Pojechałem dziś do pogotowia zapisać się na staż. Dwa razy już próbowałem i za każdym razem mnie odsyłano, bo to jeszcze za wcześnie, bo jeszcze jest czas. Czy było za wcześnie czy nie to chyba mało istotne, pani w kadrach po prostu nie chciało się ruszyć (a niby kawa pobudza). Dziś już nie dało się mnie odesłać, bo staż niebawem zacznę i formalności trzeba wcześniej dopilnować.
Przyszedłem kiera południa i spokój pani w kadrach zakłóciłem. Powiedziałem kim jestem i jakie mam życzenia. W związku z tym, że nie mogła się mnie pozbyć, to wszczęła procedurę przyjęcia mnie na staż. Myślałem, że skończy się na wpisaniu na jakąś listę stażystów i wyborze podstacji, ale owe czynności postanowiono uzupełnić szkoleniem BHP.
Szkoleń BHP przechodziłem w swoim życiu kilka, a jeszcze więcej mam poświadczonych jako odbytych, dlatego miałem nadzieję, że długo to nie potrwa (bo też czasu na to nie miałem).
Pani od szkoleń zaprosiła do swojego pokoju, wpisała mnie do zeszytu i szkolić zaczęła. Na początek dostałem kartkę z instruktarzem co robić w razie pożaru i miałem się z nią w miarę szybko zapoznać. Gdybym chciał to gaśnicę mogłem sobie przy wyjściu obejrzeć. Później słów kilka o bezpieczeństwie w karetce i w sumie było już po szkoleniu. Przyznać muszę, że całkiem miło i sprawnie zostałem obsłużony.
Pozostało wrócić do kadr i dokończyć to co się zaczęło. Pani popatrzyła na mnie wzrokiem: to znowu pan, jednak udało się przejść szkolenie i wrócić. Taa... ja też się cieszę, że musiałem tutaj przyjechać. Wpisanie mnie na listę i napisanie skierowania do podstacji pogotowia zajęło może kilka minut - w takim krótkim czasie nawet połowy filiżanki kawy by nie wypiła.
W drodze powrotnej miałem okazję przejść sobie przez dworzec kolejowy. Dzięki temu mogłem sobie zobaczyć nowoczesny cud techniki jaki dziś zajechał do Wrocławia, czyli Pendolino :))
Pani od szkoleń zaprosiła do swojego pokoju, wpisała mnie do zeszytu i szkolić zaczęła. Na początek dostałem kartkę z instruktarzem co robić w razie pożaru i miałem się z nią w miarę szybko zapoznać. Gdybym chciał to gaśnicę mogłem sobie przy wyjściu obejrzeć. Później słów kilka o bezpieczeństwie w karetce i w sumie było już po szkoleniu. Przyznać muszę, że całkiem miło i sprawnie zostałem obsłużony.
Pozostało wrócić do kadr i dokończyć to co się zaczęło. Pani popatrzyła na mnie wzrokiem: to znowu pan, jednak udało się przejść szkolenie i wrócić. Taa... ja też się cieszę, że musiałem tutaj przyjechać. Wpisanie mnie na listę i napisanie skierowania do podstacji pogotowia zajęło może kilka minut - w takim krótkim czasie nawet połowy filiżanki kawy by nie wypiła.
W drodze powrotnej miałem okazję przejść sobie przez dworzec kolejowy. Dzięki temu mogłem sobie zobaczyć nowoczesny cud techniki jaki dziś zajechał do Wrocławia, czyli Pendolino :))
może w "Faktach" gdzieś przechodziłeś obok Pendolino :)
OdpowiedzUsuńBartek
Niestety kamerowali na peronie III, a żeby się tam dostać to kolejka była jak stąd na księżyc. Ja sobie mogłem tylko z sąsiedniego peronu popatrzeć :(
UsuńA wiesz, że jak dziś o tym cudzie techniki, który przyjechał właśnie do Wrocławia w tv mówili to nawet o Tobie pomyślałam ;p
OdpowiedzUsuńJa na szkoleniu bhp w pogo dowiedziałam się m.in., że w razie pożaru należy zgrabnie ominąć paprotkę, która stoi na korytarzu, a jeśli ktoś ma dużo siły to powinien ją wynieść, bo szkoda takiego ładnego kwiatka :P
OdpowiedzUsuńJestem tylko ciekawa, kto was szkolił o tych paprotkach :>
UsuńFakt, kwiatka byłoby szkoda :P
Usuń@Duszka: pan specjalista od spraw behape :D
Usuń@Er: w całym budynku stała tylko ta jedna jedyna paprotka, więc dlatego o nią szczególnie dbali :P
No właśnie, szkolenia BHP w naszym kraju...Gdyby nie wyglądały tak jak to, które przeszedłeś, to wypadków w pracy byłoby mniej :-).
OdpowiedzUsuń