Przyszedłem dzisiaj na blok operacyjny jakoś 10 minut przed pierwszym zabiegiem. Zwykle tak właśnie przychodzę. Idę najpierw do dyżurki, nalewam sobie herbaty owocowej do kubeczka i stawiam z tyłu za czajnikiem, żeby mi ostygła. Jak za bardzo ostygnie i jest już zimna to dolewam sobie trochę ciepłej z termosu i jest w sam raz do picia. Logiczne prawda??
Jak już wspomniałem przyszedłem na blok i w dyżurce spotkałem akurat dwie instrumentariuszki. Anestezjolodzy u mnie w szpitalu nie miewają spięć z tymi pielęgniarkami, więc panuje między nami koleżeńska atmosfera. Jedne instrumentariuszki lubię bardziej, bo są zabawniejsze, inne nieco mniej, bo są bardziej ciche i z reguły nie rzucą jakimś żartem. Nie powiem jednak, żebym żadnej nie lubił wcale. Czasem mnie tylko denerwują, jak jedna do drugiej drze się przez cała salę operacyjną, a ja akurat potrzebuję minuty skupienia przy intubacji. Ale to jakoś da się przeżyć.
Znowu odbiegłem od tematu. Przypomnę jakby kto zapomniał, że akcja toczy się w dyżurce na bloku operacyjnym gdzie to przyszedłem nalać sobie herbaty i dwie instrumentariuszki też akurat herbatę sobie piły.
Instrumentariuszka 1: Dzień dobry doktorze. Skoro pan już jest to chyba na jedynkę pan idzie.
Ja: A na jedynkę. Oni dziś najwcześniej zaczynają i najwięcej roboty mają.
Instrumentariuszka 1: To bardzo mnie to cieszy.
Zdziwiłem się dlaczego, bo jesteśmy przecież po innych stronach bariery krew-mózg.
Ja: Ooo, a czemu panią to tak cieszy?
Instrumentariuszka 2: Bo z panem to będzie spokojnie.
Ja: Cały tydzień jest spokojnie, bo nie ma mojego ordynatora. Czuję się jakbym ja też był na urlopie:D
Instrumentariuszka 1: To swoją drogą, ale jak pan jest to przynajmniej nie ma takiej napiętej atmosfery. To trochę jednak denerwuje jak on się czepia pielęgniarki anestezjologicznej i wszyscy muszą tego słuchać.
Ja: Ja to już się prawie przyzwyczaiłem do napięcia jakie on wprowadza. Dobrze drogie panie, do roboty się bierzmy, bo zaraz operator będzie się czepiać, że nic nie gotowe.
Instrumentariuszka 2: Niech pan sobie czekoladę weźmie.
Ja: A kto je przyniósł?
Instrumentariuszka 1: Nie wiemy, ale leżą to trzeba się częstować. Te w niebieskich sreberkach są dobre.
Hmm... zamach na mój zgrabny tyłek - pomyślałem. Ale czekoladką i tak się poczęstowałem, bo cukier czasami mam za niski:P
zamach na zgrabny tyłek- ciekawa teoria :D
OdpowiedzUsuńNikt Ci nigdy tej herbaty nie wypił? ;p
OdpowiedzUsuńNie, każdy ma swoje miejsce w dyżurce. A nawet gdyby to zawsze mogę sobie nalać od nowa :P
UsuńZacznij pic kawe jak na dusiciela przystalo.
OdpowiedzUsuńTo teraz anestezjolodzy mają przydomek Antek dusiciel? Fajnie, fajnie :D
UsuńKawa wypłukuje magnez :]
UsuńAle plamy z kawy na fartuchu to znak rozpoznawczy anestezjologa . Nalezy kultywowac tradycje ;)
OdpowiedzUsuńTo przereklamowane. Żadnego anestezjologa z plamą od kawy nie widziałem jeszcze :P
Usuńbaa bo to widzisz dotyczy tylko elity dusicieli ;)
Usuńczyli kogo?
UsuńMnie na ten przyklad ;)
UsuńTo tylko Ci można w takim razie współczuć :]
UsuńWspolczuc? Ale czego tak konkretnie? Zamilowania do kawy?
UsuńA ja nie o kawie
UsuńNo jesli nie o kawie to o czym? Coz takiego wywolalo w Tobie wspolczucie dla mej skromnej osoby?
Usuńnvm
UsuńMogą być jeszcze plamy na fartuchu od długopisu;PPP Takich też nie widziałeś jeszcze? :P
OdpowiedzUsuńFlo
U internistów.
Usuń;)
OdpowiedzUsuń