Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Medycyna ratunkowa

Wymyślono nam kurs podsumowujący z zakresu medycyny ratunkowej. Idea całkiem słuszna, tylko wykonanie jak zwykle do niczego. Kurs jest prowadzony przez miejscową Katedrę medycyny ratunkowej i katastrof. Szczególnie specjalizują się oni w katastrofach, gdyż aby taki stan osiągnąć wystarczą im na podjeździe ze dwie karetki. Jako że jednostka prowadząca wchodzi w struktury uczelni, to każdy wie czego się spodziewać po tych dwóch dniach - może dlatego dostaliśmy oficjalne pozwolenie na picie kawy w czasie wykładów.

Przyszedł profesor JJ [dżej-dżej]. Opowiedział co to jest Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR), jak to powinno wyglądać i funkcjonować. W teorii to bardzo ładnie wygląda. Jak to jest w praktyce to każdy wie - najgorzej jest od strony pacjenta. Dyrektorzy szpitali też nie lubią tych oddziałów, bo to studnia bez dna.

Przyszła kolejna pani. Pokazała slajdy, przeczytała nowe wytyczne, zwróciła uwagę na nowości i co może trafić się na LEKu. Czasami coś ciekawego od siebie dodała i w sumie tyle tego kursu.

Wolałbym jakieś zajęcia na fantomach, nauczyć się coś praktycznego, a nie znowu przerabiać suchą teorię, której nawet na manekinie nie mam okazji wypróbować. Z drugiej strony czego można oczekiwać, skoro podzielono wszystkich stażystów (w tym także z sąsiedniego województwa oraz jeszcze dentystów) na grupy po około 70 osób.
Strata czasu...

38 komentarzy:

  1. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że masz milion tych kursów, po kilka w miesiącu :P.

    Czerwony kapturek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to pierwszy w tym miesiącu, i już ostatni na stażu :P

      Usuń
  2. Nie dziwie sie ze jestes zawiedziony...to co powinno byc praktyka konczy sie teoria :/

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, bo w praktyce wiele rzeczy inaczej wygląda.... Pozdrawiam! Mia

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas (Warszawa) były praktycznie tylko fantomy i ciągłe napieprzanie najdziwniejszych scenariuszy. Na koniec dnia czułem się jak po ostrej siłce.
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co Ty takiego robiłeś z tymi fantomami, że taki zmęczony jak po siłce? :-PP

      Alicja

      Usuń
    2. Może robił masaż serca albo coś... A Ty już jakieś nieprzyzwoite myśli masz... ;)

      Usuń
    3. Też bym tak chciał.
      Ludziom się wydaje że masaż serca to jak połaskotanie kogoś po brzuszku, a tu jednak trzeba trochę energii włożyć aby był efekt.

      Usuń
  5. Podobnie jak całe te studia to wyglądało widzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno kiedyś to szkolenie prowadzili lekarze z pogotowia i było fajne...

      Usuń
    2. To tylko zazdrościć tym, co się na nich napatoczyli.

      Usuń
  6. U mnie były ćwiczenia na fantomach, ale jeśli chodzi o np. przygotowanie do pracy w karetce, to zajebiście się zdziwili, jak im na końcu powiedziałem, że na dobrą sprawę nawet nie wiemy jakie w tej "S"-ce są leki. Wypadło im z głowy przekazać takie detale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widziałem w programie tych zajęć, to tych 'detali' u mnie też nie będzie :/
      podobnie jak fantomów :/

      Usuń
  7. Mi cholerka aż wstyd się przyznać, ale na 10 prób to 2 razy udało mi się prawidłowo reanimować... ;-/ Jestem do niczego...

    Weronika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory miałem okazję tylko parę razy na fantomie, efekt też różny :P

      Usuń
  8. Ja jestem tego zdania, że masaż serca oraz sztuczne oddychanie powinno się wykonywać na żywym człowieku, a nie na jakimś fantomie- porażka.

    Izabela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale lepiej mieć jakieś pojęcie o tych zabiegach poprzez ćwiczenie na fantomie, niż nie mieć go wcale. Wiele rzeczy lepiej najpierw robić sztucznie, że mieć chociaż rozeznanie, że nie są to proste rzeczy. Jak jeszcze intubacji można się uczyć od razu na żywym człowieku (chociaż ja zaczynałem od fantomu), to jednak masaż serca wolałbym wykonywać po przeszkoleniu na manekinach - przynajmniej bym wiedział jak to trudne jest, niż miałbym być niedoświadczony i zamiast komuś pomóc to tracić tylko niepotrzebnie czas.

      Usuń
  9. Jak dla mnie medycyna ratunkowa to fascynujacy temat. Gdzie taki lekarz ma rece wlozyc, jak dostaje w srodku nocy pacjenta z wypadku samochodowego? Jak on jest w stanie ocenic szybko obrazenia? skad wie jaka operacja jest teraz potrzebna? Przeciez nic nie wie o pacjencie, nie wie na co byl uczulony, na co chorowal, itp, itd.

    A z drugiej strony fascunujace musi byc zarzadzanie kryzysem. Jak upewnic sie, ze do 1 miejsca wypadku zgloszonego kilkukkrotnie przez rozne osoby, podjedzie jedna karetka (aby nie zduplikowac zlecen)? Ile karetek musi byc na stanie, aby obsluzyc srednia katastrofe? Kiedy nastepuje informacja rodziny o wypadku? I jak dotrzec do tej rodziny? Bierze sie komorke do reki i kreci pod numer "mama", "tata" lub "dom"?

    Czy jest system informujacy ile jest aktualnie lozek w danym szpitalu,zeby obsluzyc katastrofe? Kiedy wiadomo, ze trzeba jechac do innego szpitala? Przeciez tutaj licza sie sekundy.

    Lekarze to pol-bogowie jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ratunki to temat bardzo fascynujący, ale 'tylko spokój nas jest w stanie uratować' :))

      Usuń
    2. I nie przesadzaj z tymi pół bogami, bo jeszcze jakiś doktor w to uwierzy i nieszczęście gotowe :P

      Usuń
    3. Za dużo seriali Spencer, nie wygląda to aż tak dramatycznie jak w Chirurgach :)

      Usuń
    4. Trzeba też pamiętać, że oprócz tych pół-bogów jest też inny personel medyczny ;p

      i.

      Usuń
  10. Rafale, a takie fantomy, manekiny to do czego jeszcze służą? Czy tylko do pierwszej pomocy? :-)

    Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy jaki fantom, bo są do różnych ćwiczeń, nie tylko do pierwszej pomocy :)

      Usuń
    2. No właśnie! :-) O te inne ćwiczenia mi chodziło, jakie jeszcze dokładnie?

      Nina

      Usuń
    3. Były jeszcze do intubacji, ginekologiczne, do pomocy przy zachłyśnięciu się dziecka, chyba kiedyś nawet widziałem jakiś fragment fantomu do nauki zakładania wkłuć. Myślę, że to kwestia wyposażenia, bo można by pewnie więcej powymieniać. Ja tylko z powyższymi miałem do czynienia.

      Usuń
    4. Fantom ginekologiczny? :D Pierwszy raz o takim czymś słyszę... :D
      W sumie to dobrze, że na takich fantomach można nauczyć się jak udzielić pierwszej pomocy itp. ale powiem Ci, że gdyby zdarzył się wypadek na ulicy, to pewnie nikt by się nie podjął, żeby w taki sposób ratować człowieka, tylko zadzwonić po pogotowie.... A czasami przecież jest już za późno, zanim taka kareta zdąży... No ale cóż, życie. ;-)

      Nina

      Usuń
    5. Są rózne fantomy mozna sobie wpisac w google a zobaczysz roznosci:)A te ginekologiczne są rewelacyjne:)Mia

      Usuń
    6. Boże, my mieliśmy fantom położniczy do rodzenia dziecka z takim przerażającym dzieckiem... ;) A do wkłuć też był, tylko strasznie twardą skórę miał ;D

      Usuń
    7. A co taki student medycyny się nauczy na takim fantomie ginekologicznym? Przecież najlepiej jak będzie patrzył lub uczył się odbierać poród na kobiecie rodzącej.

      Usuń
    8. Ale fantom 'pokazuje' Ci teoretyczną stronę porodu, osoba prowadząca zajęcia może wykładać temat i kiedy tylko jej się podoba pokazać daną fazę porodu na fantomie, co innego jest przy rodzącej kobiecie - zawsze lepiej przed uczestniczeniem na żywo przybliżyć sobie i uporządkować wiedzę na modelu, hmm?

      Usuń
    9. Ja naprawdę współczuję chłopakom odbierania porodu, bo pewnie jest to dla nich trauma :P No na pewno inaczej niż dla kobiet ;)

      Usuń
  11. medycyna ratunkowa to trudna specjalizacja, czasami jeden błąd marnuje całą akcję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego fajnie byłoby choć trochę spróbować praktyki, choćby sztucznej

      Usuń
  12. Rafał, zdradzisz czy masz drugie imię?

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja chciałabym być ratownikiem medycznym. Ale już za stara chyba jestem :P
    Zocha

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja również chciałabym być ratownikiem medycznym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkolenia z medycyny ratunkowej są bardzo przydatne, dlatego według mnie to dobrze, że są organizowane na studiach i w szkołach. Szkoda, że w Twoim przypadku szkolenie było tylko teoretyczne - zajęcia praktyczne na fantomach z pewnością okazałyby się bardziej wartościowe.

    OdpowiedzUsuń