Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 4 listopada 2014

Konferencja

Wczoraj ordynator mnie zapytał czy nie wybieram się dziś na konferencję. Powiedziałem, że chętnie bym się wybrał, o ile się wyrobię z robotą i za nikogo nie będę musiał nic kończyć na bloku. Pan ordynator zaproponował wówczas, że możemy prosto po pracy jego samochodem pojechać. Pomyślałem sobie, że może chce się mną pochwalić przed kolegami jaki to ze mnie dobry nabytek się trafił. W końcu nie raz zapierdzielam jak dziki wół i robię za trzech. Choć przyznać muszę, że jak zwalą na mnie robotę to nigdy to nie jest robota papierkowa, co jest popularnym doświadczeniem pośród innych lekarzy specjalizujących się.

Życie szybko zweryfikowało moje przemyślenia. Nie było publicznego wychwalania mojej osoby (a tym bardziej nie padło żadne miłe słowo na temat mojego zgrabnego tyłka; niemiłe też nie padło bynajmniej:P). Jednakże pani profesor, miejscowa gwiazda anestezjologii, współorganizatorka spotkania przywitała się ze mną i rękę podała. Zastanawiam się czy ona kojarzy, że kiedyś wyrzuciła moje CV do kosza i nie przyjęła mnie do pracy. Chyba, że to zrobił ten jej asystent. Nie jest tajemnicą żadną, że mówi się o nim, że mimo zrobienia specjalizacji to biega za nią jak wierny piesek (złośliwi dodają że nosi dokumenty pacjentów). Zauważyłem, że pani profesor lubi witać przybyłych gości przemiłym: kochane koleżanki, drodzy koledzy.

Między kolejnymi prezentacjami, przechadzałem się po stoiskach sponsorów i oczywiście sprawdzałem poziom cateringu. Kilka nowych długopisów dostałem, notesików, ulotek i literatury. Przy okazji zaczepił mnie jeden z przedstawicieli firm sprzętowych. Pytał się czy go kojarzę z poprzedniej konferencji. Jednocześnie się okazało, że pan przedstawiciel dzwonił wczoraj do szpitala z zaproszeniem właśnie na dzisiaj. Ciekawe co sobie ordynator pomyślał, że to mnie zapraszają na konferencję posługując się jego sekretarką. Wyjaśniło mi to też kwestię tego, że tak nagle się zapytał czy się wybieram na tą konferencję, bo nie chwaliłem się tym wcześniej. Pan przedstawiciel został poinformowany, że nie wiedziałem iż dzwonił do sekretariatu, ale że mój szef jest tutaj - czym był wręcz zaskoczony, ale i ucieszony (może chciał go namówić na nowe usg).

W związku z tym, że jutro jest normalny dzień pracy, to nie było bankietu. Pan ordynator odwiózł mnie do domu i przy okazji dał zadanie domowe - zreferować konferencję jutro rano na raporcie. Nie, nie pizłem drzwiami od jego samochodu, choć miałem na to niemała ochotę :]

7 komentarzy:

  1. Jak długi jest wtedy ten raport? Co w nim zamieszczasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak długi ile wymaga potrzeby, Są raporty długie i krótkie, zależy kto, co i ile ma do powiedzenia.

      Usuń
  2. Pytanie z tych "głębszych": Czy gdybyś miał jeszcze raz wybierać studia/zawód, to czy wybrałbyś medycynę? Masz czasem myśli takie, że może byłoby lepiej, gdybyś zajmował się czymś innym? Po prostu- czy czasami żałujesz tego wyboru (nie mam na myśli żałowania w jakimś bardzo negatywnym sensie, tylko no... tak zwyczajnie, czy czasem zastanawiasz się nad wyborem swojego zawodu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wybrałbym medycynę. Nie mam czego żałować. Jeśli chodzi o cele jakie miałem związane z medycyną, to te które miałem już osiągnąć to osiągnąłem, a te co są w planach to będzie trzeba je osiągnąć.

      Usuń
  3. Ciekawa konferencja chociaż była? ;)

    OdpowiedzUsuń