Mamy chwilowa problem z instrumentariuszkami. Z tego powodu zrobiłem dziś małą roszadę na planie. Urologię pożeniłem z ginekologią (mają dużo wspólnego i są koło siebie), a chirurgię z laryngologią. Torakochirurgia na szczęście zrobiła sobie dziś dzień bez operacji. Jak się sprężymy to przecież ze wszystkim się godzinach pracy wyrobimy. Ma się te genialne pomysły.
Dr Szymon nieco był zdziwiony tempem jaki narzuciłem. Szybka operacja, szybkie wybudzanie, szybka zmiana pacjenta. Zaczął się śmiać, że będziemy mieli dwóch pacjentów na jednym stole. Taa i może podłączonych do jednego respiratora?? Szybciej, a nie mi się tu śmiejesz!
Jak już z chirurgią się uporałem to niechcący władowałem się w laryngologię i wycinanie migdałków. Rzekłbym mam za swohe. Z laryngologią anestezjolodzy mają ten problem, że w tej samej okolicy ciała pracują. Każdy chce dla siebie swój kawałek buzi dostać.
Z tego powodu szkoliłem się w intubacji przez nos. Z jedną nie dałem sobie rady. Dr Julita wezwana z odsieczą też sobie nie poradziła i zaintubowaliśmy tradycyjnie przez usta. Z tym też było trochę trudności, bo się w gardle krwi nieco zebrało i widok był nieszczególny. Mówiłem żeby odessać ale Julita się uparła i dzięki temu zaintubowała przełyk.
Chirurdzy jednak nie chcieli na długo oddać sali operacyjnej i instrumentariuszek. Wychodząc z bloku po wszystkim (czyli jako jeden z ostatnich) spotkałem pielęgniarki wiozące pacjenta:
-Gdzie jedziecie??-Na blok.
-A czemu?? Już wszystkie operacje skończone.
- Ostry brzuch.
-Wyrostek czy pęcherzyk?
- Nic z tego. Zobacz sam w papierach.
-Ooo krwawienie, pewnie śledziona. Biorę to.
I na koniec pacjent Kinder-niespodzianka ^_^
OdpowiedzUsuńa właśnie miałem ostatnio pytać, jak się układa doktorowi praca z laryngologami :d a tu proszę akurat wpis o tym XD
OdpowiedzUsuńZ laryngologami się fajnie współpracuje. Nieudaja że na wszystkim się znają, jak mają to w zwyczaju czynić niektórzy zabiegowcy. Tylko te ich zabiegi takie krótkie, że ledwo znieczulę, a już trzeba wybudzać. Nie mam czasu na oddawanie się samoprofilaktyce przeciw zakrzepicy :]
UsuńMasz świetny blog. Super się go czyta ;) Zapraszam do siebie: http://www.studia-bydgoszcz.edu.pl
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Ja również miałem operację z laryngologi, lecz było to bardziej poważne niż migdałki bo była to trudna operacja na uszy. Migdałki wycinane też miałem xD
OdpowiedzUsuńGdzie skończyłeś medycynę? - jeśli w Krakowie albo w Poznaniu to gratuluję. Jesteś wtedy super lekarzem. ;> pozdrawiam ciepło Paweł J.
"jeśli w Krakowie albo w Poznaniu to gratuluję. Jesteś wtedy super lekarzem"- przepraszam, ale to, czy ktoś jest "super" lekarzem, nie decyduje fakt, gdzie się kończyło medycynę. A w ogóle co to za określenie- super lekarz? To np. ten z Gdańska jest tylko "lekarzem", a ten z Warszawy "przyzwoitym lekarzem"? A jeśli kończył w Krakowie/Poznaniu, to ma miano "super lekarza?" Błagam...
OdpowiedzUsuńWiesz, chodzi o poziom uniwersytetu. Chyba nie powiesz, że ten z Krakowa to najgorszy lekarz? Błagam...
OdpowiedzUsuń"jeśli w Krakowie albo w Poznaniu to gratuluję." - wyczuwam gimnazjum bądź pierwsze stadium liceum. Oraz ból w dolnych okolicach pleców u autora tej wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńWidać, że nie znasz autora blogu (osobiście sam go nie znam) , ale jest lekarzem i nie jest takim snobem jak Ty. Jeśli jesteś, w co wątpię bądź planujesz(jak sądzę) bądź jesteś w trakcie studiów( w co również wątpię) to gratuluje ;)
Jak masz problem to tu nie wchodź
Fan Rafała
haha, i otóż to! Przybij piąteczka, Rafale! Ja kontynuując mój komentarz, chciałabym podzielić się pewnym pomysłem. Może by tak każdy student, który ukończy medycynę w rzeczonym Krakowie lub Poznaniu, na dyplomie miał napisane "Jan Kowalski- super lekarz". :D
UsuńWybieram się do Gdańska, bo blisko, więc będę do-kitu-lekarzem? Przykre...
OdpowiedzUsuńPoziom wiedzy nie zawsze równa się fachowości lekarza. Ważne jest też podejście do pacjenta, czego by pewnie zabrakło anonimowi...
Hm... To ja jak skończę studia w Bydgoszczy, to pewnie strach mnie będzie dopuścić do pacjenta... W sumie mogłam jednak zostać w Poznaniu, może tam na koniec dostałabym plakietkę z napisem "Super lekarz,, :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa szarada. Praca zespołowa czyni cuda. Fajny blog. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń