Moja pielęgniarka wczoraj była nieco rozkojarzona. Przyszła nieprzygotowana do pracy, bo ciągle zabierała mi moje podstawowe narzędzie jakim jest długopis. Coś pokreśliła protokół, że nie szło się w nim za łatwo rozeznać. A na koniec niechcący wyłączyła kardiomonitor - im mniej parametrów tym lepiej pacjent śpi, ale niekoniecznie lekarz.
Uznałem, że nie mogę takiego stanu rzeczy tolerować i kazałem jej dzisiaj przyjść do pracy z rodzicami. Pooglądamy sobie jej zeszyt minusów.
Nie wiem czy się przestraszyła, ale kiedy rano poszukiwałem pielęgniarkę do cięcia cesarskiego, to się dowiedziałem, że Kasia jest chora i do końca tygodnia jej nie będzie - wyjaśniło to fakt dlaczego sam musiałem zamonitorować pacjentkę. Może Kasia myśli, że w poniedziałek nie będę już pamiętać, że zaprosiłem ją z rodzicami na wywiadówkę. Ciekawe czy jej rodzice wiedzą o tej chorobie :D
Swoją drogą co chwilę ktoś się okazuje chorym i dzisiaj tak coś ja zacząłem się źle czuć. Siedzi człowiek pół dnia w klimatyzowanej sali operacyjnej i prędzej czy później musi się coś przypałętać. I jeszcze te spadki cukru. Dobrze, że ktoś ciasto do pracy przyniósł.
Musisz być dość bezczelnym i pewnym siebie facetem...Ale też bezpretensjonalm....może dlatego tak dobrze czyta się Twoje wpisy ?
OdpowiedzUsuńW sumie to gratuluję osobowości ;)
Pozdrawiam. ~dolce ~