Wczoraj odpoczywałem, to dzisiaj nadrabiałem. Ja nie wiem kto ten plan zabiegów układa, ale to było wybitne przegięcie pały - nawet po tym jak jeden z zabiegów wypadł. Przy takim natłoku zajęć ja bym chciał pracować z kimś kto mi pomoże a nie będzie utrudniać. Trafił mi się dzisiaj Michał.
Nie wiem co się z nim dzieje, ale on mnie dzisiaj doprowadzał do szału. Kompletnie nie potrafił skupić się na tym co ma robić. Wszystko trzeba powiedzieć, palcem pokazać, przypominać, upominać, i opieprzać za przeglądanie facebooka w czasie zabiegu. I jeszcze robi zdziwione oczy. Mało brakowało, a by mi laryngoskopem oko wydłubał, bo tak inteligentnie mi go podawał podczas intubacji.
Poszedłem zjeść śniadanie. Chociaż godzina 10:30 to już trochę późno jak na drugie śniadanie. Powiedziałem co ma przygotować i żeby zadzwonił jakbym za długo nie wracał. Jeszcze dobrze bułki masłem nie posmarowałem, a ten już po mnie wydzwania. Przyszedłem, nieco głodny, a on się mnie pyta ile ma fenatylu naciągnąć.
Ja: Tyle ile masz na pisane na kartce, która leży przed tobą. Po co ty mnie wołasz, skoro nic nie jest przygotowane?
Michał: Bo ginekolodzy już przyszli.
Ja: No i co z tego. Mam się patrzysz jak nabierasz leki do strzykawki? Strasznie wolno ci to wszystko idzie. Wszystko muszę sam.
Zastępca ordynatora ginesów: Ja to już myślałem, że pan na ten urlop pojechał.
Ja: Panie doktorze, jak patrzę czasami na to jak inni pracują to mam ochotę stąd wyjechać, najlepiej gdzieś daleko.
Zastępca ordynatora ginesów: Na księżyc? :D
Ja: Może jednak trochę bliżej.
Michał nie tylko mi dzisiaj zalazł za skórę, bo się okazało że zachował się bardzo niekoleżeńsko wobec innych pielęgniarek, za co go najzwyczajniej zjebały. Widać, że nie tylko ja mam zastrzeżenia do niego. Może trochę go to sprowadzi na ziemię, aby się bardziej na swojej pracy skoncentrował. Ja w sumie też miałem na to ochotę, tak za całokształt. Czasami mam wrażenie jakby on był pierwszy dzień w pracy.
Jaki ja byłem uradowany, kiedy poszedłem na chirurgię, a tam mi przyszło z Kasią pracować. Jej nie trzeba wszystkiego tłumaczyć, pokazywać i przypominać. Liczyłem, że posiedzę przy tej hemikolektomii to wyjścia z pracy. Pomarzyć fajna rzecz, bo mnie zastępca ordynatora odesłał do przychodni na premedykacje i miał mnie zastąpić na sali operacyjnej. Wróciłem po jakimś czasie z premedykacji. Dzwonię na blok oznajmić, że robota wykonana.
Ja: Daj mi doktora do telefonu.
Kasia: Rafał, tutaj nie ma żadnego doktora. Od dobrej godziny siedzę sama.
Ja: Przecież miał mnie dr Tomek zastąpić.
Kasia: Tak, był tu, przyszedł, powiedział, że on przejmuje znieczulenie i sobie poszedł.
Ja: Super.
Kasia: To może wrócisz tutaj?
Ja: O nie! Ja od pół godziny powiewem być już w domu. Dobra, spróbuję go poszukać.
Kasia: To jak znajdziesz to przekaż, aby tu się pojawił.
To był fantastyczny dzień, w czasie którego wielokrotnie pod nosem leciały wulgaryzmy.
Ja lubię swoją pracę.
Erjota, wytłumacz mi na chłopski niemedyczny rozum jak wygląda od Twojej strony zabieg uwięźniętej przepukliny (chodzi mi o wyłączenie oddychania- to jak pacjent oddycha? ) Możliwy jest zgon w wyniku uczulenia na znieczulenie ?
OdpowiedzUsuńPacjent jest zwiotczony. Mięśnie oddechowe nie pracują. Za pacjenta automatycznie oddycha maszyna. Wystarczy przełączyć tryb z automatycznego na ręczny i pacjent najzwyczajniej nie oddycha - oczywiście taki stan nie może zbyt długo trwać, bo wtedy dojdzie do uduszenia.
OdpowiedzUsuńZgon jest możliwy np. pacjent może mieć uczulenie na jakiś lek używany do narkozy i wywołana reakcja alergiczna może być różna - do zatrzymania akcji serca włącznie.
Dzięki ;)
Usuń