W ramach stażu z pediatrii oddelegowałem się dziś na anestezjologię. Naprawdę warto było, bo atrakcji nie brakowało. Anestezjologia zdecydowanie nudna nie jest. A jak jeszcze trafi się do pary jakiś nadpobudliwy chirurg to dopiero jest ciekawie. Takich spięć w relacji anestezjolog - chirurg to jeszcze nie widziałem.
Wybrałem się dzisiaj na zabiegi na chirurgii ogólnej, bo tam miało być obficie w znieczulenia. Pierwsza w kolejności miała być laparoskopia. Starszy pan, trochę obciążony, z niskim potasem. No i ten potas był kością niezgody. Chirurdzy mieli wczoraj potas skontrolować, czy dobry już jest, bo internista kazał wcześniej go uzupełnić, ale im się jakoś tak zapomniało. Tydzień temu miał dobry, więc pewnie nadal jest w normie. Anestezjolog w takim razie odmówił znieczulenia pacjenta skoro nie ma świeżych wyników. Chirurdzy dostali ultimatum: albo oznaczą potas i jak będzie w normie to znieczuli, albo niech sami sobie znieczulają. Poddali się. Wysłali krew do laboratorium.
Anestezjolog chcąc zaoszczędzić na czasie zaproponował zmianę kolejności zabiegów, bo zanim będzie wynik to można kolejną operacją rozpocząć.
- Nie!! - wrzasnął chirurg
- Czemu?? - zaciekawił się anestezjolog
- Bo nie!! Bo wynik ma być za 20 minut - argumentował chirurg
- To nie, ja mam dyżur, więc możemy czekać i operować później do nocy - skwitował anestezjolog
Godzina minęła a nie 20 minut, wynik z laboratorium telefonicznie przekazano, potas za niski, pacjent z zabiegu spadł. A można było już być w połowie kolejnego zabiegu?? Można było być. Ale nie...
Drugi zabieg. Pęknięty wrzód. Poślizg czasowy już mamy. A żeby był jeszcze większy to zawezwano nas na urologię, bo tam się jakaś trudna intubacja trafiła i pomocy poszukiwano. Pacjent jakoś taki dziwny był, że wejścia do krtani widać nie było i trudno rurkę wsadzić było. W sumie trzech lekarzy się zbiegło z szefem na czele. Po dobrych 10 minutach walki, trudną intubację zakończono sukcesem.
Wróciliśmy do naszego pacjenta. Tutaj niespodzianek nie było. Intubacja książkowa. Brzuch otworzyli, dziurę w żołądku zaszyli, pacjenta zacerowali i po imprezie. Salę operacyjną posprzątać trzeba było, więc godzina przerwy nam się trafiła. No i tutaj kolejne spięcie z chirurgami, bo oni by chcieli już kroić kolejną osobę, a czekać muszą, bo sala jest naświetlana.
Trzecia pacjentka. Kobieta w starszym wieku, z guzem w brzuchu, poza tym zdrowa. Tutaj były jeszcze jakieś plotki, że pani ma słabą morfologię. Na szczęście to tylko plotki, bo niedobory krwi uzupełniono wcześniej. Dopiero by było jakby anestezjolog zrzucił kolejny zabieg!! Ale i tak problemy były z panią już od samego początku, bo pacjentka żył zbytnio nie miała, i zanim udało się wenflon wbić to trochę minęło. A za plecami już mieliśmy chirurga z nożem w ręku, bo on już brzuch otwierać chce. Trzeba było rano przystać na naszą propozycję zmiany kolejności, to by już od godziny u pani w brzuchu grzebał, a tak czekać musi.
Z żyłami jakoś sobie poradzono, to czas znieczulać. Przy wprowadzaniu do znieczulenia pani jakoś dziwnie zareagowała na leki, bo napinać się zaczęła i ręce w górę unosiła jakby do jakieś istoty boskiej. Trochę rokuronium i uniesienie minęło. Żeby tego było mało, to twarz nie chciała współpracować z maską, aby ją doszczelnić i wentylacja była trudna. A chirurg za plecami nas tylko popędza, bo już późno jest. Saturacja 100, więc nie czekając zbyt długo przystąpiłem do intubacji. Szybko i sprawnie rurkę włożyłem i o szczelność wentylacji martwić się nie musiałem. Dalsza część zabiegu bez niespodzianek.
Oczywiście nie obyło się bez komentarzy pod adresem anestezjologów, że znieczulać nie chcą i zabiegi tylko zrzucają z planu operacyjnego. Tylko kto później będzie brać odpowiedzialność za brakujący potas??
Za to ja mam kolejne dwie udane intubacje na swoim koncie :))
Za to ja mam kolejne dwie udane intubacje na swoim koncie :))
Aż przyjemnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńI to oczywista oczywistość, że rurownicy to złooo i przez ich wyimaginowane problemy zabiegi spadają :P
Raczej przez niedopatrzenia chirurgów :P
UsuńPrawda, chirurdzy są "dziwni", albo jak kto woli "oryginalni" :)
OdpowiedzUsuńa może im było szkoda że nie są już tacy pięnki i młodzi?
Aga
Może tak być, niższe poczucie wartości :P
Usuńhahah;d ,,odpowiedzialność za brakujący potas" made my dej :P jakby ktoś z szafki tabletsy zabrał ;)
OdpowiedzUsuńdot
tabsy to pacjent dostawał i nie pomogły :p
Usuńile masz lat ?
OdpowiedzUsuńa na ile wygladam?
Usuńa gdzie mam Cię zobaczyć ? :)
UsuńJak ja chce siebie zobaczyć to do lustra idę :P
Usuńalbo jakieś zdjęcia oglądam :P
żartowniś, aż taki stary jesteś , że nie chcesz się przyznać?
Usuńna blogu było kilka razy napisane, a jeśli nie wiesz, to znaczy że nie jesteś zapoznany/a z tym co piszę, więc skoro nie czytasz innych postów, to jaki jest sens żebym tu odpowiadał??
Usuńmyślę, że to nie ma nic do rzeczy, ale spoko nie męczę już
Usuńmyślę, że wystarczyło uważnie przeczytać to co napisałem już nie raz
UsuńNiestety to jest największy minus dużych szpitali, szczególnie klinicznych, że ludzie się dobrze nie znają i zamiast na luzie pogadać to są spięcia. Fajnie jest trafić na zespół, w którym pracują ciągle ci sami lekarze, bo wtedy wszystko załatwia się kulturalnie i w dobrej atmosferze;)
OdpowiedzUsuńPolska to nie jest kraj, gdzie króluje uprzejmość i wzajemne zrozumienie. Chociaż najlepszą bronią na rzucających się chirurgów jest porządna ironia. Takiego ataku prawie żaden nie jest w stanie odeprzeć! :D
masia
Odrobina współpracy jakoś by rozwiązała ten problem, a nie szarpanie się kto jest ważniejszy i szukanie winnego
UsuńMiałam kilka razy zajęcia z pierwszej pomocy na kursie. Z chirurgami. Wszyscy byli nawiedzeni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
Oni są specyficzni
UsuńZ własnych obserwacji: z chirurgami dogadać się po prostu nie da ;) No i chirurdzy są więcej niż specyficzni (nawet mnie czasem wkurzają, a jestem raczej z tych co wyprowadzić z równowagi nie jest bardzo łatwo!) - ale mimo wszystko mam wrażenie, że to anestezjolodzy są tymi najspecyficzniejszymi specjalistami - a +/- wiem jak to wygląda w trzech ośrodkach ;)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory jakoś tych problemów z chirurgami nie widziałem, chociaż słyszałem. Co prawda w szpitalu klinicznym to anestezjolodzy byli mało koleżeńsko traktowani
UsuńBo chirurg to nie zawód, to stan umysłu. Nie od dziś to wiadomo ;) No i podobno chirurdzy są nerwowi :p
OdpowiedzUsuńNadpobudliwi :P
UsuńTak, zawsze uważałam że chirurgia i anestezjologia to specyficzne działy medycyny, na które trafiają specyficzni ludzie :D
OdpowiedzUsuńWyjątkowi :P
UsuńJedyni w swoim rodzaju :D
Usuńszukasz jakiejś swojej ' drugiej połówki ' ?
OdpowiedzUsuńjesteś wierzący ?
OdpowiedzUsuńczemu erjota?
OdpowiedzUsuńBrakuje jeszcze pytań o nr buta czy kolor bielizny :]
OdpowiedzUsuńjeżeli jest to zbyt osobiste pytanie, to nie ma sprawy.
OdpowiedzUsuńczemu erjota , to chyba możesz odpowiedzieć , nie bądź niemiły ..
OdpowiedzUsuńNie chodzi o to czy coś jest osobiste mniej lub bardziej, ale nawet nie wiem kto zadaje pytanie. To tak jakby pierwszej lepszej osobie na ulicy, która by Cię zaczepiła opowiadać o swoim życiu. To że czasami pojawiają się tutaj notki bardziej osobiste, nie znaczy że ze wszystkim mam zamiar się tutaj wylewać.
OdpowiedzUsuńA co do pseudonimu to został on wymyślony wiele lat temu. Dlaczego taki jest to wie tylko jedna osoba. Wiele osób piszących ma swoje pseudonimy - czasami łatwo się zorientować dlaczego takie, a czasami nie. Gdybym powiedział dlaczego taki pseudonim, to już bym nie był taki anonimowy.
czyli jesteś nieufny w stosunku do ludzi, którzy tu coś piszą , zadają pytania .. myślę ,że niektórzy chcieliby się czegoś ciekawego, interesującego od Ciebie dowiedzieć , bo sam się wydajesz być ciekawą osobą, myślę że nikt tu nie chce wyciągać od Ciebie informacji, po to, by je ewentualnie wykorzystywać przeciwko Tobie ;)wyluzuj trochę.
OdpowiedzUsuńNie uważam, że ktoś chciałby coś wykorzystać przeciwko mnie. Choć zdarzały się osoby co mnie 'rozgryzły' i wiedzą kim jestem, gdzie pracuję etc. Rozumiem, że mogę kogoś ciekawić bardziej niż tyle co o sobie napiszę, ale to też nie znaczy że chcę o wszystkim z każdym rozmawiać. Tym bardziej publicznie tutaj. Jest wiele tematów, których na blogu do tej pory nie poruszyłem i raczej nie poruszę.
OdpowiedzUsuńJak czytam inne blogi, to w komentarzach odnoszę się do tego co ktoś napisał, bez osobistych pytań. Jak mam coś osobistego to szukam kontaktu bardziej prywatnego (poprzez maila, lub zostawiam namiar do siebie z prośbą o odpowiedź). Tak samo niektórzy do mnie piszą z pytaniami, które gdybym zobaczył w komentarzu to prawdopodobnie bym olał.
to może napisz, jakich tematów nie ma sensu poruszać, bo i tak nie uzyskamy tu odpowiedzi, będzie prościej .. skoro nie chcesz rozmawiać o takich bardziej prywatnych sprawach ( choć nikt tu powiedzmy do łóżka Ci nie wchodzi. etc) to wątpliwe jest to , że na jakimś prywatnym forum na nie udzielisz odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi o listę tematów zakazanych, tylko o wyczucie dobrego tonu.
OdpowiedzUsuńI tak jak napisałem powyżej, na niektóre pytania bym nie odpowiedział gdybym je zobaczył w komentarzu, ale już w prywatnym mailu odpowiedź by była. Założenie, że skoro tutaj nie powiem, to na prywatnym forum też nie jest błędne
"..wyczucie dobrego tonu" - o, o, tego właśnie brak większości, niestety. Powyższy przykład anonimowca świetnie to ilustruje. Niedyskretne pytania, w przypadku braku odpowiedzi - widać, co się dzieje.
OdpowiedzUsuń33 komentarze - tak myślałem, że jakaś gorąca dyskusja ;)
Pozdro,
~prawy
No ja w pewnej chwili liczyłem tutaj na wielką burzę :D
Usuńemm, pytania są co najmniej dziwne, jakby Rafał był na jakiejś spowiedzi, albo dziwacznej rozmowie o pracę... ??
OdpowiedzUsuńW sumie czemu erjota to nie wiem, ale od czego się wzięło to raczej nietrudno się domyślić :)
No właśnie, skoro można się domyśleć, to chyba nie jest takie trudne do rozwiązania :P
UsuńRafał J...?
Usuńyyy nie :|
UsuńNo pięknie! Dwa dni mnie tu nie było, a tu taka inwigilacja na całego leci!
OdpowiedzUsuńKolego Doktorze - koleżanka Doktoreczka gratuluje nowego własnego stalkera ^^ xD
Ale on się słabo stara :P
Usuńgdy zaczynało być coraz ciekawiej to sobie poszedł :( smutno mi przez to :(