Ordynator miał problem, gdyż trafił się mu pacjent,, który ani polsku, ani po angielsku, ani po niemiecku nie mówił. Francuski albo włoski. Wezwać próbowano najpierw dr Julitę , ale ona nie mogła się wyrwać z sali. Po konsultacji telefonicznej zaproponowała moją osobę do pomocy, ponieważ ja lepiej z włoskiego stoję.
Ja się wyrwać mogłem, więc pospieszyłem z pomocą. Tłumaczenie całkiem sprawnie przeprowadziłem. Pan ordynator był wręcz pod wrażeniem, chociaż pierwsze moje zdania były kalekie, bo dawno włoskiego nie używałem.
Ordynator: A pan dużo zna języków obcych?
Ja: Kilka znam nawet dobrze, kilka coś tam rozumiem.Trzeba się rozwijać, a nie tylko ledwo dukać angielskim.
Ordynator: A to nam się poliglota trafił.
Ja: Nigdy nie wiadomo kiedy język się przyda. Niech pan pamięta o tym przy podwyżce, bo jak będzie za mała, to zawsze mogę uciec do jakiegoś ciepłego kraju.
Ordynator: Niech pan możejuż wraca na salę do plastusiów.
Większość moich znajomych uczy się takich języków, żeby w razie czego zwiać na zachód ;p
OdpowiedzUsuńTwoje posty czyta się jak rozdziały dobrej książki : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Weronika.
Na kogo jest określenie plastusie;)?
OdpowiedzUsuńFlo
na chirurgów plastycznych
Usuń