Dzień rozpoczęliśmy od omówienia wczorajszych incydentów z ordynatorem chirurgii w roli głównej. Pan po cholecystektomii jeszcze wczoraj późnym wieczorem wrócił na chirurgię, bo łóżko na intensywnej terapii było potrzebne bardziej potrzebującym.
Na wizytę przyszedł jaśnie szef chirurgii.
Ja: O Boże. - jęknąłem cicho pod nosem.
Krzysiek: To nie Bóg. To pajac.
Ja: To była ironia.
Krzysiek: Ja stwierdziłem fakt.
Ja: Coś w tym jest.
Ja: Coś w tym jest.
Operacyjnie nie było się dzisiaj za bardzo komu wykazać, dlatego do mojego katalogu znieczuleń doliczyć mogę tylko trzy krótkie narkozy na maskę. Dzień zakończyliśmy szybko, roladą rumową i kawą.
Jakieś trole ci się zaległy na blogu ;)
OdpowiedzUsuńTaaa. Sam ze sobą prowadzi dyskusję. Uznałem, że nie ma sensu się wtrącać, są ciekawsze zajęcia do roboty :)
Usuńzasada nr 1 - nie karmic.
Usuń