Wolny dzień w środku tygodnia po kilkudniowym sylwestrze jest rewelacyjną opcją. Miałem plany wiele zrobić, ale nie udało się. Chciałem nawet jakiś dłuższy post napisać, bo mam co nieco do powiedzenia, ale skończy się tylko na krótkiej relacji z przeczytanej jakiś czas temu książki.
David Lagercrantz "Co nas nie zabije"
"Kontynuacja trylogii Millennium Stiega Larssona.
Mikael Blomkvist przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu
dziennikarza śledczego. Lisbeth Salander podejmuje duże ryzyko i bierze
udział w zorganizowanym ataku hakerów. Ich drogi krzyżują się, kiedy
profesor Balder, ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją,
prosi Mikaela o pomoc. Profesor posiada szokujące informacje na temat
działalności amerykańskich służb specjalnych. Mikael zaczyna pracę nad
sensacyjnym artykułem, który może uratować jego karierę. "
Na ogół sceptycznie podchodzę do wszelkich kontynuacji (albo czegoś 'na podstawie') napisanych przez kolejnych autorów. Ktoś próbuje kogoś naśladować, ale w co drugim zdaniu mu to nie wychodzi. Nie wiem co mnie skusiło, aby kupić "Co nas nie zabije" - na pewno nie to, że był na wystawie. Po przeczytaniu Trylogii Severskiego, który też odnosił się do "Millenium" nie ciągnęło mnie zbytnio w stronę szwedzkiej literatury. Severski czasem bardziej przynudzał niż Larsson.
W przypadku Lagercrantza zawiodłem się... pozytywnie. Może dlatego, że nie oczekiwałem w tej powieści niczego spektakularnego to przez to łatwiej się wciągnąłem. Mimo że wyczuwa się nieco inny ton w opisach, główni bohaterowi są nieco inni, to czuje się styl "Millenium".
Zainteresowanych o czym jest historia w "Co nas nie zabije" odsyłam do księgarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz