Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 30 stycznia 2015

Duże pacjentki

Jakby dużych operacji było mało (wczoraj skończyli koło 23), to na dokładkę zaczęli pojawiać się duzi pacjenci, a właściwie pacjentki. Minimum 100 kg (o ile wiem, to wzrost nie powinien równać się masie ciała, ale może BMI teraz inaczej się liczy).

W pierwszej kolejności wylądowałem dzisiaj na ginekologii. Dwa zabiegi mieli w planie, aby się nie przemęczyć, bo trzeba weekend szybko rozpocząć. 

Pierwszy zabieg to miała być histeroskopia. Na ogół takie zabiegi wykonujemy szybko i sprawnie w znieczuleniu na maskę. Tak też chciałem zrobić, ale jak zobaczyłem na planie adnotację '145kg', to wiedziałem, że nie wróży to nic dobrego. Jeszcze zanim pacjentkę ujrzałem to w myślach modyfikowałem znieczulenie i postanowiłem użyć maski krtaniowej. Jak zobaczyłem pacjentkę i to, że szyi to ona praktycznie nie ma, to od razu zebrałem zabawki potrzebne do szybkiej intubacji na wypadek gdyby coś poszło nie tak i trzeba by szybko rurkę wsadzić. 

Rozpocząłem znieczulenie (długo wcześniej pacjentkę natleniając, choć literatura podaje, że wdychanie tlenu powyżej 5 minut nie ma zbytniego znaczenia), ginekologów poprosiłem o chwilę cierpliwości, aby zobaczyć jak się pacjentka wentyluje. Szału nie było, więc nie tracąc czasu  zażyczyłem sobie maskę krtaniową.
Ania: Jaki rozmiar? 5 czy 6?
Ja: 5, bo 6 może nie wejść.
Saturacja nadal się utrzymywała na najwyższym poziomie, ja w myślach klepałem modlitwy, aby wyszło. Dlaczego ta pacjentka ma takie małe usta, a taki wielki język?? Ale może dzięki temu założenie maski przebiegło szybko i sprawnie i ginekolodzy mogli robić swoje.

Po histeroskopii była w planie plastyka pochwy. Pacjentka szczuplejsza, 108 kg - nie wydawała się, aż taka na pierwszy rzut oka. Ładna szyja, problemów raczej być nie powinno. Tak samo myślała moja pielęgniarka Ania. Wszystko byłoby pięknie gdyby ginekolodzy zapytali czy mogą pacjentkę przesunąć i byśmy niż to zrobili to wspólnie, a nie takie szarpanie pacjentki jak worka kartofli bez pytania. Ułożenie pacjentki zdecydowanie komplikowało bezproblemową (tak przynajmniej zakładałem) intubację. Ale co tam, saturacja 100% to spróbujemy, może się uda.
Nie za bardzo zaczęło się udawać.
Ania: To co robimy?
Ja: Nie panikujemy. Nie w takich kłopotach już byliśmy. Daj mi rurkę ustno-gardłową, i video-laryngoskop poproszę.
Ania: Dzwonić po ordynatora?
Ja: Nie mamy czasu na audiotele. A rurkę chcę na długiej prowadnicy.
Ginekolog: Czy możemy już myć pacjentkę? Czy nadal mamy czekać?
Nie skomentowałem. Wystarczył mój wzrok.

Z video-laryngoskopem, aż tak łatwo nie było. Samo wprowadzenie łyżki było problematyczne i bałem się, że pozbawię pacjentkę zębów. Pod nosem wymawiałem tylko magiczne zaklęcie: kurwa mać.
Po około 3-4 minutach udało mi się ociągnąć sukces. Rurka była na swoim miejscu. Odpowiedziałem ginekologom na pytanie, które mi wcześniej zadali:
Ja: Tak, możecie myć już pole.

Z ginekologią się uporałem, to zaproszono mnie na chirurgię na dużą operację, czyli ostatnio modną hemikolektomię. Przejąłem pacjentkę po ordynatorze, bo on musiał port założyć i czekał, aż ja będę wolny. Uwielbiam kiedy on jest taki miły i do rany przyłóż, dosłownie z sercem na dłoni i pyta: może pan chwilę dzisiaj dłużej zostać?? Oczywiście, że mogłem (do wyjścia z pracy miałem jeszcze jakieś pół godziny). Już wczoraj to przeczułem, że dziś będę dłużej. I na tę okoliczność się też przygotowałem.

2,5 godziny później ordynator przyszedł mnie zwolnić z obowiązku służbowego jakim było nadzorowanie narkozy, bo zrobił to co miał do zrobienia.
Ordynator: To dziękuję panu, że mógł pan aż tyle zostać.
Ja: Nie ma problemu. Trzeba sobie pomagać.
Ordynator: Jakiś dzień wolny pan dostanie za te nadgodziny co czasem pan robi.
Ja: O, to skoro już rozmawiamy na temat czasu pracy [w tym momencie wyjąłem karteczkę z kieszeni z kilkoma datami] to tutaj mam propozycje, które te wolne dni by mi pasowały za te nadgodziny. I jeszcze tutaj urlop bym chciał.
Ordynator: Ahh tak... Hmm... no to tutaj w lutym może być, ale niech pan w poniedziałek mi to dokładnie napisze.
Ja: Dobrze, ale ja już sobie zacznę planować co w tym wolnym czasie będę robić.

Dobre przeczucie miałem, aby się przygotować na negocjacje. I tym miłym akcentem rozpocząłem weekend. Na zaległe komentarze muszę odpowiedzieć, ale to później.

23 komentarze:

  1. Witaj!
    Jesteś dobrym lekarzem i masz niezłych pacjentów i ich przypadki ;-)
    Ciekawa jest anestezjologia... dużo się dzieje i jest co robić. heh.
    Pozwolę sobie zadać pytanie, bo chyba się nie powtórzy; Czy twoi rodzice albo rodzeństwo (jak masz) to czy są też lekarzami tak jak ty?
    a tak jeszcze z ciekawosci: (jesli mogę) jakią miałeś ocenę z biologii, chemii i fizyki na koniec liceum?Pozdrawiam, miłego weekendu ;P
    PS. miło się czyta twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, że oceny licealne a nawet wynik matur nijak się mają do tego, co dzieje się na studiach? :D
      Tak tylko pytam :D

      Usuń
    2. Nie jestem z rodziny lekarskiej.
      Oceny z liceum nijak się mają do matur i do rekrutacji, a wyniki matur mają się nijak do tego jak ktoś sobie później będzie radzić na studiach.

      Usuń
    3. A oceny na studiach mają się nijak do tego, jak ktoś sobie będzie radził w zawodzie :P

      Usuń
    4. a jak się dostać nie będąc z rodziny lekarskiej? Bo ja nie jestem i mówią mi ze nie mam szans na ten zawód....

      Usuń
    5. Jak ja zdawałem na medycynę, to nie było żadnych dodatkowych punktów za bycie dzieckiem z rodziny lekarskiej... Każdego obowiązywały te same zasady rekrutacyjne.
      A to, że nie masz szans to mówią lekarze z rodzin lekarskich, czy inni nie mający pojęcia o niczym, ale twierdzący, ze znają się na wszystkim?

      Usuń
    6. To prawda, co piszesz... Mam nadzieje, że będę mogła skończyć medycynę ;-) Myślę, że ludzie "normalni" mają szansę i nie powinno być że nie mogą i nie dostaną się. Tylko satystycznie tak trudno sie dostać bo jest dużo tych dzieci z rodzin lekarskich.

      Usuń
    7. Ale co ma do rzeczy, że dużo jest osób z rodzin lekarskich??
      W mojej grupie na 24 osoby może 4 były z rodzin lekarskich.
      I bycie z rodziny lekarskiej nie oznacza, że medycynę wyssało się z mlekiem matki :P

      Usuń
    8. Heh, miły z ciebie człowiek, będę próbować... Na razie rozszerzam przedmioty i zobaczę co będzie dalej... ale chyba muszę się ostro brać. Bo pasek będzie mile widziany? Ty miałeś na koniec szkoły? W tej ostatniej klasie? PS. dziękuję ze odpowiadasz na moje pytania ;-D

      Usuń
    9. Ale po co Tobie ten pasek na świadectwie? Jeśli tak bardzo Ci zależy na studiach to skup się na maturze. Świadectwa szkolnego nawet nie składało się z papierami do rekrutacji. Tam się liczyły punkty z matury.

      Usuń
    10. W takim razie będę się na tym skupiać ��Mam jeszcze ważne pytanie jestem niesłysząca po wszczepieniu implantu ślimakowego i dzieki niemu słyszę... i czy to może być utrudnieniem?

      Usuń
    11. Hej! Raczej implant nie będzie utrudnieniem, znam dziewczynę z mojego roku która ma implant i daje radę ;)

      Marcin

      Usuń
    12. ja też daję radę, dobrze słyszę. Ale nie wiem czy na medycynie będzie można.. ale chyba są specjalizacje gdzie nie jest on aż tak potrzebny, chodzi mi o słyszenie. Słyszałam, że np. chirurgia, okulistyka itp.

      Usuń
  2. dosłownie ciężki dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadgodziny wymieniasz na dni wolne,a nie na kasę-Ty,taki wielki materialista;P;))))-no nie może być;P
    Co to się dzieje z tą otyłością?Wyobrażam sobie otyłych chorobowo-niestety częste są takie sytuacje,ale nie pojmuję kogoś,kto z własnej woli doprowadza siebie do wagi dużo ponad normę.Chociaż patrząc na lenistwo ludzi,to wcale mnie nie dziwi,że społeczeństwo robi nam się otyłe...Ludzie zamiast ruszyć tyłki i iść poćwiczyć,pobiegać,popływać albo chociaż i aż pospacerować- to tylko narzekają,że są grubi...

    Dobrze,że nie musicie tych pacjentów dźwigać,bo krucho by było z Wami:)

    Flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd stwierdzenie, że jestem materialistą?? Poza tym mam wystarczająco dobre wynagrodzenie, żeby wybierać jednak wolne niż pieniądze. Poza pracą mam wiele pomysłów na to jak fajnie spędzać czas wolny i staram się z tego korzystać :P

      Usuń
    2. Odnośnie materialisty,to sam o sobie tak pisałeś w jakiś komentarzach kiedyś:)
      To,że ktoś może być materialistą, nikomu niczego nie ujmuje,każdy ma inne priorytety po prostu.Poza tym to stwierdzenie zostało napisane przeze mnie z duuużym przymrużeniem oka:)Takie pół żartem,pół serio;P

      Flo

      Usuń
    3. A to widocznie tak kiedyś było :P teraz jakoś tak nie mam, bardziej wolę spełniać moje kaprysy w wolnym czasie ;)

      Usuń
    4. Ach tak,zatem nie pozostaje mi nic innego,jak tylko odszczekać;P to co napisałam o materialiście ;) więc odszczekuję!:)

      Flo

      Usuń
  4. obawiam się, że takich pacjentów będzie coraz więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego muszę pomyśleć, czy aby do Włoch nie wyjechać, tam ludzie są szczupli i nieduzi :P

      Usuń
    2. Do Azji wyjedz, oni tam są tacy filigranowi :D

      Usuń