Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 4 lipca 2016

"Plagiat" & "Berlin blue"

Ostatnio na urlopie kolega stwierdził, że widać (słychać?) po mnie że jestem oczytany. Na każdą sytuację potrafiłem bez problemu znaleźć ciętą ripostę. Coś w tym musi być, bo momentów w życiu, w których nie wiedziałem co mam powiedzieć policzyłbym na palcach jednej ręki. Raz mój kolega ze studiów stwierdził, że kiedyś na pewno dostanę w pysk, bo zbyt inteligentnie jadę po innych i kiedyś ktoś tego nie zniesie. No cóż, nie będę nikogo przepraszać za to że jest głupi i nie wybiega poza statystycznego Polaka, który z czytaniem za wiele nie ma wspólnego.

Lubię czytać powieści, których akcja rozgrywa się w dobrze znanych mi miejscach. Chociaż jak kiedyś przeczytałem, że bohater jechał z Warszawy na wrocławski Brochów przez Krzyki, to pomyślałem, że musiał mapę mieć do góry nogami - taka ciekawostka, wróćmy do meritum. Do koszyka z książkowymi zakupami włożyłem "Plagiat" - kryminał Maurycego Nowakowskiego, którego akcja rozgrywa się we Wrocławiu.


W Wrocławiu odbywa się manifestacja kulturalna. Na skutek zamieszek z agresywną grupą młodych narodowców na rynku miasta ginie od ciosów nożem para studentów Europejskiej Wyższej Szkoły Dziennikarstwa i Komunikacji - Wojtek Krzykowski i Barbara Świątnicka. Policja oraz media uznają to za przypadkowe zabójstwa, przypisując je narodowcom. Jednak młody dziennikarz tygodnika "Korespondent" nie jest przekonany do oficjalnej wersji. Marcin Faron rozpoczyna nieformalne dziennikarskie dochodzenie. Kilka tygodni później ginie w zamachu bombowym kobieta. Okazuje się, że była wykładowczynią Europejskiej Wyższej Szkoły Dziennikarstwa i Komunikacji, a także współpracowała z Świątnicką i Krzykowskim. Faron jest niemal pewny, że dziennikarski nos go nie zawiódł...

W ten sposób wspólnie zaczęliśmy śledztwo, które trzy dni później zakończyliśmy. Dlatego też w minionym tygodniu, przez trzy dni w pracy nie potrzebowałem propofolu, aby uciąć sobie drzemkę.


Zanim jednak zabrałem się za "Plagiat" odwiedziłem Berlin. Stolica Niemiec coś w sobie ma, że czuję się tam jakoś inaczej. Trochę jakby we Wrocławiu, ale to jednak całkiem inne miasta. W żadnym europejskim mieście nie czuję takiej atmosfery jak tam. Może to te ich kolejki S-Bahnów i U-Bahnów tak na mnie wpływają - komunikację to mają faktycznie rewelacyjnie zorganizowaną.  Z Berlina zawsze wracam w świetnym humorze. To miasto ma naprawdę dobre fluidy - tylko jeszcze niech coś zrobią z tym lotniskiem...

"Berlin blue" Zbigniewa Zbikowskiego zacząłem czytać w drodze na urlop, a skończyłem w momencie, kiedy wysiadłem z S-Bahna na Hauptbahnhof na peronie 16 (albo to był 15?), po powrocie z niego. Zaletą tej książki jest to, że jest niewielka i mało miejsca zajmuje, więc łatwo ją w podróż zabrać.


W sumie taka prosta powieść z elementami kryminału. Po przebrnięciu pierwszych 20 stron w miarę wciąga, chociaż momentami potrafiła przynudzać przywoływaniem wspomnień i nadmierną sentymentalnością. Mimo to bardzo lubię opisy tych różnic między Berlinem Wschodnim i Zachodnim - co bez problemu widać po tamtejszej architekturze. I choć w opisach podawanych przez głównego bohatera, nie czuć tak dzisiejszej atmosfery, to i tak jest tam coś magicznego co mnie tam przyciąga.

Tymczasem wracam do horroru Miłoszewskiego.

13 komentarzy:

  1. Panie doktorze hahaha.. no naprawde... wsród tych którzy czytają to Pan robisz za statystycznego Polaka, co to jak już cokolwiek czyta to rozpowiada o tym na prawo i lewo cały dumny i wywyższony, po czym okazuje się niestety, że nie są to dzieła na miarę Szymborskiej czy Coetzee ale jak owi czytacze sami przyznaja książki którzych zaletą jest niewielki rozmiar. No ale młody Pan jeszcze jest, to może na jakiego Pielechina się Pan może załapie czy cóś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj widzę, że z czytaniem u Ciebie na bakier. Walizka ma swoje określone rozmiary i jednak robi mi różnicę czy książka jest niewielka czy wielkości encyklopedii. Nie zrozumiałaś? A to były dwa obok zdania, napisane jedno po drugim. Dlatego dopisałem jaki sens ma dla mnie to, że jest niewielkich rozmiarów.

      A o książkach, które czytam piszę tutaj już od dawna. Dzięki temu niektórzy podrzucili mi parę ciekawych tytułów, bo wiedzą jaki mam gust (w który akurat Szymborska się nie wpisała). Tak więc do statystycznego Polaka to mi daleko.

      Usuń
    2. To doktor chyba nie załapał że się z niego łacha drze. I okazuje się że ciężko się znosi upuszczanie powietrza z tego nadętego balona :) A swoją drogą to widze że u doktora z kolei z pisaniem jest na bakier - dwa obok zdania??? Faktycznie mam kłopot z czytaniem :)))

      Usuń
    3. Anonimowy. Weź się nie ośmieszaj. Pojęcia o niczym nie masz, a się odzywasz.

      Usuń
    4. Nie będę strzępił klawiatury dla nic nie wartych anonimów, dlatego w kwestii komentarza odsyłam do ostatniego zdania w pierwszym akapicie.

      Usuń
  2. Statystyczny Polak nie czyta i nie lubi "papieru":( Miłoszewskiego słuchałam kiedyś w porankach radiowych i zawsze miałam niedosyt po kolejnym odcinku.
    Na mojej liście jest ostatnio zaliczona "Narzeczona Schulza", ale wciąż uwielbiam wracać do "Pacjentki z sali nr 7". Znasz to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Narzeczonej" nie kojarzę, ale nad "Pacjentką" już się kiedyś zastanawiałem czy kupić. Wybór padł jednak na coś innego.

      Usuń
  3. Moim zdaniem nie oczytanie świadczy o umiejętności odpowiadania komuś. Dużo czytam, a jednak jak ktoś mnie zagaduje, podśmiewając się ze mnie to nie umiem mu inteligentnie odpowiedzieć.
    Taka umiejętność, to raczej kwestia otwartość i umiejętności szybkiego reagowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie zgadzam. Czytanie rozwija zasób słownictwa. Można używać trzech czasowników (mieć, być, robić), ale można też jednak rozbudować swoją wypowiedź.

      Usuń
  4. A może kojarzy Pan „Ślebodę”?? Bardzo dobry polski kryminał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że się skuszę przy najbliższej wizycie w księgarni :)

      Usuń
  5. Muszę znowu napisać coś o książkach, wieeeki nie pisałam ;) Bo to dobry temat na posta. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz wyjdzie, że wieeeeki nie czytałaś i jesteś statystyczną Polką. A jak napiszesz, że wreszcie przeczytałaś to wyjdzie, że się chwalisz na lewo i prawo, chociaż nie ma czym bo to pewnie nie Szymborska ani Miłosz :P

      Usuń