Dzisiejszego pięknego, pochmurnego poranka (a właściwie przedpołudnia) obudził mnie posłaniec w osobie pani listonoszki, która dostarczyła mi list polecony zaadresowany do mnie. Nadawcą owego listu jest Centrum Egzaminów Medycznych w Łodzi. Nie byłem specjalnie zaskoczony przesyłką, bo już najwyższa pora zacząć się było jej spodziewać.
W białej firmowej kopercie znajdowało się zawiadomienie, że zostałem umieszczony na liście osób zgłoszonych do LEPu we wrześniowej sesji. Ponadto poinformowano mnie, że do egzaminu przystąpię w miejscu zamieszkania wedle życzenia mego.
Skoro już oficjalnie wiem, że mam zaszczyt przystąpić do ostatniego w historii LEPu to najwyższa pora zacząć się do niego uczyć. No dobra, uczę się już od intensywnie od jakiegoś tygodnia i z każdym dniem jestem coraz bardziej przerażony tym egzaminem. Plan nauki (jak to zwykłem ostatnimi czasy przed egzaminami robić) jest gotowy i komisyjnie w moim jednoosobowym składzie zatwierdzony i wcielany w życie.
W białej firmowej kopercie znajdowało się zawiadomienie, że zostałem umieszczony na liście osób zgłoszonych do LEPu we wrześniowej sesji. Ponadto poinformowano mnie, że do egzaminu przystąpię w miejscu zamieszkania wedle życzenia mego.
Skoro już oficjalnie wiem, że mam zaszczyt przystąpić do ostatniego w historii LEPu to najwyższa pora zacząć się do niego uczyć. No dobra, uczę się już od intensywnie od jakiegoś tygodnia i z każdym dniem jestem coraz bardziej przerażony tym egzaminem. Plan nauki (jak to zwykłem ostatnimi czasy przed egzaminami robić) jest gotowy i komisyjnie w moim jednoosobowym składzie zatwierdzony i wcielany w życie.
Wszystko do tego momentu szło według założonych założeń... aż do dzisiejszego popołudnia, kiedy to postanowiono w dzielnicy wyłączyć prąd. Nie wiem kto to zrobił, ale z zaistniałego faktu niepocieszony jestem bardzo. Przynajmniej można było ostrzec to bym sobie np. prądu do wiadra nazbierał na zapas. W aktualnej porze roku dzień znowu jest coraz krótszy, wiec czas na korzystanie ze światła słonecznego (którego jest dziś mało) jest jeszcze krótszy. Tak się składa że żyjemy w XXI wieku i elektryczność ludziom bardzo ułatwia życie - mnie również by ułatwiła gdybym mógł zapalić żarówkę (o internecie nie wspomnę:P), choćby po to żebym mógł sobie kolację upolować, bo w lodówce to nawet światła nie ma.
Teraz zostaje mi tylko gromnicę zapalić, postawić na biurku i niczym średniowieczny mnich nauki studiować.
Brak prądu - ok, damy jakoś radę przy świecach. Ale brak Internetu, to już masakra! Jak mam wtedy oglądać Demotywatory.pl i Fabrykęmemów.pl? ;-)
OdpowiedzUsuńno właśnie... bo to że pierwszej miłości nie obejrzałem jakoś przeboleje:P
UsuńGromnica to przeciw piorunom była, a do nauki to kaganek. ;-)
OdpowiedzUsuńja się tam nie znam:P ogień jest? jest:P a jak się nazywa to co go daje to sprawa drugorzędna
Usuńe zdasz a ja lubię jak to piszesz jakoś tak słodko mi :) tylko się nie pytaj czemu :)
OdpowiedzUsuńno właśnie chciałem spytać ...
Usuńniczym "żak", rzekłabym:P
OdpowiedzUsuńAle to znak. Ta gromnica. Nauka w warunkach średniowiecznych. Wracasz do korzeni nauk medycznych. Poczujesz się jak dawny naukowiec. Nabędziesz wiedzy tajemnej i... zdasz :)
OdpowiedzUsuńSamo zdanie egzaminu nie pozostawia w mojej osobie ani odrobiny wątpliwości, jedynie co tyczy się jego wyniku to wypada życzyć aby druga cyfra była jak najbliższa dziewiątce, a do tego nie była tą ostatnią.
OdpowiedzUsuńPiona, ja w tym samym dniu też zdaję egzamin :D
OdpowiedzUsuńmnie tam brak prądu raczej nie zaskakuje, na mojej wiosce to częste zjawisko :P
OdpowiedzUsuńZaraz, to studenci, którzy zaczęli studia przed tą durną zmianą zasad, nie będą objęci LEP-em? Ja już się w tym gubię, słowo daję :/
OdpowiedzUsuńWe wrześniu jest ostatni LEP w historii. Od lutego będzie już LEK.
Usuń