowiek siedzi w jednym miejscu i skupia się tylko na jednej operacji, a nie takie latanie po całym bloku z pacjentami.

Najfajniejsza była wczoraj, bo ginekolodzy do spółki z chirurgami operowali i cały brzuch rozkroili. Mi przypadła pierwsza godzina narkozy tej pacjentki, bo później musiałem udać się na wycieczkę do studia photoshop z pacjentem, aby mu do głowy tomografem zajrzeć. Przy okazji wypiłem sobie kawę z szefową radiologii, opowiadaliśmy sobie nawzajem o tym jak i gdzie nam urlop minął  i to jak to Horrorlinery powinny być wycofane z użytku.

Jak od fotografa wróciłem (notabene nie było specjalnie po co tam jechać, gdyż w głowie żadnego krwawienia ani obrzęku nie było), to trafiła mi się do znieczulenia hemikolektomia. Pacjent był właściwie stabilny, dopóki mój ordynator nie przychodził zajrzeć jak mi idzie i nie poprawiał tego co było dobrze ustawione. Ordynator jakiś czas temu kupił sprzęt do mierzenia EEG i ma duże parcie na to, aby z tego korzystać. Ja akurat średnio lubię tę zabawkę, bo z nią różnie bywa. Na podstawie tego co mi to pokazywało, to by znaczyło, że pacjent był kompletnie nieznieczulony- ordynator postawił pacjenta doznieczulić i psuł mu przez to ciśnienie. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że coś źle działa, bo reszta parametrów była w porządku. Skończyło się tak, że dzięki niemu musiałem podłączyć pompę z aminami, a on dał nogę i uciekł na oddział.

Dzisiaj mnie odesłano na ortopedię. Z dużych operacji była tylko w planie amputacja odbytnicy na chirurgii i przypadła w udziale Julicie. Jakoś nie była tym zachwycona. Tym bardziej, że zanim jeszcze doszło do tej operacji to trafiła jej się ostra laparotomia. Był moment, że mnie tam ściągnęła do pomocy na pół godziny (szczęśliwie moje artroskopie leciały bez zakłóceń). Julita próbowała założyć wkłucie to żyły szyjnej (przy czym nawet usg jej nie pomagało), ponadto ja jej przeszkadzałem, bo chirurgom zachciało się sondy do żołądka wsadzić, a pielęgniarka pobierała krew na badania i krzyżówkę, bo chirurdzy o takich elementarnych sprawach nie pamiętają. Nie dziwota też, że krew leciała na wszystkie strony, skoro INR był dużo ponad 3 (przy Hb 3,9).

Wróciłem do siebie na ortopedię i po jakimś czasie pojawiła się plotka, że będzie hemikolektomia, bo ktoś w czasie kolonoskopii przebił jelito. Fajnie, kolejna duża operacja, może o 18 zaczną, bo wcześniej nie ma gdzie i nie ma kto. Mi i tak dołożyli żylaki miedzy artroskopię a złamanie kostki, więc wiedziałem, że na mojej sali to miejsca na wycinanie jelit nie będzie. Zresztą na OIOMie i tak nie ma miejsca, bo już stali pacjenci zajmują łóżka w sali budzeń. Tak mi się w sumie wydawało, bo za jakąś godzinę zadzwoniła do mnie Julita:
Julita: Wiesz, że wypadła ci operacja?
Ja: Jak to wypadła? Która?
Julita: Złamanie kostki.
Ja: No to ja teraz będę mieć dziurę w planie, bo później jeszcze miałem mieć rewizję
Julita: Może niekoniecznie...
Ja: Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ktoś próbuje mi wcisnąć tą hemikolektomię?
Julita: No pojawił się taki pomysł...
Ja: To przekaż pomysłodawcom, że nie wyrobią się w czasie w jakim będę jeszcze w pracy.
Julita: Najwyżej skończy za ciebie lekarz dyżurny.
Ja: Dyżurny to będzie kończył twój zabieg. Zobacz, która jest godzina, a ty zaczynasz dopiero pięciogodzinną operację.
Julita: W sumie racja. To będzie trochę za dużo dla jednej osoby.
Ja: No właśnie, więc można wrócić do pomysłu zoperowania tej kostki.

Złamanie kostki nie wróciło na dzisiejszy plan. A powstałą dziurę wykorzystałem na obiad. Jak wychodziłem z pracy to amputacja odbytnicy była jakoś w połowie. Hemikolektomia ma być zrobiona na dyżurze, więc roboty mają na cały wieczór. Zaoferowałem się, że w razie jakby coś niedużego im na ostro jeszcze wypadło i znaleźliby się operatorzy, to mogę podjechać do szpitala i znieczulić. Daleko nie mam. Byle by nie później niż 23.

Jutro piątek, a plan operacyjny rozbudowany wybitnie jak w poniedziałek. I też będzie duża operacja. Ja naprawdę lubię swoją pracę :)

38 komentarzy:

  1. Jak Cię lubię, tak o samolotach, to jednak poczytaj sobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tak wystarczyło, że się przeleciałem i wyrobiłem sobie zdanie nt. przewoźnika LOT :] Jeśli jeszcze raz będę musiał skorzystać to tylko i wyłącznie, gdy naprawdę nie będzie innej alternatywy.

      Usuń
  2. Ale się dzieje...
    Kiedy poszedłeś do studia fotograficznego,to kto czuwał na pacjentką?
    Kiedy pomagałeś dr.Julicie,to kto zajmował się pacjentem z artroskopią?
    Czy w czasie operacji możesz gdzieś wyjść?(wychodzi mi na to,że tak),czy musisz obserwować pacjenta i wpatrywać się w te wszystkie parametry jak sroka w gnat?;P;)
    Ależ Ty wspaniałomyślny jesteś;)tak się zaoferować z tą pomocą w razie czegoś nagłego;)

    Flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Ordynator mnie zmienił.
      2. ściągnąłem jednego ze starszych z oddziału
      3. Zasadniczo anestezjolog powinien pozostawać w bezpośredniej bliskości kiedy prowadzi znieczulenie.

      Chęć pomocy była zagraniem taktycznym. Zawsze jak się z czymś zaoferuję to nic z tego nie wychodzi. A raz jak z wszystkim życzyłem udanego weekend, to po 5 godzinach przyjechałem znieczulić do cholecystektomii.

      Usuń
  3. Hej :) Mam takie pytanie, jak wygląda artroskopia? W sensie jaki jest zespół przeprowadzający ją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ortopedzi ją przeprowadzają.

      Usuń
    2. Tak wiem, ale chodzi mi o to ilu ortopedów, pielęgniarek, anestezjolog jeden? :)

      Usuń
    3. Ortopedow-2
      Pielegniarki-2
      Pomocnica pielegniarki-1
      Noszowy-1
      Anestezjolog-1 ( o ile akurat jest na sali a nie pije kawe w dyzurce)

      Usuń
    4. Bo ktos musi ulozyc pacjenta .

      Usuń
    5. Za zawiezienie pacjenta na blok odpowiadają pielęgniarki, a za ułożenie na stole operator. Noszowy jest w sumie zbędny.

      Usuń
    6. W cywilizowanych miejscach pielegniarka ani tym bardziej lekarz nie zajmuja sie transportem chorego, przekladaniem go na stol ani tez ukladaniem go na nim.

      Usuń
    7. Operator nie układa pacjenta na stole?? Gdzie to jest taki cywilizowany szpital? Bo ja w takim szpitalu nie chciałbym być operowany.

      Usuń
    8. Operator nie musi tego robic osobiscie ma to nadzorowac . Nie znaczy to ze nigdy nie przyklada do tego reki.naprawde uwazasz ze trzeba byc ortopeda zeby umiescic noge w odpowiednich obejmach w pozycji wymaganej do artroskopii?

      Usuń
    9. Uważam, że jak ortopeda sam to zrobi to mu korona z głowy nie spadnie i nie potrzeba do tego dodatkowej osoby. Jak do każdej czynności miałaby być osobna osoba, to nie dziwi mnie później opinia, że w szpitalach jest przerost zatrudnienia.

      Usuń
    10. Nieomieszkam przekazac twojej opini ortopedom i noszowym. Choc nie sadze by sie z toba zgodzili :) nikt nie lubi kiedy doklada mu sie obowiazkow ktore do niego nie naleza ani tez kiedy zabiera mu sie prace.

      Usuń
    11. Oczywiście, że by się nie zgodzili, bo akurat znam kilku co mają syndrom Boga, to byłby dla nich hańbą samemu ułożyć pacjenta. Ale znam też takich co nie widzą w tym problemu i bardzo dobrze się idzie dogadać. Z drugiej strony zatrudnianie dodatkowych osób do wykonania czegoś co może zrobić inna osoba uważam za niegospodarność, no chyba że dany szpital stoi aż w tak świetnej kondycji finansowej i może sobie na to pozwolić :] A jak czasem popatrzę na plan zabiegów to uważam, że zabiegowcy nie są aż tak bardzo zajęci, ażeby stanowiło to dla nich problem aby parę minut poświęcić na umocowanie nogi w obejmach.

      Usuń
    12. No coz ,to nie ma nic wspolnego z syndromem Boga. To jest organizacja pracy i zarzadzanie zasobami ludzkimi. Czas lekarza czxy pielegniarki jest zbyt cenny by zajmowali sie oni czynnosciami nie wymagajacymi wysokich kwalifikacji. W czasie kiedy pielegniarka zajmuje sie transportem chorego nie zajmuje sie opieka nad pacjentem . Lekarz wykonujacy prace sekretarki nie zajmuje sie pacjentami itd . Kiedy jeszcze pracowalem w Polsce myslalem podobnie jak Ty ale na szczescie juz mi przeszlo.

      Usuń
    13. To jest nieefektywne zarządzanie zasobami ludzkimi. Noszowy do ułożenia nogi do artroskopii?? Sorry, ale to jest niepoważne. I świadczy o złej organizacji. Nie mówię, że lekarz czy pielęgniarka ma wszystko robić. Z tym cennym czasem lekarza to trochę przesadziłeś jeśli chodzi o zabiegowców (11 czas do miasta, bo w gabinecie prywatnym trzeba przyjmować). Czas internistów mogę uznać za cenny, bo oni rzeczywiście mają dużo roboty.

      Usuń
    14. Idac Twoim tokiem rozumowania zamiast sobie z Toba gawedzic powinienem posprzatac sale operacyjne skora nie znieczulam w tej chwili ;)nie wiem jak Ty ale ja bardzo cenie swoj czas. I nie ma to nic wspolnego z tym o ktorej wychodze z pracy ale z tym czym sie w tej pracy zajmuje jak i posrednio z tym ile mi za to placa. Wybacz ale polski model organizacji sluzby zdrowia nie cieszy sie jednak na swiecie zbytnim uznaniem ;)

      Usuń
    15. Albo nie doczytałeś, albo zbyt uogólniłeś. Mi chodziło o ten konkretny przykład z artroskopią- korona z głowy ortopedzie nie spadnie, naprawdę to by taką hańbą go okryło? Nie mówię, że jedna osoba ma robić wszystko (btw. w momencie jak mam sprzątaną salę operacyjną to ja jestem w drodze na salę pooperacyjną).
      Porównywanie polskiej służby zdrowia (ona się cieszy jakimkolwiek uznaniem??:P) do zagranicznej, to jednak jest jak rozmowa głodnego z najedzonym.

      Usuń
    16. Oczywiscie ze korona z glowy nie spadnie i zazwyczaj to robi przy pomocy wlasnie noszowego . tyle ze do noszowego nalezy przyniesienie i zamontowanie odpowiedniego sprzetu. Patrzysz na to w zlych kategoriach. Kazdy wykonuje swoja prace , owszem zdarza sie i mnie pomoc np przesunac pacjenta ale to wyjatek a nie regula. Kiedy trzeba zmienic pozycje zaintubowanego pacjenta ja go nie dzwigam tylko pilnuje rurki bo za to jestem odpowiedzialny. To co proponujesz to typowa polska partyzantka. Po co zatrudnic noszowego skoro doktorowi korona z glowy nie spadnie jak przelozy pacjenta? I nie myl wzajemnej pomocy i pracy w zespole z wyslugiwaniem sie kims kto powinien zajmowac sie czyms zupelnie innym. A porownywac trzeba choc by po to by wiedziec co zmienic.

      Usuń
    17. Marcin idzie Ci tylko pozazdrościć miejsca i organizacji pracy...(to nie jest ironia:))Swoją drogą ciekawi mnie,w jakim to kraju, tak sprawnie ma się służba zdrowia?:)
      W Polsce coraz częściej obserwuje się sytuacje kiedy personelu medycznego brakuje,czy to lekarzy czy pielęgniarek więc w pewnym sensie rozumiem co miał na myśli Rafał,pisząc że gdyby do każdej czynności zatrudniać osobną osobę,to byłaby to niegospodarność-tym bardziej,że Polską służbę na to nie stać. Chociaż nawet gdyby było stać,to lepiej zapłaćmy więcej pielęgniarkom np.,niż zatrudniajmy noszowego.
      To co dla Ciebie jest partyzantką,w Polsce jest normą,bo takie a nie inne są realia. Chociaż nawet w szpitalu,który jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej,transportem pacjenta na salę operacyjną zajmuje się pielęgniarka i nie burzy to w żaden sposób organizacji pracy,bo ten transport trwa chwilę a nie godzinę. Lepiej żeby taka pielęgniarka zajęła się transportem chorego,niż usiadła w dyżurce i urządzała sobie ploty.
      Poza tym organizacja czasu pracy polega właśnie na tym,żeby maksymalnie efektywnie wykorzystać zasoby ludzkie-a nie do każdej czynności zatrudniać kogoś innego. Pozatrudniajmy osobno ludzi,do noszenia i opróżniania basenów itd.itp.Nikt też nie każe lekarzowi odbębniać pracy sekretarki czy robić za osobę sprzątającą-te przykłady są dla mnie ni z gruszki,ni z pietruszki.
      Jestem przeciwna marnotrawieniu czasu pracy,a skoncentrowaniu się na maksymalnym wykorzystaniu jednostki-moim zdaniem tu jest pies pogrzebany czy to w służbie zdrowia,czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie.Polska przoduje w ilości godzin pracy w tygodniu i co z tego?Mamy nieefektywnych pracowników i źle wykorzystywany personel,zatrudnianie dodatkowych osób na pewno tego nie polepszy.

      Flo

      Usuń
    18. Wysługiwanie się byłoby w przypadku gdyby anestezjolog rzeczywiście sprzątał salę operacyjną, ale ułożenie nogi do artroskopii przez ortopedę, który za 5 min będzie tę nogę operować nie uważam za wysługiwanie się. Bo jakby nie patrzeć operator jest odpowiedzialny za operację. Tak jak anestezjolog ma pilnować rurki przy obracaniu pacjenta (nawet miałem małe spięcie z jednym rezydentem w tej sprawie, że ja 'dźwigam' tylko głowę, a on całą resztę).
      Ty masz swoje zdanie, a ja swoje. I widać nie dojdziemy do jakiegoś wspólnego porozumienia. Oczywiście, że można do każdej rzeczy mieć osobnego pracownika, ale są też inne skuteczne rozwiązania.

      Usuń
    19. Odnosze wraznie ze sie zwyczajnie nie zrozumielismy. Nie postuluje w zasnym razie by zatrudniac " specjaliste" od ukladania nogi. Chodzi mi o jasny podzial zadan i obowiazkow. Lekarz nie wykonuje pracy pielegniarki ani noszowego, pielegniarka nie zajmuje sie tym czym powinna sie zajac salowa pomocnica pielegniarki czy noszowy. I powtarzam nie mowie tu o wzajemnej wspolpracy czy pomocy. Bo , jesli juz jestesmy przy tej nieszczesnej nodze, kiedy noszowy montuje uchwyty ortopeda trzyma noge, kiedy lekarz zaklada niedokrwienie noge trzyma noszowy.

      Usuń
    20. Pracuje w Hiszpanii i jestem daleki od glorifikowania tutejszego systemu. Nie mniej ma on swoje zalety. Moim zdaniem nalezy do nich obecnosc seladora( noszowy- chyba najblizsze znaczeniowo tlumaczenie) czyli kogos kto zajmuje sie transportem chorych na terenie szpitala , przekladaniem ich czy na bloku operacyjnym ukladaniem na stole operacyjnym , przygotowaniem odpowieniego sprzetu np. wierzy laparoskopowej. Owszem kiedy pracowalem w Polsce wydawalo mi sie normalnym ze mialem dyzur jednoczesnie na OIT bloku operacyjnym i poloznictwie , ze znieczulalem na dwie sale czy razem z pielegniarkami przekladalem pacjenta z lozka na stol . Po kilku latach pracy w innej rzeczywistosci juz nie uwazam tego wszystkiego za normalne.

      Usuń
    21. To trochę idąc Twoim tokiem rozumowania, to powinienem jutro zapytać czy mamy kogoś od ułożenia głowy pacjenta do intubacji. Skoro ortopeda ma kogoś od nogi to ja powinienem mieć od głowy, bo cenię swój czas. Może trochę ironizuję, ale tak to widzę, skoro mówimy o podziale obowiązków (tak tak,wiem jestem wredny i bezczelny:P)
      Nie wiem jak dokładnie stoi Hiszpania w służbie zdrowia, ale ze szczątkowych informacji to wiadomo mi że to nie jest jakieś El dorado i może nadmiar personelu tez ma swój w tym udział.

      Podejrzewam, że gdybyśmy porozmawiali na priv to byśmy się pewnie zrozumieli, bo tutaj ma to bardziej charakter przekrzykiwania się :)

      Usuń
    22. jak mowilem wczesniej dostrzegam wady i niedociagniecia systemu jednak rzyczyl bym by polski system dzialal choc na zblizonym poziomie. Dotyczy to zarowno jakosci i dostepnosci uslug dla pacjentow jak i komfortu praxy personelu.
      Zgadzam sie takia forma wymiany mysli jest mocno niedoskonala . Zdecydowanie lepiej pogadac przy dobrym winie ;)

      Usuń
    23. A ja hiszpańskie wina lubię :D

      Usuń
  4. " Julita próbowała założyć wkłucie to tętnicy szyjnej (przy czym nawet usg jej nie pomagało) " !!
    nakłucie tętnicy jest powikłaniem w trakcie zakłądania wkłucia centralnego. Więc Julia próbowałą założyc cewnik centralny zapewne do żyły głównej górnej (no chyba że coś źle zrozumiałam, zawsze mogła zakładać tzw. tętnice, ale wtedy wybrałaby raczej tętnice promieniowa lub łokciową)
    Wycinanie jelit na sali ortopedycznej, a po tym znowu zabieg ortopedyczny, aż trudno uwierzyć ze to co Piszesz jest prawdą. Nie wiem czy gdziekolwiek jest pozwolenie na przeprowadzenia "brudnego brzusznego zabiegu" na sali ortopedycznej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pierwszej części to walnąłem błąd - myślałem o żyle, a napisałem nie wiedzieć czemu inaczej.
      A co do drugiej części to gdzie jest napisane, że po zabiegu brzusznym byłby zabieg ortopedyczny?? Nie dopowiadaj sobie czegoś czego nie powiedziałem....

      Usuń
    2. Sa na ziemi rzeczy... Znam miejsce w ktorym nawet jak sie pacjent ze..a na stole to nie stonowi to przeciwskazania do zalozenia endoprotezy . Co kraj to obyczaj. A swoja droga zakladanie centralki przy przy 3 INR to hmmm albo przejaw wyjatkowej pewnosci siebie albo wyjatkowej nieodpowiedzialnosci . Inna sprawa ze prze Hb < 4 pacjent jest juz zazwyczaj po drugiej stronie "nieratowalny" wiec wiekszej krzywdy juz mu zrobic nie mozna . ;)

      Usuń
    3. W stanach zagrożenia nie ma przeciwwskazań do złożenia centralki. A skoro byłą zakładana śródoperacyjnie to musiała być naprawdę ku temu konieczność - jednak bardzo rzadko nam się zdarza tak robić. I nie bardzo rozumiem mówienie o nieodpowiedzialności w tym przypadku. Tym bardziej, że agresywna płynoterapia, czy niektóre leki należy (przynajmniej wskazane jest) podawać przez wkłucie centralne. Poza tym podaje się czynniki krzepnięcia i krwawienie nie jest już takim problemem. A pacjenta dało się nawet ekstubować, więc był 'ratowanly'.

      Usuń
    4. Nie oceniam przypadku bo mnie tam nie bylo. Zakladam ze osoba obecna na sali wiedziala co robi. Tak sobie tylko dywaguje na kanwie ;) i wychodzi mi ze zakladanie " centralki" przy powaznych zaburzeniach krzepniecia jest przeciwskazane chyba ze korzysci przewazaja nad ryzykiem . Nie zgadzam sie z tym by wklocie centralne bylo niezbedne do agresywnej plynoterapi. Leki i owszem sa taki co wymagaja podania centralnego choc zawsze mozna poszukac czegos w zamian zeby uniknac drogi centralnej , prawda?
      Poza tym ciesze sie ze chory przezyl . Jeszcze raz potwierdzil sie fakt ze jesli pacjent chce zyc to medycyna jest bezsilna ;)

      Usuń
    5. Jeśli pacjent jest we wstrząsie to jest to sytuacja zagrożenia. Co do agresywnej płynoterapii to literatura fachowa podaje, że wskazane jest centralne wkłucie.

      Na niektórych pacjentów medycyna jest bezsilna, choćby nie wiadomo jak zaawansowana by była ;P

      Usuń
    6. Jest subtelna roznica miedzy wskazane a niezbedne ;) ale nie ma co sie o szczegoly sprzeczac. Dobra centralka nie jest zla

      Usuń
    7. No różnica jest, ale jeśli już jest coś wskazane w danym przypadku to można przypuszczać, że inne rozwiązania mogą nie mieć takiej skuteczności.

      Usuń